Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Pizza n' Pawflix / 99 Probs (cz. 26) - Bitchimadorable [Tłumaczenie PL]

Hungry Hearts - Roz. 9 Cz. 3 - Johnsoneer & KungFuFreak & FeverWildeHopps [Tłumaczenie PL]



Prolog   Poprzednia część


Wszyscy czekali przy drzwiach, dając N trochę prywatności. Judy odwróciła się do swojej wydry i skrzyżowała ramiona na piersi. 

- Mogę cię prosić, żebyś go nie wyśmiewała, kiedy najwyraźniej nie czuje się komfortowo?

Kris wzruszyła ramionami. 

- Kpię sobie ze wszystkich. Nie chcę okazać się hipokrytką i robić to tylko dla mieszkańców wewnątrz murów, prawda? Poza tym, to ty wytrzeszczałaś głupio gały na jego pierś, kiedy weszłam. Jak mam nie korzystać z takiej okazji?

- Po pierwsze, nie robiłam żadnego „głupiego wytrzeszczu”, a po drugie…

- WA-AH! - N krzyknął z łazienki.

Judy podbiegła do drzwi, przyciskając ucho do drewna. 

- N! Nic ci nie jest?

- Z-z… zimno. - mruknął, a jego głos był bardzo drżący.

Brwi Gideona wystrzeliły w górę i spojrzał na Judy. 

- Czy ten szwendacz narzeka właśnie na zimno?

Judy skinęła głową i odwróciła się do przyjaciół. 

- Mówiłam wam, to prawda. Mówił, że inni piechurzy też się zmieniają.

- Czy jesteśmy pewni, że to naprawdę żywy trup, a nie jakiś bezdomny facet? - zasugerowała Kris.

Gideon przyłożył zamyśloną łapę do brody. 

- Może właśnie tak wyglądali mieszkańcy miasta w ciągu dnia.

- Hej! - Benny skrzywił się.

Gideon przewrócił oczami i żartobliwie przycisnął pierś Benny'ego. 

- Byłeś gliną, grubciu. To co innego.

Ignorując wybryki swoich przyjaciół, Judy uprzejmie zapukała do drzwi i otworzyła je. 

- Wszystko w porządku?

- Jestem trupem... taa, w porządku. - usłyszała chwiejną odpowiedź N.

Skinęła głową i cicho powiedziała: 

- Pomóc ci?

Nastała chwila ciszy. 

- ... A co z… 8-letnimi śmierdzącymi klejnotami?

Przewróciła oczami. 

- Zignoruj ​​docinki Kris. Jesteśmy tutaj, by ci pomóc.

Nastąpiła kolejna chwila ciszy, by Judy usłyszała odgłosy lekko pluskającej wody i pisk łap o porcelanę. 

- Wchodź.

Judy poczuła pchnięcie w plecy, gdy Kris nacisnęła na nią otwierając drzwi. 

- Dobra, zajmijmy się nim! 

N początkowo odwrócił się od drzwi, ale Kris wskoczyła na wannę i wbiła kij w gąbkę, a następnie wymachiwała nim jakby był bronią. Odwróciła go i zaczęła zanurzać w wodzie i płukać futro na plecach N.

Chłopcy weszli za nią. Benny podwinął rękawy i złapał gąbkę, po czym nabrał trochę mydła i dobrze je spienił, zanim nałożył je na ogon. Podczas szorowania kontynuował nucenie melodii popowej.

Judy westchnęła na zuchwałość przyjaciółki i wskoczyła również na brzeg wanny. Na szczęście bąbelki wystarczały, by utrzymać go w skromności, biorąc pod uwagę okoliczności. Podwinęła rękawy i wzięła w łapy mały szampon, po czym dobrała się z nim do futra na ramieniu N.

Gideon patrzył ze skrzyżowanymi rękami, jak reszta szoruje szwendacza. 

- Jesteście mi winne szampon do zdobycia podczas następnej misji zwiadowczej.

- Dorzucimy ci nawet coś extra, Gideon. - zapewniła go Judy.

Judy zobaczyła, że ​​pomarańczowy kolor jego futra zaczyna się rozjaśniać, a lata brudu i kurzu schodzą z jego ciała. Woda z kąpieli stawała się nieco mętna. Widok jego twarzy rozjaśniał się, gdy pokój zaczął wypełniać się zapachem mokrego psa. Odwróciła jego rękę zauważając coś dziwnego: pod jego łapą był odsłonięty niewielki kawałek nagiej skóry, nie większy niż czubek jej nosa.

- Hej, N, brakuje ci futra na nadgarstku. - wspomniała mimowolnie. Oczy N rozszerzyły się i szybko wycofał łapę, prawie strącając Judy z wanny. Zbadał dokładnie miejsce na nadgarstku, ignorując protesty Kris i Benny'ego. Jego reakcja zmartwiła ją. - Czy wszystko w porządku, N?

- Mmm?… Och tak… mmmusiało się z-zdarzyć d-dawno t-temu. - wysilił się na słaby uśmiech oddając rękę Judy. Domyślała się, że było w tym coś więcej. Jąkanie zwykle wracało, gdy był nerwowy lub coś ukrywał.

Zanim zdążyła odpowiedzieć, Kris opuściła gąbkę i trąciła go w nos. 

- Przestań drżeć i odwróć się. Muszę ogarnąć twój brzuch.

Nadal szorowali go jeszcze przez kilka minut, po czym pozwolili mu na odrobinę prywatności, by mógł skończyć i trochę wyschnąć. Kiedy wrócili do łazienki, owinął talię ręcznikiem najlepiej, jak mógł, a jego futro było zmatowione od wody w wannie. Kris weszła i zacząła wydawać rozkazy niczym dowódca.

- W porządku chłopcy, wy dwaj jesteście wysocy, więc weźcie szczotki i zacznijcie obrabiać mu plecy i głowę. Ja wezmę suszarkę do futer i też zabiorę się do roboty. Judy, zobacz, co możesz zrobić z jego zębami.

- Ktoś umarł albo uczynił cię dowódcą grupy do sprawy ogarnięcia szwendacza? - Benny warknął.

- To ja w tym pokoju jestem specjalistką medycyny, drogi Pazurianie, a umarł to w zasadzie cały Zwierzogród.

Gideon i Benny zabrali się do pracy z grubymi szczotkami po obu stronach futra, a lis chrząknął lekko, gdy dotarł do szczególnie kłopotliwego miejsca. Kris ustawiła suszarkę na pełną moc i wytarł ogon, po czym podszedł do pleców. Przez cały czas N miał na twarzy wyraz rezygnacji związanej  z dyskomfortem, gdy tak inwazyjnie naruszano jego przestrzeń osobistą. Judy znalazła szczoteczkę do zębów i szybko zamoczyła ją w zlewie.

- Nie masz nic przeciwko, jeśli z tego skorzystamy, Gid?

Wzruszył ramionami i machnął ręką.

- Mam zapasowe. Jak skończysz to możesz po prostu ją wyrzucić.

- Powinien to zatrzymać. - zasugerował Benny - Taki prezent od domowników, N. 

Kris zaśmiała się z tak tandetnego okazania hojności, ale Judy uchwyciła wyraz szczerej wdzięczności N, gdy spojrzał na czerwoną plastikową szczotkę w łapie Judy.

- Coś się stało? - zapytała, choć miała pewne domysły.

- Nn... naprawdę nic. P-po prostu czegoś takiego nigdy tego nie dostałem. - powiedział cicho.

- Czego? - zapytała żartobliwie Kris. - Szczoteczki do zębów?

- Prezentu. - powiedział po prostu.

Judy uśmiechnęła się szeroko i pieściła czule jego pysk. Odwróciła się, aby zmoczyć szczoteczkę i spienić obficie pastę do zębów, zanim ponownie stuknęła go w nos. 

- Dobra, zobaczmy te zęby.

Benny przerwał szczotkowanie szyi N i spojrzał na Judy z troską na twarzy. 

- Zaczekaj, Judy. Czy to dobry pomysł, aby zbliżać się do jego zębów? Nie powinnaś używać rękawiczek czy coś? Wiem, że jest dobrym facetem, ale co jeśli… jeśli on… przez przypadek... wiesz co mam na myśli? Nadal się trochę trzęsie.

Judy pomachała mu, gdy nałożyła dużą porcję pasty do zębów na szczoteczkę, która była trochę za duża dla jej łap. 

- Nic mu nie będzie, Benny. Prawda, N?

Oczy N rozszerzyły się i chętnie pokiwał głową.

- Dobra, pokaż ząbki.

Zrobił to i Judy zabrała się do pracy. Jego usta były z pewnością w stanie nie do pozazdroszczenia, ale Judy była zaskoczona, jak łatwo większość brudu zaczęła schodzić. Brakowało mu zęba z przodu, a jego oddech był dość przygnębiający, ale ona wciąż działała ze szczotką i uśmiechała się, gdy jej wysiłek powoli zaczynał dawać rezultaty. Podczas gdy inni kontynuowali swoją pracę, Judy zaczęła się zastanawiać, czy to może nie przesada. W końcu wszystko, co musieli zrobić, to uczynić go znośnym jako żywy ssak, a on i tak już uczynił najważniejszy krok przechodząc przez mur. Nie mogła jednak zaprzeczyć pewnej satysfakcji z zabrania się za coś, co zniszczyło powstanie martwych, i odnowienia go, nawet bardzo pozornego. Może i nie mogła tchnąć w niego życia, ale przynajmniej mogła sprawić, by wydawał się nieco mniej... nieżywy.

- Jak się czujesz? - zapytała leniwie.

Z wciąż otwartą paszczą, po prostu uniósł łapę i pokazał kciuk w górze.

Skończyli i położyli jego ubrania na rogu wanny, po czym zostawili go znowu samego. Judy czekała z przyjaciółmi, cierpliwie siedząc na nogach łóżka ze skrzyżowanymi nogami. Kris i Benny wybrali z głośników inną piosenkę i zaczęli opracowywać dla niej układ taneczny. Gideon wykorzystał okazję, by usiąść obok niej i zagadać szeptem.

- Więc jaki jest teraz plan? Chcesz go odprowadzić na Oddział i pokazać lekarzowi? 

- Mniej więcej. - przyznała Judy - Prawdopodobnie poczekamy do rana i poprosimy Kris, aby dała mu znać wcześniej, zanim zaryzykujemy przemycenie N przez miasto.

- Ale co wtedy? - dopytał. - Nawet jeśli doktor jest w stanie dowiedzieć się, co się z nim dzieje, twój ojciec prędzej czy później dowie się o tym.

Judy pokiwała głową i przejechała łapą po uszach. 

- Wiem. Nie wiem jeszcze jak to zrobić, ale musimy przekonać go i wszystkich innych, że N nie stanowi dla nikogo zagrożenia.

Gideon potrząsnął głową. 

- Wiem, że idzie za tym jakaś logika, ale mówimy tutaj o Stewarcie Hopps. Biorąc pod uwagę to, ile stracił, nie sądzę, by kiedykolwiek zobaczył w tym młodziku nic innego jak potwora.

Judy delikatnie rozłożyła łapy. 

- Był kiedyś rozsądnym facetem. Jeśli uda nam się sprawić, że Ramic za niego poręczy, to powinno wystarczyć by go przekonać.

Gideon uspokoił się i spojrzał w stronę drzwi łazienki. 

-... a jeśli nie?

Judy zmarszczyła brwi i spojrzała na podłogę. 

- Przekonamy go. Musimy spróbować. 

Judy poczuła, jak jej przyjaciółka delikatnie kładzie uspokajającą łapę na ramieniu. 

- Próbowanie zawsze było tym, w czym jesteś najlepsza, Jude. - stwierdziła z uśmiechem.

Odwzajemniła uśmiech, ale zanim zdążyła coś jeszcze powiedzieć, Benny wskazał na drzwi łazienki. 

- No, wreszcie idzie! 

Judy podniosła wzrok i zobaczyła, jak N wchodzi do sypialni.



Link do oryginału: O, tutaj.
Autor oryginału: Johnsoneer 
Autor rysunków: KungFuFreak & FeverWildeHopps
Autor tłumaczenia: Ślązak Grzesiek

Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone