Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Życzenia świąteczne

The Tale of Harecules - Cz. 4 - Hades' Secret Weapon (Tajna broń Hadesa) - Zootopia123 [Tłumaczenie PL]

Z pozdrowieniami dla Anonimowego, któryt przypomniał mi o tej serii w komentarzu ;)
Kolejne jej części będą publikowane co mniej więcej miesiąc ;)

 

Pierwsza część         Poprzednia część


***


Od tego momentu Judy nie była już tylko jakimś królikiem. Była bohaterką, najbardziej kochaną postacią w całych Tebach. Kupcy przybywali do miasta, sprzedając towary całymi beczkami, a Judy, cóż, zbierała swoje tantiemy. Amfitrion i Alkmena już nie musieli się martwić, czy ponownie trafią na rynek, a zarobki Judy z łatwością wystarczały na utrzymanie ich skromnego stylu życia. Zbudowała dla siebie ogromny dom w bogatej dzielnicy Teb, wraz z w pełni wyposażonym stadionem treningowym. Finn stał u jej boku i zarządzał jej sprawami, fachowo zarządzając umowami i finansami, podczas gdy Judy trenowała i pokonywała każdą przeszkodę stojącą na jej drodze. A Hades nie chciał się poddać, wysyłając stworzenie za stworzeniem, aby próbowały pozbyć się kochanego króliczka. Ale nie mogli z nią wygrać. Żadna bestia - ani lew nemejski, gorgon czy byk kreteński, nie była w stanie jej pokonać. Gdy patrzył, jak Judy z łatwością pokonuje każdego ze swoich sług, Hades stawał się coraz bardziej zły i zdesperowany, szukając rozwiązania swojego małego problemu.


***

 

- Nie, nie, nie, nie! - Hades ryknął, przewracając deskę ze starannie skonstruowanymi modelami - Każde stworzenie, które wysyłam, ona je pokonuje! Dlaczego ten króliczek nie może się po prostu przewrócić i już umrzeć?! - Hades zerknął przez ramię na skulone postacie Bólu i Paniki.

- Rzucać. - splunął ze złością. Razem oba ssaki wyrzuciły w powietrze kamienne popiersie Judy. Hades zestrzelił je z nieba piorunem błękitnego ognia i ponownie warknął.

- Piękny dzień, prawda, Hades? - Nick powiedział z uśmiechem, podchodząc walcem do wściekłego boga - Teraz powiedz no, czy ten bełkocik to z powodu twojego idealnego planu, czy dlatego, że twoje cheerleaderki tylko nakręcają Judy zyski ze sprzedaży? - Hades odwrócił się i spojrzał gniewnie na Ból i Panikę, którzy desperacko próbowali ukryć swoje tenisówki z motywem króliczków. Hades ruszył w ich stronę ze złością, po czym zatrzymał się i wyrzucił łapy w powietrze.

- Nawet nie wiem, dlaczego się jeszcze z tobą zadaję! - napominał - A ty – stwierdził, odwracając się do Nicka – Czemu nic nie zrobiłeś z naszym małym problemem?! - Nick wzruszył ramionami i odwrócił się od Hadesa.

- Nie wiedziałem, że to moja odpowiedzialność. - odpowiedział bez emocji.

- Och, daj spokój, Nicky! - Hades zachęcał go - Wykaż trochę inicjatywy! Kto wie, może pewnego dnia uda ci się zapracować na wolność.

- No... nie. - powiedział Nick stanowczo, odwracając się twarzą do boga - Nie pomogę ci pozbyć się Karotki.

- Karotki?! - Hades zaśmiał się - Kim ona jest, ta twoja mała dziewczynka? Zapominasz o jednym, misiu-pysiu, małym szczególe, lisie, NALEŻYSZ DO MNIE! - krzyknął, a z jego głowy wystrzelił słup ognia. Nick wzruszył ramionami.

- O co ci chodzi?

- O co mi chodzi? - zapytał Hades, oszołomiony postawą lisa - Zobaczmy, czy to coś da. Twoja dziewczyna, piękna lisica, jeśli wolno mi przypomnieć, ginie w tragicznym wypadku i leci do mojego szczęśliwego małego królestwa. Ale zaraz, ty, dzielny wybawiciel, odważnie oferujesz wymianę swojej duszy na jej duszę, przywracając ją do życia, abyś mógł żyć długo i szczęśliwie, z tym wyjątkiem, że... upsi! Ucieka z innym ssakiem, zostawiając Cię samego, bezbronnego i zniewolonego. Brzmi znajomo? - Nick bezinteresownie uniósł brwi, nie okazując żadnej innej reakcji na monolog Hadesa. Pantera jęknęła zirytowana i przejechała łapą po twarzy.

- Słuchaj no, jeśli odkryjesz dla mnie słabość Judy, klucz do ostatecznego pokonania tej tyciej niedogodności, dam ci to, czego pragniesz najbardziej na świecie. Twoją wolność. - oczy Nicka rozszerzyły się, a Hades pozwolił sobie na uśmiech satysfakcji, obserwując, jak lis rozważa swoje możliwości.

– Chcesz ją zabić? - zapytał cicho, odmawiając nawiązania kontaktu wzrokowego z bogiem śmierci.

– Cóż, zabicie jej byłoby idealne. - mruknął Hades, w zamyśleniu pukając się w brodę - Ale jeśli dla ciebie to nie wchodzi w grę, mógłbym po prostu wyłączyć ją ze służby na jeden dzień.

- To nie ma umowy. - Nick odpowiedział, wciąż ze wstydem wpatrując się w ziemię.

- To nie jest prośba! - Hades odpowiedział żywiołowo, wyciągając łapę - No, podajmy sobie łapy. Nick niechętnie ujął łapę i potrząsnął nią, drżąc, gdy transakcja została zawarta. Szybko cofnął łapę i z obrzydzeniem wytarł ją o tunikę.

- To ruchy, Nicky! - Hades zaśpiewał: - Nie mamy całego tygodnia!


***


- Powinieneś to zobaczyć, ojcze! - krzyknęła Judy - Ten byk nie miał żadnych szans! - posąg Zeusa zagrzmiał śmiechem.

- Jaki ojciec, taka córka, jak widzę! - zachichotał - Świetnie sobie poradziłaś, kochana! Jestem z ciebie taki dumny!

- Czy to oznacza – zaczęła Judy niepewnie, nieśmiało patrząc w ziemię - Czy to oznacza, że mogę teraz dołączyć do was na Olimpie?

– Obawiam się, że nie. - Posąg odpowiedział ze smutkiem - Osiągnęłaś wiele, ale jeszcze nie udowodniłaś, że jesteś prawdziwym bohaterem.

- Jak mam to  w takim razie wykazać?! - Judy odkrzyknęła, a jej frustracja wezbrała. - Pokonałam każdego potwora, z jakim się spotkałam, jestem bohaterem wszystkich Teb, jestem nawet figurką!

- Bycie sławnym nie czyni prawdziwego bohatera. - powiedział surowo - Pozostań na swojej obecnej ścieżce, a obiecuję, że udowodnisz swoją wartość. - po tych słowach posąg odchylił się i ponownie stał nieruchomy, a paleniska zgasły.

- Ile jeszcze czasu minie, zanim to nastąpi? - Judy mruknęła ze złością. Pegaz szturchnął ją głową i sprawił, że podniosła głowę. Udawał, że trzyma głowę wysoko i maszeruje do przodu, co wywołało chichot Judy.

- Racja, Pegazie, po prostu muszę dalej na tym pracować. - westchnęła - Pegaz posłał jej spojrzenie, które wyraźnie mówiło: - Zawsze mam rację - po czym pomaszerował do wyjścia, a Judy poszła w jego ślady. Zanim odleciała na Pegazie, rzuciła ostatnie spojrzenie na kamienną statuę swojego ojca.


***


​- W południe mamy spotkanie z woźnicą – zaczął Finn, przeglądając harmonogram, okrążając cokół, na którym stała Judy - a potem o drugiej spotykamy się z twoim nowym konsultantem ds. wizerunku, o wpół do trzeciej, musisz spotkać się z tymi Amazonkami, a potem za piętnaście trzecia musisz odbyć codzienny trening. Judy otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale malarz szybko ją skarcił i wrócił na swoje stanowisko.

- Finn – powiedziała, starając się pozostać jak najbardziej nieruchoma - Jaki jest w tym wszystkim sens?

- Jaki jest sens?! - wykrzyknął - Chcesz dostać się na Olimp czy nie? Po prostu mi zaufaj, dzieciaku.

- Tak ale-

- Przestań się ruszać! - krzyknął malarz, poskręcany ryś. Judy zeskoczyła z piedestału i nieśmiało wzruszyła ramionami w stronę wściekłego malarza. Z obrzydzeniem rzucił wazon, który malował na podłogę, odwrócił się i wymaszerował z pokoju.

- Rany, kto to widział, żeby artyści mieli taki temperament? - zauważył Finn.

- Finn, w jaki sposób to wszystko pomaga mi stać się prawdziwym bohaterem? - upierała się Judy - Nic, co do tej pory zrobiliśmy, nie zadziałało, więc dlaczego miałoby to zrobić teraz? - Finn westchnął i spojrzał na króliczka.

- Słuchaj Jude, robię to przez całe życie. To jest to, co wiem. Jasne, nie dotarłaś jeszcze na Olimp, ale jeśli dasz temu trochę czasu, w końcu nadejdzie twój moment.

- Ale kiedy? - zaczęła Judy rozpaczliwie - Wszyscy ciągle mi to mówią, ale… O, nie. - westchnęła, a jej uszy wyczuły gromadzący się tłum. - Jedna z grup znowu dostała się do środka.

- Myślałem, że zamknęliśmy bramy. - jęknął, zamykając drzwi.

– Pewnie znowu się na nie wspięli. - odpowiedziała Judy, a w jej głosie można było wyczuć irytację.

- Dobra, wiesz co masz robić. - powiedział Finn zmęczonym głosem - Schowaj się za jedną z zasłon, odeślę ich i zaczniemy działać, gdy już odejdą. - Judy skinęła głową na znak zgody i wślizgnęła się do jednej z wielu wnęk w pokoju, która była zakryta zasłoną. Finn otworzył drzwi i zobaczył tłum podekscytowanych ssaków, chętnych na spotkanie ze swoim bohaterem.

- W porządku, chodźmy – usłyszała Judy, jak Finn mówił, gdy prowadził tłum w swoją stronę. - Ona jest tuż tuż. - Judy stała za zasłoną, niecierpliwie tupiąc stopami i czekając, aż Finn wróci, gdy usłyszała głos.

- Zastanawiam się, co kryje się za kurtyną nr 1? - znajomy głos zapytał sucho. Kurtyna została podniesiona, ukazując Nicka ze swoim charakterystycznym uśmieszkiem.

- Nick, em, cześć! - zapytała Judy nerwowo – Co tu robisz?

- Och, widziałem, jak wkradł się tu tłum, i pomyślałem, że może jakiś ssak znalazł się w niebezpieczeństwie. - odpowiedział, wywołując chichot króliczka - A więc to robią bohaterowie w wolne dni. – skomentował, po czym opadł na szezlong i przyjrzał się bogato udekorowanemu pomieszczeniu.

- No cóż, tak naprawdę nie mam dni wolnych – poprawiła Judy - Zawsze muszę być gotowa, żeby kogoś uratować.

- Chcesz mi powiedzieć, że nie miałaś dnia wolnego? Kiedykolwiek? – zapytał Nick, uśmiechając się leniwie do zdenerwowanego królika.

- Hę. - zauważyła - Chyba nie.

- No cóż, myślisz, że konusek oszaleje, jeśli sobie powagarujesz? – zapytał Nick, ściskając figurkę Finna i sprawiając, że wyskoczyły jej oczy.

– Nie sądzę, że powinnam. - powiedziała Judy przepraszająco – Po prostu Finn ma dla mnie pełny harmonogram i…

- Karota, to proste. - Nick powiedział szybko – Obchodzimy tyły, mijamy sztangi, podnosimy tylną ścianę i spadamy stąd. Finn nas nie zauważy i wreszcie będę mógł ci pokazać Teby. - zakończył kusząco.

- W porządku. - ustąpiła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. - Chodźmy!


***


- Więc, co o tym myślisz, karotka? – zapytał Nick, schodząc po schodach do ogrodu.

- To było niesamowite! - odpowiedziała podekscytowana: - Jedzenie w tamtym miejscu było niesamowite! I to zagranie?! Ten Edyp?! Myślałam, że mam kłopoty! - Nick roześmiał się i potknął się po kilku ostatnich stopniach.

- Och! - warknął, skręcając kostkę. Spróbował na niej stanąć i natychmiast sapnął z bólu. Judy zeskoczyła z ostatnich stopni i wzięła go na ręce.

- Och. - powiedział zdziwiony, gdy go podniosła. Podeszła do pobliskiej ławki i położyła na niej lisa, po czym usiadła obok niego.

- Dzięki za podwózkę, karotka. - Nick zapytał po chwili - Masz takie problemy? - zapytał, kładąc ogon na jej kolanach i masując kostkę. - Mam na myśli słabe kostki. - Judy zarumieniła się i ostrożnie odgarnęła mu ogon.

- Nie bardzo. - odparła.

- Żadnych? - Nick zapytał, siadając i pochylając się bliżej. - Bez wadliwego kolana, bez naciągniętych mięśni, bez łatwo rannych wyrostków?

- Jestem zdrowa jak ryba. – odpowiedziała Judy, zdenerwowana twarzą lisa znajdującą się zaledwie kilka centymetrów od jej twarzy. Odsunął się i jeszcze raz spojrzał na króliczka.

- Naprawdę jesteś idealna, co, karotka? - powiedział ze zdumieniem. Judy wzruszyła ramionami i wstała na łapy.

- Nie powiedziałabym, że idealna. - zapewniła, podnosząc kamień z ziemi i rzucając go do jeziorka, w którym było widać ich odbicia. Nick otworzył usta, żeby się nie zgodzić, ale zatrzymał się, gdy zobaczył, jak kamień po paru odbiciach od wody trafia i rozbija środek posągu.

- Nie idealnie – zachichotał, gdy króliczek się zarumienił – ale tak blisko, jak nigdy dotąd.

– Nick, jesteś zbyt miły. - zająknęła się Judy.

- Tak, miły. - Nick wymamrotał pokonanym tonem, pełnym nienawiści do samego siebie.

- Co to było? – zapytała Judy, a jej bystre uszy wychwyciły mamrotanie Nicka.

- Nic. - zawołał, wracając na łapy i testując tę, którą przekręcił. Kiedy stwierdził, że jest w stanie utrzymać na niej swój ciężar, podszedł do Judy, która wciąż przyglądała się ogromnej dziurze w piersi posągu.

– I tak nigdy go nie lubiłem. - stwierdził Nick wyniośle, przyglądając się potrzaskanemu kawałkowi posągu. Judy się roześmiała.

- Wiesz – zaczęła bez ostrzeżenia – kiedy byłam dzieckiem, oddałabym wszystko, żeby być taka jak wszyscy inni.

- Chciałaś być drobnym, śliskim kłamcą? – zapytał sucho Nick.

- Ssaki nie są takie, Nick. - Judy powiedziała cicho.

- Zaufaj mi. - odpowiedział ponuro - Są.

- Moment, w którym tracisz wiarę w ssaki, jest momentem, w którym poddajesz się, Nick! – namawiała Judy. Nick usiadł na brzegu basenu i zachichotał.

– Poddałem się wiele lat temu, Judy. - odpowiedział - Kiedy ssaki od początku ci nie ufają, nie masz zbytnio z czego rezygnować.

- Ja ci ufam. -  powiedziała czule, siadając obok niego.

– Nie powinnaś. - mruknął.

- Nick, jesteś najwspanialszym ssakiem, jakiego kiedykolwiek spotkałam! Dlaczego miałabym ci nie ufać?

- Bo kiedy zbliżam się do ssaków, ktoś zostaje ranny. - westchnął - A ostatnią rzeczą, jakiej chcę, jest to, aby tak się działo.

- Nick, nigdy bym cię nie skrzywdziła. - przysięgła Judy  - I wiem, że nie zrobiłbyś mi krzywdy.

– A skąd to wiesz? - odetchnął - Jestem lisem! Jestem ostatnim ssakiem, któremu powinnaś ufać!

– Wiem, że byś mnie nie skrzywdził. - Judy uparcie powtarzała - Bo wiem, że jesteś dobrym ssakiem.

- Tak, jasne. - skrzywił się.

- Hej, spójrz na mnie! - zbeształa go, chwytając go za pysk i przyciągając jego twarz do swojej. - Nick, jesteś dobrym ssakiem. Nawet jeśli w to nie wierzysz, to ja wierzę! -  nagle Judy poczuła, że pysk znajduje się teraz kilka cali od jej pyska. Nick patrzył na nią szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia. Oboje powoli pochylili się i pocałowali.

- DOBRA, STARCZY TEGO! - krzyknął Finn, a płonące białe światło padło na dwa ssaki z latarni na czubku głowy Pegaza. Nick i Judy odskoczyli od siebie zawstydzeni, a Finn wylądował Pegazem tuż obok Judy.

- Nie mogę uwierzyć! - krzyknął - Wsiądziesz teraz na tego konia i będziesz trenować tak długo, aż nie będziesz mogła chodzić! Nie mówiąc już o wieczorze w mieście z małym Nickym!

- Kogo nazywasz małym, karzełku? - Nick warknął, zdmuchując latarnię na głowie Pegaza. Zarówno Finn, jak i Pegaz wpatrywali się w Nicka śmiercionośnymi spojrzeniami.

- Czy moglibyście dać nam chwilę, chłopaki? – zapytała nieśmiało Judy. Finn ruszył jak burza, a Pegaz prychnął ze złością, po czym poszedł za nim.

- Dzięki za ten dzień, Nick. - powiedziała Judy, nerwowo bawiąc się uszami - To była najlepsza zabawa, jaką przeżyłam od jakiegoś czasu. - Judy podskoczyła w powietrze i chwyciła kwiat z drzewa powyżej.

- Do zobaczenia. - powiedziała z uśmiechem, wręczając kwiat Nickowi. Nick ze zdziwieniem wpatrywał się w kwiat, szybko powracając spojrzeniem do Judy, która była już na Pegazie. Posłała mu ostatni uśmiech, zanim Pegaz wystartował i odleciał.


***


Kiedy lecieli, Judy bez przerwy wpatrywała się marzycielsko w Nicka z pleców Pegaza, co jeszcze bardziej wkurzało Finna.

- Nie spuszczaj drogi z oczu! - krzyknął ze złością, wspiął się na jej ramiona i obrócił jej głowę tak, aby była skierowana do przodu. Zaraz po tym został uderzony nisko zwisającą gałęzią i spadł z konia.


***


Nick patrzył na kwiat ze zdumieniem i wzdychał, wspominając swój dzień z Judy.

- O nie. - uświadomił sobie - Nie, Nick, to nie ma szans. - chciał wrzucić kwiatek do jeziora, ale jego łapa nie chciała go puścić.

- Nie znowu. - jęknął - Ten króliczek?! Nie mogę zakochać się w króliku, prawda?! - usiadł z powrotem na krawędzi jeziora i ukrył twarz w łapach.

- Myślałem, że dostałem nauczkę. - wymamrotał - Jesteś zakochany, jesteś szczęśliwy, a potem nagle ona odchodzi, a twoje serce zostaje wyrwane! Po prostu nie mogę dać sobie tego zrobić ponownie! - stanął znowu na łapach i zaczął chodzić tam i z powrotem.

– Ale ona by tego nie zrobiła. Wiem, że by tego nie zrobiła. Jest dobrym ssakiem. Ale ona jest króliczkiem. Lisy łączą się w pary na całe życie, ale króliczki? Czy zostawiłaby mnie dla innego ssaka? - błąkał się w myślach, spacerując.

- Nie, nie jestem zakochany. - próbował sobie wmówić - Nie jestem, nie jestem, nie jestem. - Nick nadal próbował siebie przekonać, ale w głębi duszy wiedział, że to nie ma sensu. Zakochał się w króliczku! I to nie byle jaki króliczek, ten sam króliczek, co do którego Hades chciał, żeby zniknął!

- To nie jest dobre. - jęknął, chowając głowę w łapach. Podniósł głowę, słysząc nagły trzask, i patrzył, jak Hades toruje sobie drogę przez jeden z posągów.

- Co nie jest dobre? - zapytał ze złowrogim uśmiechem. Nick zbladł.

- Ona nie ma żadnych słabości! - powiedział szybko, próbując ukryć swoje uczucia przed bogiem. Hades zmarszczył brwi.

- Jesteś pewny? Każdy ma jakąś słabość. - upierał się - Nic nie zauważyłeś? Nic ci nie powiedziała? - Nick potrząsnął głową.

- W takim razie plan B. - Hades powiedział radośnie - Zaopiekuj się nią.

- NIE. - powiedział Nick cicho.

- Przepraszam, co to było, Nicky? – zapytał niebezpiecznie Hades.

- Powiedziałem - nie. - stwierdził głośniej - To nie była część umowy.

– Cóż, czynię to częścią umowy. - odpowiedział Hades ze złością - Ponieważ to ja tu rządzę!

- Nie obchodzi mnie to! - Nick krzyknął, po raz pierwszy od lat tracąc spokój. - Możesz zrobić ze mną, co chcesz! Nie skrzywdzę Judy!

- Nie kochasz jej aby? Czy ty...? - Hades zapytał oszołomiony - Nicky, daj spokój! Ona po prostu cię wykorzysta, a kiedy już skończy, wyrzuci cię jak śmieć!

- Jakbyś ty mnie tak dobrze traktował! - Nick warknął - I nigdy by tego nie zrobiła! Jest miła, współczująca i dobra…

- Ona jest ofiarą, roslinożercą. - Hades przerwał z niedowierzaniem - Nie mogę w to uwierzyć! Nawet ty nie chcesz pozbyć się małego szczura! Chyba będę musiał sam się nią zająć! - Nick uśmiechnął się, patrząc na panterę.

- Możesz spróbować. - powiedział zadowolony z siebie - Ale ona nie ma słabości. Nie możesz jej pokonać. - na to twarz Hadesa wykrzywiła się ze złości i wtedy zauważył kwiatek w łapie Nicka.

- Właściwie, Nicky, – zaczął, patrząc znacząco na kwiat - myślę, że ona może jednak mieć pewną słabość. - Nick poczuł, jak serce podeszło mu do piersi, gdy Hades zdał sobie sprawę, co oznaczał ten kwiat.

- Teraz chyba muszę ci przypomnieć, jak działa nasz mały układ. - zaczął Hades, kładąc łapę na ramieniu Nicka - Mówię, że chcę głowę króliczka na talerzu, czaisz?

- Średnio czy dobrze wypieczoną? - odpowiedział Nick  z goryczą porażki.


***


Finn obudził się w krzakach i potarł guza na głowie.

- Będę kazał jej biegać, dopóki nie umrę. - mruknął ponuro, potykając się na łapach. Przeszedł przez krzaki i zobaczył Nicka rozmawiającego z nieznaną mu czarną panterą. Podkradł się bliżej w samą porę, żeby usłyszeć ich kilka ostatnich zdań.

- O nie. - szepnął - To ją zabije.


***


- A teraz wstawaj, samuraju Nicky – zapiał Hades. - Mamy apokalipsę do rozpoczęcia.




samuraju - takie se nawiązanie do Johnny'ego Silverhanda z Cyberpunka 2077



Link do oryginału: klik!
Autor oryginału: Zootopia123
Autor grafiki: Trashasaurusrex
Autor tłumaczenia: Ślązak Grzesiek

Komentarze

  1. No proszę. Widać, że mój komentarz ma widoczne skutki. Dziękuję bardzo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone