Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

What a Feast... - Roz. 4 Cz. 2 - 0l-Fox-l0 [Tłumaczenie PL]

Dzień, w którym Cię zabraknie - Roz. 1 - Twarz drapieżnika - Ślązak Grzesiek [Polskie opowiadanie]

Spis treści


***


Minęło pół roku od zniknięcia Finnicka, a 4 miesiące od ślubu Judy i Nicka.



      W poniedziałek, o wschodzie słońca, gdy pierwsze jego promienie zaczęły łaskotać Nicka po twarzy, otworzył on oczy i popatrzył na zegarek. Obudził się dokładnie o 5:25, czyli pięć minut przed czasem, na jaki był nastawiony budzik. Spojrzał na słodko leżącą przy nim Judy i przypomniał sobie fragment upojnego weekendu, jaki z nią przeżył - sobotę, którą spędzili na festynie w Szarakówku; pojedynek strzelecki z królicą, wygranie dla niej kolejnej maskotki oraz długą kolację w małej restauracji nieopodal:

- Wciąż strzelam lepiej od ciebie, głupi lisie! - zaczęła rozmowę Judy sącząc lampkę wina.
- Skąd wiesz, że nie dałem ci fory? - odpowiedział flirciarsko lis.
Na co królica otworzyła szeroko oczy, po czym dodała neutralnym głosem:
- Bo twoja duma nie pozwoliłaby ci na to...
- Już cię miałem, mój cwany króliczku... - odpowiedział zawiedziony Nick.
Po czym podszedł kelner, a obydwoje zamówili duże porcje naleśników z sałatą.
- Jesteś obleśny, wiesz? - stwierdziła Judy, po tym jak Nick wciągnął nosem kawałek sałaty.
- Niektóre liście sałaty są bardzo twarde, może je zastosować w wielu miejscach, włącznie z sypialnią... - mrugnął Nick porozumiewawczo.
Królica zaczerwieniła się i nie odezwała do końca kolacji.

Na farmie drzwi z pokoju na piętrze otwarły się z impetem, a Judy z Nickiem wskoczyli na łóżko. Po fali pocałunków i pieszczot, na podłodze leżała sałata zwinięta w kształcie bicza, a Judy stwierdziła:
- Wystarczy kochany, naprawdę padam już po dzisiejszych atrakcjach...
Na co Nick warknął, udając wściekłego drapieżnika:
- NIE... - po czym schował zęby i dodał zalotnie:
- Chyba, że obiecasz mi dokończenie tej sprawy jutro...
- Oczywiście, cwany lisku... - dodała spokojnie Judy, na której zęby Nicka nie robiły już żadnego wrażenia.

Gdy Nick zasnął Judy syknęła z bólu i po cichu udała się do łazienki. Zerknęła na medykamenty w szafce, a jej wzrok zatrzymał się na teście ciążowym. Ze strachem wzięła go do ręki, a następnie użyła.
Parę minut później:
- O, nie... - jęknęła po cichu, z trzęsącą się ręką.

Budzik przerwał wspomnienia Nicka, który błyskawicznie go wyłączył, tak, by nie obudzić Judy.
Miała ona tego dnia drugą zmianę więc Nick stwierdził, że da jej wypocząć po długim weekendzie. Umył się dokładnie, błyskawicznie ubrał i wyszedł do pracy, nie zdając sobie sprawy, że dla jego żony ten weekend był dużo dłuższy, niż mógłby sobie wyobrazić.

Droga na komisariat upłynęła Nickowi bardzo szybko. Po przybyciu na komendę przywitał się z Pazurianem i udał się zameldować u Bogo:
- Siemasz rogaty, co tam dzisiaj do roboty?
- Trochę szacunku, rudzielcu! - warknął szef - Nie dam po siebie pyskować byle rudemu kłakowi!
- Sorki, szefie, coś się stało?
- No właśnie, nie - nic się nie dzieje! Jest zbyt cicho, to może oznaczać jakąś większą akcję, na dodatek oficerom spada motywacja... Wysłałem pół komendy na parkomaty, a więcej nie mogę, bo nie chcę, by obywatele czuli się, jakbyśmy tylko czekali na ich błędy!
- A jak prezenty w postaci mandatów mają w tym pomóc?
- Mają zapewnić odpowiedni poziom respektu wobec prawa w tym mieście! - wyjaśnił Bogo, krzywo się uśmiechając - Poza tym mamy pewnie normy do wyrobienia...
- Może grejpfruty były zbyt kwaśne? - przerwał Nick, patrząc na rozlany na biurku sok z tych owoców.
- Taa... Nie!... Arrr... chodzi o to, że sok z automatu już nie smakuje tak samo jak ręcznie wyciskany, gdy się to widzi na własne oczy... - rozmarzył się, po czym odchrząknął i dodał:
- W skrócie, ten z automatu smakuje, jakby go zrobiono ze zgniłych owoców, fuj! - wzdrygnął się szef.
- Mam powiedzieć Gregowi, żeby przyszedł tu i wycisnął szefowi trochę soczku? - zapytał złośliwie Nick.
- Nie, wredniaku, on jest zajęty swoimi gadżetami w garażu... - normalnie bym go przywołał, ale po tym, jak te zabawki uratowały tyłki kilku moich ludzi, nie zamierzam go od tego odciągać.
- Więc pójdę go odwiedzić,skoro nie ma nic lepszego do roboty. - podszedł do drzwi i dodał - Chyba nie jesteś dziś w formie szefie...
- NO JAK JA CI ZARAZ... - wrzasnął Bogo, a następnie wycedził przez zęby:
- A dobra, idź sobie pogadać, a potem zajmij się czymś pożytecznym... i nie pokazuj mi się dziś więcej na oczy! - dodał podchodząc do drzwi.
Po czym Nick szybko wyszedł, a trzask zamykanych drzwi rozległ się po całym komisariacie.

Autor opowiadania i grafiki: ŚlązakGrzesiek

Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone