Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Prison Life (cz. 6) - Land24 & Nauyaco [Tłumaczenie PL]

Hungry Hearts - Roz. 12 Cz. 4 - Johnsoneer & KungFuFreak & FeverWildeHopps [Tłumaczenie PL]

 

Prolog   Poprzednia część


- Zrób wślizg! - krzyknęła i pierwsza zaczęła manewrować stopami. Brud wzbił się w górę, gdy potężna paszcza bawoła przeszła tuż nad nią. N był z tyłu i przemknął za nią pod masywną bestią. Judy uniosła strzelbę i wystrzeliła pocisk w kolano bawoła z bliskiej odległości.

 

Wystrzał z pistoletu zadał jej potężne uderzenie w ramię i tak spowolnił ją na tyle, że rozpędzony N odepchnął ją od bestii, zanim ta opadła na ziemię.

 

- Ha! - N wiwatował. - Dwie nogi dobrze, cztery źle, trzy - wystarczająco.

 

- Masz pilnować swoich–... UWAGA! – krzyknęła płaczliwie, chwyciła jego koszulę i przyciągnęła go do siebie. Para kłów ledwo chybiła jego uszu, gdy dzikus podeptał do przodu i zderzył się z żyrafą za nimi. N z głośnym klapnięciem wylądował twarzą w dół na Judy, a jej broń utknęła między nimi. Potrząsnął głową i zauważywszy ją pod sobą, zarumienił się lekko.

 

- To twoja kieszonkowa strzelba? - zażartował.

 

Przez chwilę kręciła się pod nim, żeby lepiej chwycić broń, i odciągnęła zamek uśmiechając się do niego.

 

- Pewnie. A kiedy ty pokażesz mi swoją?

 

Zaczerwienił się jeszcze bardziej.

 

- Ja uhhh ..–– wooOOACHH! - oczy N stanęły otworem, gdy został podniesiony z niej w powietrze przez dzikiego bizona. Bez wełnianego futra wyglądał bardziej jak chorowita krowa, chociaż jego waga i wielkość wciąż robiły wrażenie. Trzymał N za koszulę i szaleńczo nim kręcił. Krzyknął, gdy został odrzucony jak mucha od posiłku, lądując na ziemi kilka metrów dalej.

 

Judy była gotowa. Gdy tylko wielgachny potwór spojrzał w jej stronę, otworzyła ogień i rzuciła mu w twarz deszcz ołowiu. Bizon jednak nie upadł. Potknął się i ryknął na chwilę, po czym odzyskał równowagę i stanął przy niej z zakrwawioną twarzą. Warknął groźnie i zawisł nad nią. Krew kapała na ziemię wokół niej, gdy bestia patrzyła jej prosto w oczy.

 

Usłyszała kolejny warkot, gdy próbowała ponownie załadować strzelbę, ale to nie pochodziło od bizona. Po chwili usłyszała klakson i odwróciła się, by zobaczyć pędzące w jej kierunku światła. Zamachnęła w górę stopami i odskoczyła do tyłu, gdy bizon przyjął od boku impet uderzenia grilla chłodnicy i przewrócił się. Judy nadal koziołkowała, gdy dzikus upadł, wierzgając jeszcze  przez chwilę, zanim znieruchomiał.

 

Zardzewiała furgonetka, przed którą uciekła Judy, miała teraz wielkie wgniecenie w zderzaku a z dna wyciekał płyn, który wyglądał na ważny. Spojrzała na okno kierowcy i zobaczyła, jak Feniek wygląda przez okno, aby potwierdzić celne uderzenie. Zadowolony spojrzał na Judy i uniósł brew.

 

- Nic mi nie jest. - mruknęła, wstając. –Dzięki.

 

- Dzięki ponownie. - poprawił ją Feniek. To nie był pierwszy raz, kiedy swoją furgonetką ściął dzikusa z nóg.

 

N pojawił się obok niej i położył łapy na jej ramionach, patrząc na nią z niepokojem.

 

- Nic ci nie jest?

 

- Jestem cała. - zapewniła go. - Musimy znaleźć tego nosorożca.

 

- Nosorożec? - ryknął. Odgłosy ssaków walczących ze wszystkich stron zmuszały ich do krzyczenia do siebie.

 

Odliczyła zagrożenia na palcach.

 

- Naliczyłam trzy bawoły, jednego bizona, hipopotama i nosorożca. Żaden z pozostałych nie przebije się przez ścianę, więc nosorożec jest naszym głównym celem.

 

N skinął głową i rozejrzał się przez chwilę pośród walki. Spojrzał na Feńka i wskazał na furgonetkę.

 

- Podwieziesz nas? - mniejszy lis nie zawracał sobie głowy odpowiedzią. Po prostu wrzucił bieg i zwiększył obroty silnika. Zniknął na chwilę w kabinie, po czym pojawił się ponownie z kijem baseballowym w łapie.

 

Rzucił go N.

 

- P – przydaj się n – na coś.

 

- Ruchy! - krzyknęła Judy i wskoczyła na dach furgonetki. N podążył za nią i furgonetka ruszyła. Wyższy punkt obserwacyjny pozwalał jej widzieć więcej pola, ale nierówny teren sprawiał, że oboje stojąc potykali się nieco o siebie, gdy furgonetka toczyła się pod nimi. Silnik warknął i jęknął w proteście, wyraźnie dziwnie chodząc po zderzeniu z tym żubrem.

 

- Widzisz nosorożca? - spytała Judy, trzymając broń wyciągniętą i wycelowaną w dół.

 

- Nie. - odpowiedział. - Ale w - widziałem innego bawoła na z - ziemi. Chyba nasi go dorwali.

 

- Dobrze!  Został tylko jeden oraz nosorożec i hipopotam! - wykrzyknęła.

 

N wzruszył ramionami.

 

- Nie zapomnij o–-- kotach! Judy, unik!

 

Nie zawracała sobie głowy odwracaniem się, po prostu momentalnie padła na dach furgonetki z metalicznym odgłosem, gdy pazury świsnęły w powietrzu. Przetoczyła się po dachu i podniosła pistolet wyżej, gdy masywny biały kot warknął i zamachnął się na nią, wspinając się na dach. Wypaliła, ale kot odepchnął czubek broni, przez co wystrzeliła w powietrze.

 

Gdy zatoczył się i przygotował do kolejnego ciosu, N rzucił się do przodu, wymachując kijem. Metaliczny dźwięk przecinającej powietrze pałki zakończył się bólem, gdy zderzyła się z kością policzkową potwora. Potknął się i jęknął, zanim kolejny wstrząs furgonetki spowodował, że spadł na ziemię poniżej.

 

- Nieżle. - pochwaliła go Judy.

 

Spojrzał na nią z troską.

 

- Idzie więcej.

 

I rzeczywiście, kolejne koty i kilka psowatych dzikusów zaczęło śledzić furgonetkę jak stado. Z nimi w pełnym sprincie i furgonetką spowolnioną przez nierówny teren, nie ma sposobu, aby ich prześcignąć.

 

Gdybym tylko miała Grettę - pomyślała.

 

- Tam! - N wskazał w stronę grupy szwendaczy za bandą dzikusów, którzy z kolei ścigali ją. Podążali za dzikusami w pełnym sprincie. Jeden ze szwendaczy, lew, zaatakował większego kociego dzikusa i ugryzł go w szyję. Inni poszli w jego ślady, ale pozostali zdziczali najwyraźniej tego nie zauważyli.

 

- Musimy tylko ich przetrzymać! - Judy uświadomiła sobie. - Resztą zajmą się szwendacze.

 

Wymieniła strzelbę na pistolet i odbezpieczyła. N chwycił kij jeszcze mocniej i skinął jej głową.

 

Kolejny dzikus dosięgnął tyłu furgonetki, ale N szybko go dopadł. Zamachnął się kijem, łamiąc mu kilka zębów, ale dzikus dalej trzymał pazury w dachu furgonetki. N znów zamachnął się i chybił. Dzikus uchylił się i zamachnął się pod jego stopami. N przewrócił się, dając Judy czyste pole manewru. Dwa naboje wyfrunęły z lufy, które w połączeniu dały efekt bezwładnego upadku dzikusa z tyłu furgonetki.

 

Pojazd szarpnął się, a dwóch kolejnych dzikusów wczołgiwało się po obu stronach, warcząc złowrogo. N zamachnął się kijem, a Judy uchyliła się przed kilkoma trzaskami wściekłych szczęk. Wystrzeliła jeszcze kilka pocisków, ale trudniej było trafić w głowę, gdy furgonetka podskakiwała pod nimi. Klakson furgonetki zatrąbił dwukrotnie. Judy zatoczyła się i spojrzała do przodu. Zbliżali się do ogromnego zagłębienia w ziemi. Judy sapnęła i skoczyła w stronę N.

 

- Trzymaj się! - chwyciła mocowanie dachowe furgonetki tak mocno, jak potrafiła, gdy zbliżali się dzicy. Rzucili się do przodu, jednocześnie skacząc w ich stronę z wyciągniętymi kłami.

 

Furgonetka spadła w dołek i ściągnęła ze sobą Judy i N. Skaczące potwory runęły do ​​przodu i straciły równowagę. Van odbił się od ziemi i oba dzikusy zderzyły się z dachem. Jeden ześlizgnął się z boku i wpadł w pościg szwendaczy. Drugi trzymał się jeszcze jedną łapą i starał się odzyskać równowagę. N szybko wstał i zamachnął się kijem. Jedno przecyzyjne przywalenie a dzikus stracił przyczepność i poleciał w dół. Furgonetka podskoczyła, przetaczając się nad pechowym kotem.

 

- Uff. - powiedziała Judy, puszczając mocowanie na dachu. - Nigdy nie myślałam, że wolałabym być ścigana przez szwendaczy.

 

Reszta ścigających w grupie dzikusów rozproszyła się lub została dopadnięta przez szarżujących szwendaczy.

 

Właśnie wtedy furgonetka zwolniła i jęknęła pod nimi. Z komory silnika zaczęła wydobywać się para, a Judy dostrzegła za nimi smugę czarnego płynu. Uderzenie musiało naprawdę dać w kość temu biednemu wozidłu. Zorientowała się że pędzą teraz w kierunku bramy. Feniek dodał gazu, ale silnik jedynie pokręcił się jeszcze dalej dymiąc, zanim niedługo potem parsknął i zamilkł.

 

- Emmm, Karotka? - spytał N nerwowo. Wskazał na coś przy prawej burcie furgonetki. Odwracając się, Judy zobaczyła ogromnego, okropnego hipopotama, który pędził w kierunku vana z imponującą prędkością. Ten dzikus prawdopodobnie zmienił się niedawno, ponieważ nadal miał większość masy swojego ciała i wszystko to znalazło się chwilę od uderzenia w furgonetkę.

 

- SKACZ! -  wrzasnęła i chwyciła łapę N. Wyskoczyła z dachu w chwili, gdy hipopotam uderzył w furgonetkę. Tylne szyby pękły, a metalowa rama wygięła się, zanim się przewróciła. Furgonetka wywróciła, gdy N i Judy upadli na ziemię.

 

Królica przetoczyła się i w ułamku sekundy wstała. Chowając pistolet do kabury i wyciągając strzelbę, wycelowała w bok zniszczonej furgonetki, gotowa na to, że stwór ją okrąży by odebrać swoją nagrodę. Powietrze zrobiło się gorące i Judy obracając się zobaczyła, że ​​komora silnika furgonetki zapaliła się. Feniek został uwięziony w środku, waląc w przednią szybę.

 

- Zabierz go stamtąd! - rozkazała N.

 

Słaniając się opuścił kij.

 

- A co z hipopotamem?

 

Masywna bestia wyłoniła się z tyłu furgonetki.

 

- Jestem szybsza, zajmę się nim!

 

N wyglądał na spanikowanego.

 

- Ale Judy…

 

Bestia ryknęła i ruszyła w jej stronę.

 

- Ruszaj!

 

Wyskoczyła i zaczęła odbiegać od furgonetki, którą zaczęły obejmować płomienie. Drżąca ziemia powiedziała jej, że hipopotam jest szybki nawet jak za nią. Jej zapach musiał być powodem, dla którego zaatakował furgonetkę. Odciągnęła go od ognia i zaglądała przez ramię, by zobaczyć, jak ślini się w pogoni za nią. Strzelba ojca pozostała w jej łapach, gdy prowadziła go po długim okręgu. Tuman kurzu  podążał za  grzmiącym pościgiem. Spojrzała w stronę furgonetki - płomienie były teraz jeszcze wyższe.

 

  Przecież gdybym odstrzeliła mu nogę to nie byłaby w stanie mnie gonić…



Link do oryginału: O, tutaj.
Autor oryginału: Johnsoneer 
Autor rysunków: KungFuFreak & FeverWildeHopps
Autor tłumaczenia: Ślązak Grzesiek

Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone