Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Death Dealing Outfoxed - Cz. 4 - Krampuzzz - Tłumaczenie PL]

Forever in My Heart (Na Zawsze w Moim Sercu) - HyenaTig [Tłumaczenie PL]


Pamiętam złote promienie słońca, które wyrwały mnie ze snu i wróciły do rzeczywistości. Moje powieki były ciężkie, a plecy sztywniejsze, niż w śnie jaki miałem. Ostatnio staje się to u mnie regułą - u mnie, u starego lisa, wierzysz? Cóż... pewnie tak.

Lekko kołyszące się gałęzie drzewa za naszym oknem sprawiły, że pomarańczowe promienie słońca tańczyły po pokoju, kończąc się na szarym futrze na tym szarym ciele naprzeciw mnie, którą chronią moje łapy. Leżałaś tam, zwijałaś i przyciskałaś mi się do piersi - zawsze to robiłaś, a ja zawsze to kochałem.

Wyglądałaś tak delikatnie i spokojnie w moich ramionach. Kiedyś było inaczej - kiedyś uderzałaś mnie aż się w końcu obudziłem, potem chichocząc ciągnęłaś mnie po rękach i uszach aż wstałem, by zacząć z Tobą nowy dzień.

Nawet po przejściu na emeryturę wciąż miałaś dużo energii. Więc zaczęłaś robić coś zupełnie nowego - zaczęłaś pisać. Stare historie kraju, Szarkówka, o relacjach, nawet swoją biografię... i naszą. Jedna udana książka po drugiej. Naprawdę zaskoczyłaś nas wszystkich swoim nowo odkrytym talentem. Czytelnicy pokochali Twoje dzieła - a ja byłem twoim największym fanem. 

Ale przez ostatnie kilka lat czas zrobił swoje, a Twoje ciało było coraz bardziej zmęczone, aż pewnego dnia to ja Cię budziłem ciągnąc za ramiona czy uszy. Zawsze dzieliliśmy się wszystkim, ale niestety biologiczny czas nie chciał, żeby lis i królik to robili. Czasami rozmawialiśmy o tym, kiedy byliśmy młodsi, ale zwykle kończyliśmy to śmiechem i pocieszaliśmy się, że będzie dobrze. I faktycznie, przez większość czasu tak było!

Ale później rzeczy się zmieniły. Czułaś to - i ja też. Pamiętam, że pewnego ranka tylko patrzyłem na Ciebie, bez ciągania, bez szarpania. Nie dzisiaj. Tylko patrzyłem na Ciebie, kiedy miałaś głowę pogrzebaną w moim zimowym futrze. Tylko Twoje uszy wystawały, założone za głową. Naprawdę kochałem ten widok. W Zwierzogrodzie, moje futro nigdy się nie zmieniało, dzięki stabilnemu klimatowi. Ale odkąd przenieśliśmy się do Szarakówka po naszej emeryturze wiele rzeczy się zmieniło, większość na lepsze. I mimo to podobało Ci się trochę więcej futra dla Twojego komfortu, prawda?

Pamiętam...

Podczas gdy utonąłem w myślach prawie nie zauważyłem, że szare ciało naprzeciw mnie porusza się przede mną, ramię powoli poruszało się ku mojemu pyskowi z jego maleńkimi łapkami szukając uchwycenia wokół mojego grzbietu, ciągnąc się ku górze, bardzo powoli, przyglądając mi się ze słabym uśmiechem.

To była codzienność, która oznaczała dla mnie wszystko, chwila jaka nigdy się nie zmieniała przez te wszystkie lata. Tam byłaś, moja miłości, moja zbawicielko, moja Judy - uśmiechając się do mnie tak, jak po raz pierwszy gdy budziliśmy się razem. Nawet po tym, jak Twoje ciało było słabsze, wzrok gorszy, a futro trochę bardziej siwe, wciąż byłaś w stu procentach tą piękną duszyczką, którą poznałem jako słodką parkingową na ulicach dużego miasta. I czy chciałem poślubić tę 'Karotkę' kilka lat później? Tak, naprawdę to zrobiliśmy. Królik i lis? To było absolutnie nie do pomyślenia!

Tamtego poranka przerwałaś ciszę czymś innym. Pamiętam Twoje oczy wtedy, mieszankę bólu i nadziei odbijających się od wciąż mocnych ametystowych oczu. Poprosiłaś mnie, abym przestał się smucić nadchodzącymi wydarzeniami, które są nieuniknione, że muszę zostać tym głupim lisem, którego kochała, który pewnego dnia będzie bez niej. Abym żył nadal opowiadał historie będąc kochającym wujkiem dla naszej wielkiej rodziny. 

- Nawet, kiedy nadejdzie ten czas, nie będzie to pożegnanie na zawsze - mówiłaś. W milczeniu zgodziłem się i trzymałem Cię blisko... ale tak się bałem. Bałem się, że obudzę się pewnego dnia żeby się dowiedzieć, że Ciebie już przy mnie więcej nie będzie. Bałem się, że już nie poczuję Twojego zapachu wokół mnie, w pokoju, domu, że będzie powoli znikał, i że w końcu zniknie wraz z moimi wspomnieniami o Tobie.

Na długo przed tym wyglądałaś na zmęczoną, ale w następnych dniach Twoje zdrowie zaczęło powoli się pogarszać. Zaczęłaś dłużej spać, czasami przez całe dnie, jedząc zbyt mało i rzadko. Lekarze nie mogli pomóc. Wciąż mówiłaś, że to nic i że nie powinienem się martwić o Ciebie. Ty głupi, głupi, kochany króliku...

I chociaż czułaś się coraz słabiej, nigdy nie przestawałaś dawać tego wiernego uśmiechu, by mnie pocieszyć. Ten uśmiech na zawsze pozostanie w moim sercu.

Pięć tygodni później, pewnego poranka, coś się zmieniło. Kiedy się obudziłem zauważyłem, że wyraz bólu na Twojej twarzy zniknął, ale uśmiech pozostał.

Wyglądałaś tak spokojnie i miałaś taką ulgę wypisaną na twarzy, kiedy zdałem sobie sprawę, że cicho odeszłaś ode mnie tej nocy.


A teraz myślę o Tobie... Tęsknię... Minęło tylko kilka tygodni odkąd odeszłaś i przepraszam, że czekasz na mnie, Judy. Kiedy nadejdzie czas, będę Cię szukał. I choćby nie wiem co by się działo - znajdę Cię.

I oto jestem, robiąc dokładnie to, o co mnie prosiłaś, choć jest to trudniejsze, kiedy nie mam Cię u swojego boku. Wiesz, że wielcy siostrzeńcy szaleją za opowieściami o naszych przygodach, a zostało ich jeszcze wiele. Jestem dumny z nich wszystkich. Oni też za Tobą tęsknią, Judy. Wszyscy tęsknimy...

Tak czy owak! Kiedy raz pozwoliłaś mi przeczytać swój stary pamiętnik wszedłem w nostalgiczny nastrój, pamiętasz? Myślę, że to jest dobry dzień aby przestać rozpamiętywać przeszłość i znowu patrzeć w przyszłość. Nie wiem czy mi się to uda, ale na pewno będę próbował. Nadal jest tu puste miejsce obok mnie... tak więc czy... chcesz dołączyć, króliczku...?


***



***
Link do oryginału: klik!
Autor oryginału: HyenaTig
Autor tłumaczenia: _NG_
Korekta: Yumi Mizuno

Komentarze

Prześlij komentarz

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone