Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Życzenia świąteczne

Dzień, w którym Cię zabraknie - Roz. 20 - Jesteśmy kwita - Ślązak Grzesiek [Polskie opowiadanie]

Spis treści

Prequel

Pierwsza część          Poprzednia część

     Policjantki zobaczyły jak Eryk próbuje wstać, jednak ze względu na zawroty głowy, nie był w stanie tego zrobić. Wstawał i przewracał się co parę sekund. Judy podjechała więc do niego, a Joe wysiadła i zdrową ręką wepchnęła go na tylne siedzenie.

- Drugi wóz leży rozbity pod drzewem na poboczu ulicy Długiej! Mamy dwójkę rannych! Nie mamy broni i nie możemy aresztować tych bandytów! - zgłosiła Judy przez radio.

- Przyjąłem, jedźcie natychmiast do szpitala. Tylko proszę, nie naróbcie więcej szkód po drodze. Zajmijcie się też tym cywilem. Co do tych wykolejeńców, to nie martwcie się, nimi zajmie się patrol... - odparł Berg.

- Widzę go, przyjęłam!

Odjechali, a Eryk oprzytomniał.

 

Joe zaczęła awanturę fundując Erykowi siarczysty policzek:

- Co ty tu robisz? Chciałeś zginąć? Albo znowu wylądować na okładce tego twojego szmatławca?!

- Miałem kontrolę nad sytuacją...

- Odniosłam inne wrażenie, podnosząc twój pysk z asfaltu! Ty na serio chcesz tak zakończyć nasz związek? Wyręczając mnie z roboty albo nawet ginąc na moich oczach?

- Wiesz, że dla ciebie mógłbym zrobić jedno i drugie naraz... Chcę żebyś pamiętała, że nawet dzisiaj, gdy już tyle czasu minęło od naszego ślubu, jestem zdolny zrobić dla ciebie rzeczy wielkie, niebezpieczne a nawet bardzo głupie... - odrzekł z uśmiechem.

Joe zarumieniła się, a Judy zapytała z zaniepokojeniem:

- O czym tak właściwie jest ta gazeta, skoro jeździcie takimi wozami? O przemytnikach?

- Eee... to nie jest mój wóz służbowy...

- Rozbiłeś czyjeś auto?! - wrzasnęła Joe.

- Kolega był mi winny przysługę za to, że zareklamowałem jego warsztat. Usłyszałem w radiu, co się dzieje i postanowiłem wam pomóc. Przyznaję, że chyba nie przemyślałem tego do końca...

- Ty chyba w ogóle nie myślałeś! Jak mu oddamy za to auto? Przecież jeszcze nie spłaciłam tej płyty pancernej!

- Wydaje mi się, że ona sama się dzisiaj spłaciła... Serio, pieniądze są takie ważne w waszym związku? - wtrąciła Judy.

- Wiesz, derby polegają właśnie na rozbijaniu aut, które swoją drogą są toporne, ale tanie w naprawie... - wyjaśnił Eryk.

- Widzisz, Joe? Nie ma problemu, powinnaś docenić to, że nas uratował... - poparła go Judy.

Jednak lisica popatrzyła na obojga pogardliwie i nie odezwała się już aż do szpitala, oddając się przemyśleniom.

 

W środku jako pierwsza dała się opatrzyć, za nią do gabinetu wszedł Eryk. Gdy wyszła, odciągnęła Judy na bok:

- W sumie, to powinnam ci podziękować...

- Przecież to moja praca...

- Nie, ja nie o tym. Nie tylko za to, że dobrze jeździsz, dziękuję też za całą resztę. Ostatnio między mną i Erykiem nie było najlepiej, ale teraz czuję, że nasze małżeństwo przeżyje drugą młodość...

- Jakoś w samochodzie nie dałaś tego po sobie poznać...

- Potrzebowałam trochę czasu, żeby poukładać sobie to wszystko. W każdym razie, możesz liczyć na moją dozgonną wdzięczność. Poza tym, chyba masz większe doświadczenie niż myślałam. Nie każdy dałby radę, jednocześnie kierować autem, odpowiadać przez radio i tolerować moją irytującą osóbkę... - dodała lisica.

Eryk wyszedł po chwili i oznajmił Judy:

- Ty pomogłaś nam, ja pomogłem tobie, więc chyba jesteśmy kwita? Wybacz, że kiepsko zaczęliśmy znajomość...

- Nie ma problemu. Joe chyba już przeszła złość do ciebie. Najlepiej zostawię was na chwilkę samych...

I odeszła, stając przy automacie z napojami i obserwując z daleka, jak para lisów rozpoczyna pierwszą od bardzo dawna, spokojną rozmowę. Pijąc kawę cieszyła się, że choć nie do końca zdając sobie z tego sprawę, to jednak znowu mogła komuś pomóc.


***

Autor tekstu i grafik: ŚlązakGrzesiek

Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone