Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Życzenia świąteczne

Hungry Hearts - Roz. 10 Cz. 4 - Johnsoneer & KungFuFreak & FeverWildeHopps [Tłumaczenie PL]


Prolog   Poprzednia część

 Benny klepnął leżącą obok niego torbę. 

- Przyniosłem zestaw zwiadowcy. Dokąd się kierujemy?

 Gideon śmiertelnie spoważniał i spojrzał na geparda ze zdziwieniem. 

- Poczekaj sekundę. ,,My"?

 Benny zwrócił się do niego z nagłym spojrzeniem. 

- Gid, jestem zwiadowcą. Potrzebują mojej pomocy.

 Warknął. 

- Nie ma mowy, żebyś mi tu dezerterował, by umierać wiele mil od domu!

 Kris przewróciła oczami, ładując pociski do strzelby. 

 - Dzięki za kredyt zaufania, Gid.

 - Och, wal się, Otterton. - prychnął - Po ostatnim wypadzie wróciła tylko dwójka z całej ekipy. Jedynym powodem, dla którego przekonano mnie byś mógł być zwiadowcą, była twoja obietnica, że nigdy nie zbliżysz się do żadnych szwendaczy.

 Benny wzruszył ramionami i wskazał na N. 

- No cóż, szwendacze nie są już tacy źli.

 Gideon nie był przekonany. 

- Nawet jeśli wrócisz, zostaniesz zamknięty jak najszybciej! - większy lis zwrócił się do Judy, a jego oczy rozbłysły zmartwieniem. - Jude, obiecałaś zapewnić bezpieczeństwo Benny'emu.

 Judy przez chwilę patrzyła między ich dwójkę. Nie miała zamiaru łamać swojej obietnicy, ale potrzebowała Benny'ego, aby pomóc im bezpiecznie wydostać się z Szarakówka. Pierwszy strażnik, który złapałby ich przy bramie, zamknąłby ich wewnątrz murów i nigdy nie wyprowadziliby ciężarówki na zewnątrz. Nagle Judy przypomniała sobie, jak w ogóle wróciła ze Zwierzogrodu i opracowała plan. 

- Dotrzymam obietnicy Gideon. Bennemu i tobie nic się nie stanie.

 Gideon nie wydawał się ani trochę uspokojony jej odpowiedzią, ale zanim zdążył zaprotestować, dotarli do bram. Benny zaparkował ciężarówkę przy bramie i wyłączył ją. Obaj wysiedli i przekradli się, żeby nie zostać zauważonym przez strażników na ścianie. Benny przemówił cichym szeptem, wskazując na pobliskie schody.

 - Okej, przekradnę się do ściany i zacznę obracać bramę. Gdy to zrobię, wymkniemy się do garażu po drugiej stronie ściany i wsiądę do mojego zwiadowczego jeepa. 

 Gideon chwycił łapę Benny'ego i przyciągnął go bliżej. 

- Wielgusku, błagam cię. Nie odchodź. Pomogliśmy Jude najbardziej jak tylko mogliśmy.

 Benny uśmiechnął się do Gideona. Pochylił się, pocałował delikatnie czoło Gideona i czule potrząsnął jego uszami. 

- Będzie dobrze, wielgusie. Znajdziemy lekarstwo, ocalimy świat, a ty w końcu przestaniesz dzielić racje żywnościowe i założysz cukiernię, o której mi opowiadałeś.

 - Benny… - Gideon jeszcze mocniej ścisnął mu łapę.

 Gepard nadal się do niego uśmiechał. 

- A kiedy to zrobisz, sprawisz, że będę grubszy niż kiedykolwiek wcześniej.

 Judy przeszukała jedną z kieszeni i wyciągnęła policyjny pistolet, który dał jej Ramic, nie odrywając wzroku od muru. Poklepała Benny'ego po ramieniu, przerywając ich uczuciową chwilę. 

- Benny, czy ten van, w którym przyjechałam, wciąż stoi po drugiej stronie ściany?

 Gepard odwrócił się i podrapał po głowie. 

- Ummm, tak myślę. Nie próbowałem go rozbierać, bo wciąż masz kluczyki. Czemu?

 Judy westchnęła z ulgą. 

- Uff, to dobrze. Ułatwiasz mi robotę. 

 Judy odbezpieczyła i wystrzeliła. Pistolet syknął, gdy sprężone powietrze rzuciło strzałkę usypiającą  bezpośrednio w udo Benny'ego. Gepard wrzasnął z bólu.

 - ACH! Judy! Co do cholery… - głos Benny'ego ucichł, a jego ciało opadło w dół. Gideon złapał go za tors, gdy jego ciało znieruchomiało mu w łapach.

 Gideon spojrzał na Judy w szoku. 

 - Jude, co ty wyrabiasz?

 - Dotrzymuję obietnicy, Gid. - Judy rzuciła pusty pistolet na ziemię u stóp Benny'ego. - Nic mu nie będzie. Kiedy się obudzi, pozostali członkowie patrolu pomyślą, że obaliliśmy go podczas wymykania się. W ten sposób nikt się nie dowie, że obaj nam pomogliście. 

 Gideon się powstrzymał. Spojrzał na swojego chłopaka z mieszaniną troski i ulgi. Benny spał mu w dłoniach. 

 - Jude, ja… dziękuję Judy. Ale co teraz zrobisz? Benjamin był jedną z trzech wystarczająco dużych osób, mogących prowadzić swoje auto.

 - Zabierzemy furgonetkę, którą przyjechałam. - Judy przerzuciła zestaw rozpoznawczy przez drugie ramię i postawiła naprzeciwko Gretty.

 - A co z przedostaniem się przez mury? - zapytała Kris. - Benny był jedynym, który wie, jak działa brama.

 - Na szczycie muru znajdują się drabinki linowe na wypadek sytuacji kryzysowych. Przekradniemy się do jednej z nich i dotrzemy do furgonetki. - wyjaśniła Judy, zanim zwróciła się do N. - Będziesz potrafił użyć jednej z nich?

 Wzruszył ramionami. 

- Mogę spróbować mojej sztuczki z upadkiem.


 - Miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli tego robić. - Judy odwróciła się do ciężarówki i zobaczyła, jak Gideon ostrożnie kładzie Benny'ego na ziemi. 

- Podziękuj mu od nas, dobrze?

 - Oczywiście, Jude. Chcę tylko powiedzieć, że powodzenia tam, gdziekolwiek będziecie. Mam nadzieję, że znajdziesz to, czego szukasz. 

 Judy skinęła głową i pomachała na pożegnanie swojej przyjaciółce. Odwróciła się do N i Kris, którzy wyglądali na gotowych do akcji. Zbliżyli się do schodów prowadzących na szczyt muru. Po obu stronach bramy teren skanowało kilka latarek, a patrole maszerowały wzdłuż ściany.

 Najciszej jak tylko potrafili z całym swoim sprzętem, czołgali się po schodach prowadzących na szczyt muru. Czekali chwilę, aż najbliższy strażnik odejdzie dalej i nie będzie słyszał. Gdy okolica było czysta, ruszyli wzdłuż ściany w poszukiwaniu jednej z drabin awaryjnych. 


Link do oryginału: O, tutaj.
Autor oryginału: Johnsoneer 
Autor rysunków: KungFuFreak & FeverWildeHopps
Autor tłumaczenia: Ślązak Grzesiek

Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone