Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

What a Feast... - Roz. 4 Cz. 3 - 0l-Fox-l0 [Tłumaczenie PL]

Hungry Hearts - Roz. 8 Cz. 8 - Johnsoneer & KungFuFreak & FeverWildeHopps [Tłumaczenie PL]


Prolog   Poprzednia część


Judy delikatnie wyciągnęła pistolet z łapy Pazuriana, delikatnie kładąc go na podłodze i odbezpieczając. 

- Benny, ten szwendacz uratował mi życie w Zwierzogrodzie.

Gepard w końcu odwrócił wzrok od N i spojrzał na Judy. 

- Naprawdę?

- Tak. I to wiele razy. A myślisz, że jak przetrwałam cały ten okres wśród szwendaczy?

Benny potrząsnął głową. 

- Wiesz, Judy, miałem nadzieję, że opowiesz mi tę historię, ale nie mogę wydobyć z siebie podekscytowania, gdy w moim salonie stoi potwór… to znaczy szwendacz… bez urazy.

- S-spoko… - N stwierdził uspokajająco. - Dzięki, że nie s-strzeliłeś.

Pazurian uniósł brew badając wzrokiem swojego nowego gościa. Choć nadal nie wyglądał na całkiem uspokojonego, żołnierz nieco zmniejszył czujność. Podniósł pistolet i po upewnieniu się, że wszystko z Judy w najlepszym porządku, umieścił go z powrotem pod stołem przy drzwiach.

- Chyba powinniśmy go ukryć, zanim kucharz wróci. - szepnął Benny do Judy.

- A to nie jest aby twój chłopak? - spytała Kris z uśmiechem. - Gdzie on w ogóle jest?

Jak na zawołanie, grupa usłyszała, jak otwierają się drzwi kuchni. Usłyszeli, jak ssak wzdycha i klucze dzwonią. Ktokolwiek to był, odłożył coś, by móc rozprostować kości.

- Hej, ziomuś. Wróciłem! - zawołał cichy głos z miłym wiejskim tonem. 

- Udało mi się wykraść dwa Twinksy z naszych zapasów! Nie wiem po co tak chcemy je oszczędzać, skoro zepsują się do następnego roku.

Głos Pazuriana brzmiał dużo mniej pewnie. 

- Eeem… Cześć, mamy gości. 

- Goście? A co z tym filmem, który tak bardzo chciałeś oglądać? 

Stosunkowo duży lis wszedł do salonu. Na czubku głowy miał ciemną plamę futra, a jego ciemnoniebieskie oczy pasowały do ​​pasków na kraciastej koszuli. Jego brzuch był trochę okrągły, ale przesadą byłoby nazwanie go grubym. Nosił biały fartuch posypany mąką i plamami roznosząc zapach przypraw i olejków. Wszedł do pokoju i uśmiechnął się serdecznie do znajomych twarzy. 

- C-cześć Judy! Siemasz Kris. Nie mogę powiedzieć, że spodziewałem się was dziś wieczorem, ale jeśli chcecie, możecie zostać na kolację.

Benny trochę się zachwiał, gdy niepewnie wskazał na N. 

- Ech, Gid. Jest jeszcze ktoś.

Ku zaskoczeniu wszystkich, N wyciągnął łapę i uśmiechnął się szczerze. 

- M-mów mi N. Jak ... wszyscy inni.

Instynkt kucharza przejął inicjatywę.  Większy lis chwycił łapę i potrząsnął nią serdecznie. 

- Miło mi. Jestem Gideon, choć większość ziomków mówi mi-ŁOACH! 

Gideon zatoczył się do tyłu, cofając łapę i ciężko dysząc. N za to ciągle stał z wyciągniętymi przed nim łapami. Po spotkaniu z gepardem N zaobserwował, że mówienie zdawało się zmniejszać napięcie wśród nowych znajomych. Dla szwendacza była to dziwna sytuacja, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze kilka dni wcześniej desperacko chciał się z kimkolwiek skontaktować. Ale to była okazja, by ćwiczyć swoje umiejętności społeczne, o których istnieniu miał już pewność. Tak więc, z całą pewnością siebie i nieskrępowaniem, jakie mógł tylko zebrać, N zrobił to, za czym tęsknił od lat: przełamał lody.

- Taaa wiem. N-nie martw się, jestem martwy tylko… z zewnątrz.


Link do oryginału: O, tutaj.
Autor oryginału: Johnsoneer 
Autor rysunków: KungFuFreak & FeverWildeHopps
Autor tłumaczenia: Ślązak Grzesiek

Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone