Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

What a Feast... - Roz. 4 Cz. 3 - 0l-Fox-l0 [Tłumaczenie PL]

Hungry Hearts - Roz. 8 Cz. 5 - Johnsoneer & KungFuFreak & FeverWildeHopps [Tłumaczenie PL]



Prolog   Poprzednia część

Judy zadowolona odwróciła się i spojrzała na nerwowo wyglądającego szwendacza.

- Hej - mruknął.

- Hej.

Nerwowo bawił się sznurkiem z bluzy. 

- Prze-praszam z powodu problemów.

Judy potrząsnęła głową i zmarszczyła brwi. 

- Nie, to ja powinnam przepraszać. To nie w porządku, że porzuciłam cię w Wypasówku w ten sposób. 

- W p-porządku. W-wróciłem tylko po… vana.  - uśmiechnął się do niej z zadowoleniem, co sprawiło, że się uśmiechnęła. W każdym razie, wyglądała na co najmniej zadowoloną z faktu, że ​​nie został rozerwany na strzępy.

Zanim zdążył zareagować, zrobiła krok do przodu i objęła go za szyję. Jego oczy rozszerzyły się w szoku, gdy jej szczupła postać przycisnęła się do niego. Mówiła cicho do jego szyi, gdy trzymała go blisko, wtapiając swoje łapy w jego futro.

 - Naprawdę tęskniłam za tobą.

Zaskoczenie Nicka nagle zniknęło. Jego uśmiech nie był już zadowolony z siebie. Stał się szerszy i szczęśliwszy, niż kiedykolwiek wcześniej, jak tylko sięgał pamięcią. Owinął ramiona wokół jej tułowia i pozwolił, by jego twarz lekko opadła na jej głowę, rozkoszując się poczuciem jej postaci na zgięciu jego szyi. - Ja też.

Poczuł jej westchnienie na szyi i to że mocniej ścisnęła jego futro. 


- Zabawne. Wydajesz się cieplejszy niż cię zapamiętałam.




N nie wiedział, jak długo już go tuliła, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Judy puściła go i zaniepokojona podeszła do drzwi. 

- Kris?

- Tak. - szepnęła. - Twój tata już poszedł.

- Uff. - westchnęła Judy. Wpuściła Kris do pokoju, a ta natychmiast przystąpiła do bardzo szczegółowej inspekcji N. Właściwie to zbyt bliskiej, by mu się to mogło spodobać. Stał oszołomiony, kiedy korzystała z łóżka Judy, aby znaleźć się z nim twarzą w twarz, sceptycznie go obwąchując.

- Cześć! - powitała go stanowczo.

Wrócił do nerwowego wiercenia się. 

- Emm… hej.

- Jak to jest umierać? - zapytała.

N wzruszył lekko ramionami i odchylił się do tyłu, aby między nimi było trochę miejsca. 

- N-nie pamiętam.

- Ile masz lat?

Kolejne wzruszenie ramionami. Czy dodać czas, kiedy byłem szwendaczem, czy mój wiek skończył się w chwili śmierci?

Wydra w zamyśleniu wskazała palec na brodę. - Pytam bo możesz mieć dwadzieścia kilka lat, a możesz też mieć czterdzieści pięć lat, z lisami czasami trudno jest to określić.

Oskarżenie to z jakiegoś powodu spowodowało, że N skrzyżował ramiona. 

- Czy w-widzisz jakieś białe futro na mojej brodzie?

- Touché. - zgodziła się Kris, kontynuując węszenie. - To dziwne, że ledwo cię czuję. Wcześniej wąchałam zimne ciała, ale nie pachniesz trupem, jesteś po prostu brudny.

Trzecie wzruszenie ramionami. 

- ...Dzięki?

Judy przewróciła oczami wobec nacisków przyjaciółki. 

- Kris.

Pochyliła się jeszcze bliżej, praktycznie dotykając go wąsami. 

- Możesz rozmawiać i tak dalej. Sądząc po tym jak się obraziłeś, kiedy nazwałem cię starą, masz też uczucia… To niesamowite.

- Kris, przestań! Nie przyszedł tu na rozmowę. - najwyraźniej próbowała jedynie uspokoić Kris, ale ta myśl musiała jej przypomnieć o prawdziwym pytaniu, które ją dręczyło, odkąd po raz pierwszy zobaczyła go przy swoim balkonie. Judy odsunęła przyjaciółkę i zaprowadziła N, by usiadł u stóp jej łóżka. Judy stała obok niego z łapą na ramieniu, obserwując go cierpliwie, z poważną miną. - N, czemu tu przyszedłeś?

Rozejrzał się trochę po pokoju, szukając słów. Przypomniał sobie, dlaczego tu był i ta myśl go podekscytowała.

- Szwendacze… zmieniamy się. - wyjaśnił.

- Zmieniacie? - Judy uniosła brew. - Jak się zmieniacie?

- P-pamiętasz, jak wymknęłaś się zeszłej nocy? - N przypomniał jej.

Judy zmarszczyła lekko brwi. 

- Byłeś w jakimś transie, więc wymknęłam się cicho bez zwracania na siebie uwagi. - wspomniała.

- S-spałem.

Tym razem uniosła obie brwi. 

- Chwila, naprawdę zasnąłeś?

Skinął chętnie głową. 

- Tak. I b-było mi też zimno od... d-deszczu. 

Brwi Kris zmarszczyły się, gdy spojrzała na N ze zmieszaniem. 

- Czy to dziwne?

Judy skinęła głową, wskazując na tors N. 

- Nie mógł poczuć mojego noża wbitego w pierś, kiedy się poznaliśmy, Kris. Tak, to dziwne. To tak, jakby się jakoś transformował.

- Nie tylko ja. - powiedział z niecierpliwością N.  - Inni szwendacze też… Feniek…

- Twój przyjaciel z vana? - Judy skończyła dla niego, cierpliwie słuchając.

N ponownie skinął głową, próbując szybciej wypowiadać słowa. Głupie jąkanie. 

- Przypomniał sobie… rzeczy, s-sprzed śmierci.

Oczy Judy rozszerzyły się nieco, gapiąc się na autora tego wyznania. 

- To całkiem spora sprawa.

Kris potrząsnęła głową z niedowierzaniem. 

- Jude, to raczej niemożliwe. Z tego, co mówił Ramic, u wszystkich zwierząt, które zmieniły się w szwendaczy, ich żywotność spadła najpierw do zera. Uszkodzenie mózgu przez kilka minut może całkowicie wymazać wszelkie wspomnienia lub racjonalne myśli, a on jest w tym stanie od lat! Umarli nic nie czują.

- Przemieszczanie się martwych ssaków również było kiedyś niemożliwe. - przypomniała jej, zanim wróciła do N. - Chwila, o ilu szewendaczach mówiłeś?

- Mmmm… kilkudziesięciu?

Judy omal nie spadła z łóżka. 

- Dziesiątki?! Kris, musimy o tym powiedzieć Ramicowi. 

Wydra przewróciła oczami. 

- Och, jasne, przeprowadźmy go przez miasto przy uzbrojonych po zęby patrolach naokoło! To i tak cud, że udało mu się dotrzeć tak daleko bez dodatkowego ołowiu między pośladkami.

Judy wstała i zaczęła gorączkowo gestykulować łapami w powietrzu. 

- To może być najważniejszy krok naprzód jaki nastąpił od początku tego wszystkiego! Wiem, że Ramic do pewnego momencie szukał na to lekarstwa. Gdybyśmy mogli poprowadzić N na oddział...

Kris potrząsnęła głową. 


- Mamy pacjentów na oddziale, Jude. Jeśli ktoś ma na sobie tyle krwi, zwykle nie jest w stanie ustać na nogach… - Kris zamilkła, gdy dokładnie spojrzała na N i przesuwała swój wzrok od góry w dół. Rzucił jej zmieszane spojrzenie, a ona skanowała go wzrokiem. Wyraz jej twarzy zmienił się z kontemplacyjnego spojrzenia w zdecydowany uśmiech, który przeraził N. Ta wydra była co najmniej nieprzewidywalna.



Link do oryginału: O, tutaj.

Autor oryginału: Johnsoneer 
Autor rysunków: KungFuFreak & FeverWildeHopps
Autor tłumaczenia: Ślązak Grzesiek

Komentarze

Prześlij komentarz

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone