Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Pizza n' Pawflix / 99 Probs (cz. 26) - Bitchimadorable [Tłumaczenie PL]

Hungry Hearts - Roz. 9 Cz. 1 - Johnsoneer & KungFuFreak & FeverWildeHopps [Tłumaczenie PL]


W tym rozdziale postarałem się, by części były nieco dłuższe ;)

Zapraszamy wszystkich na naszego discorda :) [LINK]

Prolog   Poprzednia część

        Rozdział 9: Roll up (Zakasaj rękawy)

Nie obchodzi mnie, mam to gdzieś
Gdzie tańczymy dziś wieczorem
Tak długo, jak przebywasz  tu
W tego światła załamaniu.
*przetłumaczony fragment nutki Fitz and the Tantrums - Roll Up

Wyjawienie całej historii Benny'emu i Gideonowi zajęło niecałą godzinę. Na szczęście byli cierpliwi i milczący w czasie jej opowiadania. N przyznał, że gdyby był na ich miejscu, wezwałby żołnierzy, niezależnie od tego, w jak dobrym świetle Judy potrafiła go przedstawić. W końcu był szwendaczem.

N stał dwa kroki za Judy, nie szczędząc żadnych szczegółów na temat wszystkiego, co doprowadziło do obecnej sytuacji. Gideon i Benny siedzieli cicho na kanapie i słuchali uważnie, zapomniawszy o swoich planach na wieczór filmowy. Czasami przy bardziej zaskakujących zwrotach w historii żartowali lub wstrzymywali oddech, a nawet zdarzały się momenty, gdy N widział, że gepard uśmiecha się do ucha jak podlotek. Każdy taki widok wywoływał jego uśmiech.

Nie mogę uwierzyć, że bałem się tego wielkiego mięczaka. To znaczy, na pierwszy rzut oka facet wydał się zbudowany jak broń na truposzy, ale teraz mam wrażenie, że jest bardziej skłonny napisać piosenkę i tańczyć, niż roztrzaskać mi łeb. Gid, z drugiej strony, to facet, który ma tendencję by mnie rąbnąć. Ciągle na mnie patrzy, jakbym miał na sobie tutu czy coś takiego. Założę się, że „kucharz” radzi sobie z nożem kuchennym nie tylko w kuchni. Ale wydaje mi się, że ufa Judy wystarczająco dobrze, więc ... może to zadziała?

- ... wtedy pojawił się w ogrodzie, - kontynuowała Judy, prawie kończąc opowieść. - Wcisnęliśmy go na chwilę do nory, ale nie mogliśmy go tam trzymać.

Gideon siedząc na sofie skinął głową i wskazał na N. 

- Cóż, mieliście cholerną rację, by nie trzymać go obok Stewarta Hoppsa. To jak trzymanie kulawego bawoła w jeziorze pełnym rekinów - odkrycie byłoby tylko kwestią czasu.

N przewrócił oczami. 

- Dzięki… jeśli to miało potrzymać mnie... na duchu.

- Ach, eem… wybacz. - Gid nieśmiało potarł tył głowy i spojrzał na ziemię. - Rozumiem, że nie zahaczałyście już o nic po drodze i przyprowadziłyście go do nas?

- Tak. - N zobaczył, że Kris robi krok do przodu i poczuła, jak lekko podrapuje się grzbietem łapy po biodrze. - Pomyślałam, że jeśli ktoś będzie miał jakieś ubrania wielkości lisa, to ty, Gid. Co więcej, najlepszym miejscem, aby uchronić go przed wojskowymi, jest ostatnie miejsce, które mogliby sprawdzać: jeden z ich domów.

N spojrzał na Judy, która starała się jak najbardziej poręczyć za niego pomimo okoliczności. Wyraz błagania na jej twarzy, gdy opowiadała ich historię, był przyjemny do oglądania. Naprawdę wierzył, że się go boi, a to sprawiało, że trochę bolało go w klatce piersiowej. Dziwne, pomyślał. Ból nie był tak silny jak wcześniej… czy przyzwyczaił się do tego? Czy może to polubił?

Nadal obserwował cierpliwie, jak Judy kończy historię. 

- Chłopaki, przykro mi z tego powodu, ale naprawdę potrzebujemy waszej pomocy. Ktoś inny mógłby go zabić, a to może być pierwszy prawdziwy krok w kierunku zakończenia powstania martwych od prawie dekady. Proszę…

N odwrócił się, by spojrzeć na swoich dwóch gospodarzy, którzy spojrzeli na siebie ukradkiem. Żaden z nich nie wyglądał na chętnego do mówienia jako pierwszy, ale Benny wykonał skok i posłał żałosny wzrok drugiemu. 

- Gid, musimy im pomóc.

Gid westchnął i zmarszczył brwi. 

- Benny, jeśli odkryją, że chowamy u siebie szwendacza, obaj stracimy robotę. Mało tego, mogą nas nawet zamknąć. - jego niski głos zdawał się mniej zaciągać, gdy rozmawiał ze swoim partnerem.

Benny skinął głową uroczyście. 

- Wiem, ale to nie są skradanki na treningu. To kwestia życia i śmierci… cóż, śmierć i gorszy rodzaj śmierci.

- Arghh… - Gideon wstał i rozmyślnie potarł tył głowy, po czym rzucił Judy poważne spojrzenie. Podszedł do niej i pokręcił głową, mając wątpliwości. Jego okrągły brzuch wyglądał bardziej wyraźnie z boku, ale ze swoją posturą nadal czuł się największym autorytetem w pomieszczeniu. 

- Jude, wiem, że poważnie traktujesz obietnice. Potrzebuję twojego słowa, że ​​zrobisz, co możesz, aby dopuścić by  Benny kiedykolwiek spał za kratami. Jeśli to wyjdzie na jaw, twój ojciec go wypuści?

Benny skrzyżował ramiona. 

- Gid, potrafię o siebie zadba…

Gideon podniósł palec, odcinając Benny'ego. 

- Obiecaj, Judy.

N zobaczył, że Judy wstaje trochę wyżej. 

- Gideon, zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby kryć was obojga. Jeśli coś pójdzie nie tak, to zdajcie się na mnie. Obiecuję. - Gideon pochylił się i wyciągnął łapę, którą Judy przyjęła i zadrżała z intencją i powagą.

Skinął głową i pozwolił jej odejść, zanim spojrzał na N. Szwendacz poczuł się nieco mniejszy niż zwykle, gdy większy lis zbliżył się do niego i spojrzał na niego z całą powagą, jakiej oczekiwałby od żołnierza w pokoju. Ku zaskoczeniu wszystkich, Gideon otwarcie zaoferował łapę N, tak jak musiał to zrobić Judy. 

- Chcę też twoje słowo, szwendaczu. Chcę usłyszeć, jak przysięgasz, że nikogo nie dotkniesz, gdy będziesz wewnątrz murów.

N spojrzał na Judy, która wydawała się trochę zdenerwowana tym gestem, ale mimo to skinęła głową. Postać Gideona była krępa i imponująca, szczególnie w porównaniu do smukłej sylwetki N. Nie było trudno to obiecać, ponieważ i tak nie miał zamiaru nikogo jeść, a możliwość zmiażdżenia mu kości przez większego lisa nagle stała się bardzo możliwa.

Stojąc tak wysoko, jak mógł, N sięgnął drżącej łapy do przodu i mocno potrząsnął ręką Gideona. 

- Ja… obiecuję. Nikogo nie zranię.

Gideon ścisnął mocno łapę i odrzucił ją do tyłu, trącając jednocześnie N. Wracając do Judy, uśmiechnął się krzywo. 

- Możesz zostać na noc.

- Woohoo!  - Pazurian zerwał się z sofy, podbiegł do Gideona i owinął go grubym uściskiem od tyłu. - Dzięki Giddy. - ten odczuł na czole wdzięczny pocałunek.

Lis zaśmiał się i odepchnął od siebie większego drapieżnika. 

- Spokojnie, ziomek, nie jesteśmy tu sami.

- Więc co powinniśmy najpierw z nim zrobić? - zapytała Kris. Spojrzenie, które obdarzyła N, sprawiło, że był trochę bardziej zdenerwowany.

Pazurian spojrzał na nią trochę zmieszany. 

- Nie uważacie, że mógłby się trochę ogarnąć?

Gideon potrząsnął głową i cicho przemówił do Benny'ego. 

- Biorąc pod uwagę, jak drżąca była właśnie jego łapa, nie sądzę, by mógł utrzymać w ręku gąbkę.

- Trafne spostrzeżenie. Przydałby mu się prysznic. - powiedziała Judy wzruszając ramionami - A może pełna kąpiel?

Benny zmierzył szwendacza i w zamyśleniu włożył sobie łapę pod brodę, a palec uderzał mu w podbródek. 

- Potrzebujemy nowego zestawu ciuchów. Myślę, że Gid ma na górze trochę starszych ubrań, które by ładnie pasowały.

- Jego zęby też mogłyby zobaczyć się ze szczoteczką. - zasugerowała Kris.

Judy skinęła głową. 

- Będziemy potrzebować najtwardszej szczotki na świecie. I może mała maseczka ​​z piżmy? ... hmm, dużo maseczki piżmowej.

Dlaczego wszyscy się zbliżają? N cofnął się na widok tłumu, który powoli zaczął się do niego zbliżać. Jego oczy nerwowo rozszerzyły się i niespokojnie potrząsnął głową. Złowieszczy uśmiech Judy poszerzył się, gdy chętnie kiwnęła mu głową.

- Najpierw najważniejsze! - powiedział Benny i podszedł do telewizora. Wziął krótki, zwinięty kabel łącząc głośniki telewizora z telefonem komórkowym. - Potrzebujemy trochę muzyki!

To podnieciło Kris. Wydra wskoczyła na ramię Benny'ego i zerknęła na jego kolekcję, przewijając opcje. 

- Och! Puść ''Pretty Wombat''. To będzie zabawne.

To było o krok za daleko dla N. 

- Nie! - jęknął. - Wszystko oprócz Rockabilly.

Kris uśmiechnęła się i poklepała Benny'ego po ramieniu.

 - Zgaduję, że Judy nie żartowała na temat jego gustu muzycznego.

- No to coś nowszego. - Benny kliknął przycisk odtwarzania na telefonie i odłożył go na blat. - Po prostu coś, co nieco ożywi każdego.

Przez głośniki rozbrzmiewała bystra, popowa melodia z okresu tuż przed powstaniem martwych. To było energiczne i zabawne, ale N nigdy tego nie słyszał. Dopiero po kilku sekundach Kris i Benny zaczęli tańczyć i śpiewać. Trochę przypominało mu to moment jak Judy odpaliła jedną z jego płyt w magazynie. 

Ci wariaci są kompanami Judy, więc niech już będzie.


Link do oryginału: O, tutaj.
Autor oryginału: Johnsoneer 
Autor rysunków: KungFuFreak & FeverWildeHopps
Autor tłumaczenia: Ślązak Grzesiek

Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone