Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Team family and the Lobo - Cz. 2 - Kit Ray [Puss in Boots (Kot w butach) - Tłumaczenie PL]

Zwierzogród: Alternatywna kontynuacja (Roz. 1 Cz. 4 - Noc ognia) - Michael Lught [Opowiadanie]



***
Minęło kilkadziesiąt minut od tej feralnej rozmowy. Ile dokładnie? Nie wiem. Straciłem poczucie czasu. Leżę w barłogu i zamartwiam się. Dawno nie byłem tak zdołowany. Od czasu kiedy byłem jeszcze dzieckiem nigdy nie czułem takiej goryczy. Gdybym tylko mógł zmienić przeszłość. Za bardzo myślę o przeszłości. Osacza mnie jej czerń. Czasem czuję, że zmarnowałem swoje życie. Żałuje każdej sekundy niewykorzystanej przeze mnie w pełni. Ale życie trwa nadal. Trzeba żyć tym co jest i będzie. Tylko... po co? Nie pierdol Nick. Masz po co żyć. Wszystkie ssaki mają po co. Po prostu nie wolno wygadywać głupstw, że jest inaczej.

Jestem taki wyczerpany. Jak zawsze po ciężkim dniu pracy. Porozmawiam z Judy. Od razu poczuję się lepiej. I może te chore myśli odejdą na drugi plan. Przecież to nie koniec świata. Tylko gdzie mój telefon?

Przeglądam pościel, ale nie mogę znaleźć. Gdzie on jest? Wychylam głowę za łóżko i przeglądam podłogę. W nadziei, że może się nie zniszczył. W końcu wstaje z łóżka. Silne sprężyny materaca skutecznie to ułatwiają. Nie ma go nigdzie. Zostaje jedno miejsce. Być może wpadł pod łóżko. Lekko schylam się. I jest, mam go. Szybko go wyciągam i ponownie wskakuje na moje łoże. Przypomniałem sobie jak kiedyś bałem się spojrzeć pod łóżko. Myślałem, że są tam potwory. Zawsze prosiłem mamę o zapalenie światła oraz by zawsze zaglądała pod łóżko. Oczywiście żadnych potworów nie było, ale podziwiam cierpliwość mojej matki. Kiedyś nawet przyśnił mi się potwór. Był mały zielony i miał jedno oko. Pamiętam, że miał mikrofon. Chyba jedyny mój dobry sen o potworach wyskakujących z pod łóżka i szafy. O ile takich snów było więcej.

W tym momencie zadzwonił mój telefon. No i kto dzwoni? Oczywiście Karotka. Wyprzedziła mnie o kilka sekund. Czasami myślę czy to aby nie lis w króliczej skórze.

- No cześć! Widzę, że się stęskniłaś spryciulo.

- Cześć Nick! Tak stęskniłam się. Czemu spryciulo?

- Widzisz, bo właśnie miałem do Ciebie zadzwonić i tu nagle Ty musiałaś być pierwsza.

- Bo jestem lepsza.

- Lepsi nie oszukują.

- Co to znaczy?

- Dobrze wiem, że zakradłaś mi się do mieszkania, żebym nie znalazł telefonu za szybko, aby zadzwonić jako pierwszy.

- No trzeba sobie jakoś w życiu radzić.

- Taa. Jeśli można spytać to co cię sprowadza do mojego telefonu.

- Odnośnie naszego spotkania oraz jak już mówiłam, stęskniłam się.

- Dobrze mów dalej.

- Moi sąsiedzi przyjechali, a wiesz jacy oni są.

- Ci co skaczą sobie do gardeł.

- Tak i chciałam się zapytać czy skoro u mnie warunki są średnio sprzyjające to czy mógłbyś...

- Zaprosić Ciebie do mnie?

- Tak, o ile twoje warunki są sprzyjające.

- Echhhhh.

- Przepraszam, miałam na myśli czy nie masz jakiś planów lub drących się sąsiadów, a nie, że masz brudno czy coś z tych rzeczy.

- Rozumiem. Przepraszać nie musisz. Oczywiście, że możemy tylko nie wiem jak na to pozwoli "Nowe wspaniałe rozporządzenie od naszego wspaniałego rządu odnośnie ZPD".

- Co takiego się stało?

- A wiesz tylko takie drobne zmiany. Naprawdę mało istotne rozporządzenie, czy jak to się zwie.

- Aha, po twoim głosie już wiem, że coś nie zbyt dobrego.

- Chorego wręcz.

- To powiedz mi. I czy mnie też tyczy?

- Tylko policjantów, którzy są drapieżnikami. Otóż nasz wspaniały rząd Wolnego miasta Zwierzogród na czele, którego stoi Panna Obłoczek chce by policja naszego Państwa-miasta była lepsza, doskonalsza, a przede wszystkim bezpieczna.

- Bezpieczna?

- A no tak. By nikogo nie skrzywdzić. Rozumiesz?

- W jaki sposób?

- I tu zaczyna się komedia. Punkt pierwszy: Pazury każdego policjanta-drapieżnika nie mogą być dłuższe niż 0,4cm ponad skórę.

- Co?

- No, mam sobie mierzyć pazury każdego dnia i dbać by nie były dłuższe niż 4 milimetry ponad skórę. Słuchaj dalej. Nie mogę brać udziału w pogoni za przestępcą, bo mogę go skrzywdzić. Również nie wolno mi wysiadać z pojazdu kiedy to nie jest konieczne. Wskazane jest noszenie specjalnej maski na twarz by przypadkiem nikogo nie ugryźć. Może kurwa od razu kaganiec.

- Nick nie spinaj się. To jeszcze nie koniec świata. Te zakazy i nakazy to bzdura, ale mimo to wierzę, że podołasz tym trudnością. Wierzę w to.

- Posłuchaj to dopiero kilka zakazów. Lista ma kilka stron. Od zakazu reagowania na przestępstwa po za pracą po zakaz używania wspólnego kubka z partnerem!

- Nick spokojnie. Proszę. Nie lubię jak krzyczysz. Mimo, że nie na mnie. To okropne, a zwłaszcza, że tyczy tylko drapieżników. W dodatku nie mam pojęcia jak ta Obłoczek mogła wygrać.

- Dobrze Judy będę spokojny. Dla Ciebie. Nie mam pojęcia jak wygrała. To jest takie nierealne. W ogóle cały ten zwariowany świat jest dziwny. Gdyby tylko Zwierzogród nie był osobnym państwem. Gdyby został przyznany Kanadzie lub USA.

- No wiesz, ja nie mam nic przeciwko temu. W Kanadzie jest więcej drapieżników, a w USA roślinożerców. Byłoby mało sprawiedliwe, gdyby przyznano miasto jednemu z tych państw względnie drugiego. Po za tym Zwierzogród funkcjonuje na zasadzie wolnego miasta.

- Niby masz racje, ale wydaje mi się, że rządzący najważniejszym miastem na świecie nadużywają swojej władzy.

- Nie jestem osobą, którą interesuje polityka. Zmieńmy temat, bo to jest temat, w którym nie mam się jak wypowiedzieć.

- Dobrze. Właściwie to zaraz idę spać, ale jeszcze zobaczę co w telewizji zapuszczają.

- No dobrze Nick. Miłej nocy.

- Dobrej nocy Karotka. Śnij o mnie.

- Mógłbyś powtórzyć... Nie zrozumiałam.

Wtedy zorientowałem się, że powiedziałem coś nie na miejscu. Musiałem coś na szybko wymyślić.

- Echhh Karotka. Miałem na myśli... dobrych snów.

To brzmi jeszcze gorzej. Może się nie połapie.

- Okej Nick to na razie.

- Cześć.

Powoli odłożyłem ten jebany telefon. Po co ja to powiedziałem. Mam już dość. Jeszcze mnie głowa boli. Pójdę do kuchni. Codzienna porcja tabletek pomoże mi zasnąć.

Wstałem z łóżka i wgramoliłem się resztkami sił do kuchni. Moje mieszkanie na szczęście ma niewiele drzwi. Nie muszę ich otwierać. Nie mam siły na nic. Z trudem otwieram szafkę i wyciągam garstkę tabletek. Zobaczmy co tu mamy. Szałwia, leki na odporność, witamina B, coś na ból głowy, a no i Ty, moja ulubiona tableteczko, mój wspaniały usypiaczu... Kwintesencjo mojej beznadziei. Moja przyjaciółeczko. Ciebie pozostawię na koniec. Mała różowa 10-gramowa tabletko. Sięgam do lodówki. Do wyboru mam Piwo, albo wodę. No wezmę piwo i ino patrzeć jak zdycham. Hehe. Nie no czasem mój czarny humor mnie przestrasza. Przeraża mnie wręcz. Dobra. To co szklanka i lejemy. Przechylam odkręconą butelkę. Mały strumień wody. Taki równomierny. Ciecze są wręcz idealne. Są takie fascynujące. Okej już mam całą szklankę pełną. Teraz tabletki. Wsadzam do ust wszystkie na raz. Pozostawiłem tylko tą jedną na sam koniec. Próbuje ustawić na języku wszystkie w jednym miejscu. Połykam jednak użyłem za mało wody. Unoszę głowę by pomóc sobie grawitacją i tym razem się udało. Achhh, a teraz ulubiona tabletka na koniec. Ceremonialnie powoli ją przełykam. Jest to gwarancja, że usnę. Szybko przechodzę do sypialni. Biorę pilot w rękę i włączam telewizor. Kanał pierwszy, jakiś słaby serial. Kanał drugi, kryminał. Mam dość myślenia o pracy. ZVN, same nudy, Zoolsat, mój ulubiony serial komediowy. Życie według beznadziejnych. Ciekawe o czym dzisiaj.

W dzisiejszym odcinku Fryderyk beznadziejny wstając rano spotyka Alberta Szpeka, swojego sąsiada z góry. Okazuje się, że na korytarzu zawitał automat hazardowy. Spowodowało to wielkie zamieszanie nie tylko w domu beznadziejnych, ale także u rodziny Pażdzierzy. Szybko jednak maszyna uzależnia głównego bohatera i żonę sąsiada do tego momentu, że ten postanawia wyłudzić pieniądze od żony...

Widziałem już to. Zobaczę co dalej. kanał 7 horror, kanał 8 horror, kanał 9 pornol. Naprawdę czemu ssaki oglądają takie rzeczy. Nie jestem w stanie tego ogarnąć. Ci co wierzą w duszę, tak łatwo padają ułomnością ciała. Bezsens. Kanał 10 wiadomości. Chyba nie ma nic lepszego do oglądania. Zostawię na tym. Dziwne, że o tej porze są wiadomości. Musiało się coś ważnego stać.

- Terrorysta wysadził dzisiejszej nocy Empire State Berlin w centrum miasta. Policja na nocnej zmianie już zajęła się całą sprawą.

Wielkie nieba. Co się dzieje.

- Jest z nami komisarz Petrov Blashov. Może Pan powiedzieć co się stało?

Pytają największego debila na komisariacie. No to będzie dobre.

- Terrorysta w masce białego wilka wysadził budynek w godzinach między 23:40, a 0:30.

Nie ma to jak szczegółowa godzina.

- Jest Pan w stanie coś więcej powiedzieć?

- Nie.

Hahahahahahahaha. Och Petrov Petrov. Dasz radę. Hahahahaha.

- W takim razie...

- W takim razie proszę skontaktować się z szefem.

- Przepraszam z moim szefem.

- Nie, to nie tak. Z moim, znaczy nie z Pani, tylko moim osobistym.

Hahahahahahahahahahahaha, Aż ogon mi zadrgał. Masakra. Hahahahaha. Nie mogę. Dość, bo sprężyny popękają w łóżku od mojego rzucania się ze śmiechu.

- Przekażemy Państwu dalsze informacje jak tylko uda nam się porozmawiać z szefem ZPD. Będziemy na bieżąco.

Mam tylko nadzieje, że szef mnie nie wezwie, bo nie mam siły na nic. Oby tylko chłopaki sobie poradzili.

- Witamy się z Państwem ponownie. Jest z nami szef ZPD, komendant Bogo. Czy może nam Pan wytłumaczyć co tak właściwie się wydarzyło?

- Jak ustaliliśmy z zeznań światków o godzinie 0:25 sprawca widziany był na dachu budynku. Nie ustaliliśmy jeszcze gatunku, ani innych szczegółów dotyczących sprawcy. Wersje zeznań są różne. Najwięcej jednak osób wskazało ssaka wielkości między 1,30m do 1,60m. Sylwetka przypominała ponoć lisa lub wilka. Nie znane są jego motywy, ale jesteśmy pewni, że nie działał sam. Przeprowadzenie tego typu akcji jest niemożliwe dla jednej osoby.

- Czy są jakieś ofiary?

- Na szczęście mamy tylko dwójkę lekko rannych ssaków. Ich stan jest w normie.

Dobra idę spać. Wyłączam to. Achh ta kołdra jest taka ciepła i miękka. Z przyjemnością wtula się w nią głowę. Ciekawe, kto jest za to odpowiedzialny.

Martwi nie to jednak, że zrobił to drapieżnik. Na pewno nasz ''wspaniałomyślny" rząd... Nie gadaj tylko śpij.



Link do oryginału: klik!
Autor: Michael Lught
Korekta: _NG_

Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone