Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Życzenia świąteczne

Zwierzogród: Alternatywna kontynuacja (Roz. 2 Cz. 3) - Michael Lught [Opowiadanie]





***

Budzę się znowu. Kurwa. Bolą mnie plecy wzdłuż całego kręgosłupa. Budzę się znowu... na podłodze. Głowa mnie boli. Chyba już nie zasnę. Może uda mi się doczołgać do kuchni po leki. Jestem wykończony. Znowu nie spałem zbyt długo. Jakieś trzy godziny może? Coś koło tego. Hehehe. Ktoś teraz sobie myśli: A ja nie spałem dwa dni i żyje. Tak... Normalna osoba śpi około 7 godzin w nocy. Ktoś nie spał dwa dni czyli teoretycznie stracił 14 godzin snu, a ja niemal każdego dnia tygodnia śpię po 3 godziny. Czasem śpię dłużej, ale to nie jest teraz istotne. Z każdego dnia tracę, więc 4 godziny snu, a w tygodniu wychodzi nam 28 godzin. Dodajmy do tego jeszcze, że ja mam tak przez prawie całe życie... Ahhh nie mogę wstać. Spróbuje oprzeć się stolik. Położyłem rękę na jego brzegu i resztkami siły udało mi się wstać. Zakręciłem się trochę, bo moje nogi były niemal bezsilne. Po krótkim czasie nareszcie udało mi się stać miarę stabilnie. Wykonałem kilka małych kroków w stronę kuchni.

Wtedy stało się coś dziwnego. Ciężko opisać mi to słowami. Było to dla mnie coś bardzo zaskakującego. Zobaczyłem tą dziewczynę, której byłem jakiś czas temu światkiem samobójstwa. Zobaczyłem Sarah, ale nie zwykłymi oczami. Ona była jakby w mojej głowie. Nie była w mojej wyobraźni. To było jak wspomnienie, ale bardziej realistyczne. Tak jakby nie miało ono miejsca kiedyś, a tu i teraz. Jej twarz była tak samo smutna jak wtedy. Patrzyła się prosto w moje oczy. Kilka łez polało się jej po polikach. Poczułem w swoim wnętrzu jakby ktoś rozpruwał mnie. Przecinał narządy wewnętrzne w celu wydostania się przez klatkę piersiową. Ten ból był niemal identyczny co ból fizyczny, ale jednak był inny. Nie powodował u mnie krzyku, ani wicia się w agonii. Był taki sam, ale jednak inny. Zobaczyłem wtedy ten most, z którego skoczyła Sarah. Zobaczyłem jak usiada na metalowej barierce i przeplata nogi na druga stronę. Podszedłem wtedy do niej i chwyciłem ją za bark. Ona powoli odwróciła się w moją stronę. Kilka jej łez wylądowało na moją dłoń. Były lodowate. Nie wytrzymałem tego już. Zacząłem płakać. Dawno tego nie robiłem. Wypłakiwałem strumienie łez. Przypomniałem sobie każdy raz kiedy powstrzymywałem płacz w moim życiu. Przyzwałem każde wspomnienie pełnie cierpienia i żenady. Ożywiły się we mnie wyzuty sumienia za każdą źle podjętą decyzje. Sarah pogłaskała mnie czule po głowie i przytuliła mnie. Czułem jej gorący uścisk na cały ciele. Nawet w miejscach gdzie nasze ciała się nie stykały. Sarah odbiła się ode mnie i wypadła z mostu. Wychyliłem się i wyciągnąłem do niej rękę jednak ona nie chciała jej chwycić. Wszystko dookoła zrobiło się czarne. Właściwie to nie była czerń. To było nic. Nie było niczego wokół byłem tylko ja i Sarah powoli spadająca w otchłań bezdenną. Znikała w ciemności, a za nią spadały tylko moje łzy. Przewróciłem się do tyłu. Leżałem sam na skrawku betonu. Byłem sam w środku pustkowia nicości. W głowie usłyszałem nieznane mi głosy wołające: To twoja wina! Jesteś nieudacznikiem! Liczyła na ciebie! Zawiodłeś nas wszystkich! Skuliłem się w kłębek. Leżałem w kącie mojego pokoju, ale pokój stał mi się dziwnie obcy. Jakbym był jedynym elementem, który nie pasował do reszty. Głosy zaczęły się zmieniać. Teraz przemawiały jak Feniek, Sarah, moi rodzice, mój kuzyn, koledzy z pracy, Szef Bogo, dzieciaki, które nie przyjęły mnie do skautów, znajomi ze szkoły, ssaki, z którymi prowadziłem interesy, Pan B, wujkowie, ciocie, mój lekarz, znajomy z Litwy, moja była dziewczyna, Pan kierowca autobusu szkolnego i wielu innych. Wszyscy wypominali mi moje błędy: Jak mogłeś pozwolić by mnie pobili! Ja dla Ciebie musiałem udawać dziecko! Jesteś chujem, a nie synem! Jakbym wiedziała, że urodzę takiego syna to wolała bym umrzeć! Jesteś gorszym skurwielem niż Ci cali terroryści! Sam w ogóle jesteś terrorystą! Ty chory kretynie! Nic dziwnego, że nie masz znajomych! Wyprowadź się od nas jak najszybciej! Chciałabym mieć mojego syna jakim był dawniej, a nie tego chuja! Jestem lepszy od ciebie, jak zawsze!

- Nie, proszę! Przestańcie!

Oooo, nie lubisz jak Cię tak dotykam! Ha! Boi się! Zawsze nie pasowałeś do tej pracy! Lis policjant? Śmieszne! Na twoim miejscu, lepiej bym znalazł sobie inną posadę! Milcz ty złośliwa kanalio! Czemu zawsze musisz być taki cichy? Nie pamiętasz już Cioci! Wujkowi jest smutno, że nic do niego nie mówisz!

- Ja tylko chciałem ułożyć sobie życie! Ja już taki jestem cichy!

Jak się nie ogarniesz to nigdy się nie wyleczysz! Sam sobie tego jesteś winny! To nie bądź smutny! Czy to takie trudne się uśmiechnąć! Przypadek beznadziejny! Ja cudów nie zrobię! Nie chcesz być zdrowy to trudno! Kodel man nepadejo? Nepalik mane!

- Ja potrzebuje pomocy. Proszę! Ja chce być zdrowy! As tiesiog negalejau! As turiu eiti dabar. Atsiprasau!

Jak jeszcze raz uśniesz w autobusie to powiem o tym twoim rodzicom! Czemu znowu zapomniałeś? Daj mi to! Puszczaj! Jesteś najgorszym kretynem jakiego znałam! Nie zależy mi na tobie? Dlatego, że każdy inny jest lepszą opcją? Czemu znów nas oszukałeś! Umiesz liczyć? Baranie, nie to miałeś mi dać! Zawiodłem się! Co tak długo!

- Już tego więcej nie zrobię, przysięgam! Aniu, wybacz mi. Ja nie mogłem tego zrobić. Aniu kochana, zostań! Przepraszam! Pomyliłem się! Przepraszam was wszystkich!

Głosy robiły się z czasem coraz niższe i cichsze. Gdy myślałem, że już wszystko się skończyło w mojej głowie zaczął mówić jeszcze jeden, smutny i zawiedziony głos. Głoś, którego w tym zestawieniu najbardziej się obawiałem. Głos karotki.

- Nick, jak mogłeś. Co z ciebie za przyjaciel?

- Judy, ja chcę dla ciebie jak najlepiej.

- Nie jesteś dla mnie już nic wart.

- Ale za co... Nie mów tak, proszę.

- Zostawiam Cię tutaj. Nie chcę już patrzeć na to kim się stałeś. Nie chcę już wiedzieć kim jesteś, ani kim będziesz.

- Karotka, proszę zostań. Jesteś dla mnie jak światło dla rośliny. Nie mogę baz ciebie funkcjonować.

- Myślałeś, że pokocham kogoś takiego jak ty?

- Gdzie jesteś! Powiedz coś! Karotka! Hopps! Judy!

To nie może się dziać. To mi się wydaje. To chyba atak. Dawno ich nie miałem. Dalej Nick, nie trzęś się już. Wstań. Kuźwa, nie mogę. Pamiętam co trzeba robić. Głębokie oddechy. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć... Ahhhhh! Okej, spokojnie. To tylko twoje ukryte lęki. Już kiedyś to przechodziłeś. Pamiętasz? Uspokój się. To już minęło i nie wróci więcej. Udało Ci się uspokoić oddech. Brawo! Teraz spróbuj się nie trząść. Spokojnie, nie ma tu nikogo. Nikt Cię nie skrzywdzi, ani nie zauważy. Cholera! Zawiodłem ich wszystkich! Zostałem sam! Nie! Nie! Nie! Nie! Walcz z tym Nick! Tak dobrze. Powoli wstawaj. Świetnie, a teraz zażyj pastylki. Są w szafce nad chlebakiem. Wiesz na pewno, w której i gdzie. Super, a teraz połknij jedną, różową tabletkę. Brawo! Świetnie Ci poszło. Usiądź na krześle i zamknij oczy. Doskonale!

Udało mi się uspokoić. Dawno już nie miałem tak silnych ataków. Cierpię na PTSD. Jest to zespół stresu pourazowego. W dodatku mam też zaburzenia depresyjne i nerwicowe. Te zaburzenia pobudzają tylko moje ataki. Często mam wrażenie, że nienawidzę się za to, ale z drugiej strony nie jestem winny temu, że je mam. Gdybym mógł wybrać to na pewno bym sobie tych rzeczy nie przypisał. Jednak niestety podczas takich ataków ciężko jest o tym od razu pomyśleć. Nie można od tak powiedzieć sobie: Ej! To tylko atak! Przejdzie jak zawsze! One są bardzo realistyczne. To tak nie działa. To jest jak ze snem. Bardzo ciężko uświadomić sobie podczas snu, że się śni. Muszę się ogarnąć. Dziś Obława i jeszcze krótki trening. Zwykle nie kąpię się rano, ale teraz zrobię wyjątek. Ale się dziwnie teraz czuje.

Strach jest jak dziura na środku łąki.

Tej samej łąki gdzie każdy z nas zatapia sny.

Tej samej łąki gdzie pędzimy prosto w stronę powoli znikającego za pagórkiem słońca.

Czasem jednak ciemny las otaczający ten dar jakim się łąka kusi nas.

Chcemy skosztować jego owoców, grzybów i przyjemnego chłodu.

Czyniąc to w nas pojawia się wcześniej wspomniana dziura.

Dziura ta rośnie i przeszywając nasze ciała pojawia się przed nami.

Wpadnięcie w taką dziurę jest bardzo łatwe, ale wyciągnąć może nas tylko ktoś inny.

Ktoś z tego lub innego ś musimy go znać, ale on może nas znać lepiej niż my siebie.

Jednak lasu nie da się uniknąć.

Czasem wyrasta sam z siebie na naszej łące.

Wtedy trzeba przez niego szybko przejść z dumą patrzeć na latające na niebie obłoki.

I nie dać się skusić owocom podszytu.

Bo cena będzie wielka.

Kilka godzin później podczas treningów.

- Wycisk dał nam dzisiaj szef niesamowity, a jeszcze będziemy musieli przećwiczyć taktykę na dzisiejszą akcję. Jesteś gotowa?

- Jasne. Tylko, że to w teorii brzmi łatwo, ale w praktyce może być ciężkie.

- Ciężkie? Cel jest prosty. Złapać przestępce i zapuszkować.

Wtedy usłyszeliśmy dźwięk dzwonka. To znak, że szef nas wzywa. Wszyscy natychmiast wyszli z naszego skromnego placu treningowego i udali się do głównej sali. Oprócz Stanleya, Martina i Alexa byli z nami trzej inni nieznani nam policjanci. Prawdopodobnie szef wezwał ich do pomocy z innego komisariatu.

- Siadajcie wszyscy. Nie będę przedłużał. Musimy jeszcze raz omówić taktykę na dzisiejszą akcję, bo trochę nam się plany zmieniły. Nie chce mi się przedstawiać, ale no cóż... Kiedyś trzeba. Poznajcie: Boba Garena, Sebastiana Tarica i Katharine Bluemoon. Są z komisariatu w z obrzeży śródmieścia. To najlepsi... a z resztą... Niech sami się pochwalą wam osobiście. Plan jest teraz taki.

Bogo wyjął kredę i niczym nauczyciel zaczął nam tłumaczyć szczegóły misji. Między czasie przypatrzyłem się trochę "nowym gościom". Bob był bardzo wysokim i jasnym tygrysem. Miał szerokie barki i stosunkowo wąskie biodra. Jego szczęka była wyjątkowo nietypowa. Była wręcz dziwacznie kwadratowa. Obok niego siedziała Katharine. Katharine była Lisicą. Dość podobną do mnie. Różniła się ode mnie bardziej delikatnymi rysami i niższym wzrostem oraz jej futro było wyjątkowo bardzo czerwone. Najbardziej czerwone futro jakie jestem wstanie sobie wyobrazić. Na głowie miała dość długie włosy. Mówiąc dość długie mam na myśli połowę wysokości jej szpiczastych uszu. To w cale nie tak mało. Było od razu widać, że jest nową rekrutką, a na pewno z krótszym doświadczeniem zawodowym niż ja. W końcu ja byłem tym pierwszym lisem w policji. Na końcu z tyłu siedział Sebastian. Był hieną. Niewielki, szary, garbaty. I jeszcze ten charakterystyczny dla hien uśmiech. Już widzę, że jest to osoba, z którą będę mógł sobie pożartować.

- Podobno nasz cel ma się spotkać ze swoją wspólniczkom w tym starym parku nad jeziorem. Prawdopodobnie będą omawiać ze sobą plan następnego ataku terrorystycznego. Bierzemy pod uwagę ten dość mały obszar. Jest tutaj kilka ławek. Pewnie będą oni siedzieć na jednej z nich. Bajer i Hopps! Będziecie czekać w tych oto krzakach znajdujących się w odległości 5 metrów od ławek. Macie za zadanie za pomocą strzałek usypiających uśpić wspólniczkę terrorysty. Jeden z policjantów doniósł, że sam terrorysta nosi na sobie coś w stylu blaszek, które uniemożliwiają wbicie strzałki usypiającej. W momencie gdy uśpicie jego wspólniczkę musicie jak najszybciej ujawnić się mu i odwrócić jakoś jego uwagę. Bądźcie ostrożni, ponieważ może was zaatakować. Dostaniecie dlatego maskowane tarcze kuloodporne. Następnie Lorwin i Goatson. Wy będziecie czekać po drugiej stronie jeziora. W razie gdyby terrorysta uciekał w jego stronę macie uniemożliwić mu przepłynięcie. Dogmaster, ty będziesz czekał w krzakach 20 metrów na lewo od pozycji Bajera i Hopps. Twoim zadaniem będzie zablokowanie drogi ucieczki celu i w razie czegoś będziesz musiał pomóc Bajerowi i Hopps. Garen i Bluemoon zajmą pozycję w pobliżu wejścia do parku. Musicie obserwować cele i informować resztę gdzie dokładnie się znajdują. Będziecie ich śledzili, aż do momentu kiedy się zatrzymają. Gdy Bajer i Hopps będą odwracać uwagę terrorysty ty musisz zakraść się do niego od prawej strony i powalić go, a następnie zakuć. W razie problemów nie wahaj się użyć tonfy. Jak chodzi o Bluemoon to ty jeśli cel wyrwie się Garenowi to odetniesz przestępcy drogę od prawej strony. Taric będzie prowadził ciężki radiowóz. Zaparkujesz kilka ulic od parku. Gdy zostaniesz wezwany przez Bluemoon musisz wyruszyć i wjechać do parku. Jeśli Garen nie da rady to wszyscy macie obezwładnić przestępce. Gdy Taric podjedzie to pakujecie go od środka, a następnie pięciu z was wsiada do pojazdu i jedziecie do najbliższej drogi głównej. Wezwę kilka radiowozów i dołączycie do nich w konwoju. W pobliżu stacjonuje również baza śmigłowców policyjnych. Jeśli coś pójdzie nie po myśli, będą oni naszymi oczami jeśli terrorysta spróbuje uciekać. Jednak będą mogli się zjawić dopiero po 10 minutach od rozpoczęcia akcji. Musicie być bardzo ostrożni. Ścigany jest groźny i przebiegły. Jeśli coś pójdzie nie po myśli, ciężko będzie o lepszą okazję by go zamknąć. Gdy jednak terrorysta zacznie uciekać to nie gońcie go sami. Nie rozdzielajcie się. Możecie się przez to nastawić na jeszcze większe ryzyko, a ja i tak dostatecznie bardzo was na nie narażam. To tyle. Przećwiczymy jeszcze kilka razy akcję i udamy się na miejsce.

W głosie Bogo było ewidentnie słuchać zaniepokojenie i zmartwienie. Ten ssak stracił już paru policjantów w przeszłości. Kiedyś słyszałem jak gadał sam do siebie w biurze. Widać, że nie chce tego przeżyć znowu. Prawdopodobnie będzie to najtrudniejsza obława jakiej kiedykolwiek będę uczestnikiem. Oby wszystko poszło dobrze. Jednak bardzie od porażki boje się o Judy. Ona jest bardzo żywiołowa. Boję się, że może zrobić coś głupiego, a wtedy coś się jej stanie. Nie wątpię w jej umiejętności, ale ta łapanka będzie czymś więcej niż np. "Zapączkowanie" łasicy. Jeśli coś się jej stanie ja tego nie przeżyje.


Link do oryginału: klik!
Autor: Michael Lught
Korekta: _NG_

Komentarze

  1. 7 godzin w nocy - proponowałbym raczej 7 godzin na dobę.
    niemal każdego dnia tygodnia - proponowałbym niemal codzinnie. Sens zachowany a jest krócej.
    Z każdego dnia tracę, więc 4 godziny snu, a w tygodniu wychodzi nam 28 godzin - proponowałbym
    Z każdego dnia tracę więc 4 godziny snu, co daje mi prawie 30 godzin w tygodniu - nie zmieniam osoby osoby z mi(ja) na nam(my), poza tym gdy ktoś jest zmęczony to raczej nie ma zbytnio siły na konkretnie kalkulacje, raczej stwierdziłby że to prawie 30 godzin, żeby jeszcze bardziej podkreślić sój brak snu.
    tą dziewczynę=>tę dziewczynę(źródło: prof. Jan Miodek)
    światkiem=>świadkiem - Światek to co najwyżej zdrobniale o imieniu Światosław ;)
    Ten ból był niemal identyczny co ból fizyczny, ale jednak był inny =>Poczułem niemal identyczny ból do fizycznego, ale jednak ten był inny - unikasz powtórzenia "był" i "ból"
    Ktoś z tego lub innego ś(?) musimy go znać
    wspólniczkom=>ą
    Jeśli coś się jej stanie(,) ja tego nie przeżyje(ę).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za radę i wypisanie błędów jednak myślę, że chyba nie będę tego poprawiał, ponieważ jest to pierwsze moje fanfiction, które piszę (nazwijmy to) na poważnie. Sądzę, że przed pisaniem kolejnych opowiadań (nie koniecznie Zwierzogród, ale mam już w planach również ze Zwierzogrodu) będę kilkukrotnie analizował błędy z tego opowiadania. Chcę móc zobaczyć co robiłem źle w przeszłości i jak postępował mój progres w różnych odstępach czasu. Jednak oczywiście jestem wdzięczny za to, że zauważyłeś błędy, bo na mniejszą skale wiedza o nich mi się przyda np. kolejne rozdziały.

      Usuń
    2. Według mnie w niektórych miejscach nie trzeba pisać "ę" oraz te błędy który znalazł ślązak, owszem są błędami ale a) ff niemusi być idealne b) poprawianie tego jest nie potrzebne c) najprostrzy argument, po co

      Usuń
    3. Co do większości jestem w stanie się zgodzić - nawet jeśli ktoś notorycznie zapomina przecinków przed słowem "który" - oprócz jednego - rażące błędy ortograficzne - to jest coś co kłuje w oczy.

      Usuń
    4. Tak. Ja tam jak nie widze błędu typu:żeczy, ktury, tważ, muwie to na to nie zwracam uwagi xd

      Usuń

Prześlij komentarz

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone