Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Team family and the Lobo - Cz. 2 - Kit Ray [Puss in Boots (Kot w butach) - Tłumaczenie PL]

Dzień, w którym Cię zabraknie - Roz. 2 - Trochę techniki i zwierzę się gubi - Ślązak Grzesiek [Polskie opowiadanie]


***


- Witaj Nick, czemu tyle czasu mnie unikasz? - zapytał radośnie Greg.

- Wiesz, nie było zbyt wielu okazji... - odpowiedział Nick, stojąc w drzwiach i rozglądając się po gigantycznym garażu - warsztacie.

Ostatni raz, gdy tutaj był, wyglądało to jak złomowisko, a sama podłoga lepiła się jak po wycieku w wyniku katastrofy ekologicznej. Na ścianach roiło się od pajęczyn, a w całym wielkim pomieszczeniu nie było praktycznie jednej dobrze działającej rzeczy.

Każdy oficer bał się tutaj wchodzić, by nie zostać pogrzebanym żywcem w kompletnej ciemności. Obecnie podłoga była czysta, jakby Greg dopiero co wyczyścił ją, szykując na jakąś wizytację. Samochody były sprawne i stały w rzędzie jako wozy rezerwowe gotowe na nagłe wypadki. Co więcej ryś zamontował nowe oświetlenie i pomalował ściany na przyjazny dla oka, zielony kolor.

- ...wiele czasu spędzałem z Judy, właściwe każdą wolną chwilę, chyba rozumiesz?

- Rozumiem, ja też ostatnio dużo uwagi poświęcam Jade... ale nie mówmy o mnie, co się tu sprowadza?

- Ano, byłem właśnie u szefa...

- Rany, ubrudziłeś mu jeden z jego medali? Albo dyplomów?

- Nie, czemu pytasz?

- Bo tak się darł, jakbyś mu napluł do kompotu, może po prostu przeszkodziłeś mu w robocie? Przecież chyba nie wrzeszczałby tak bez powodu...

- Powiedzmy... że nie smakuje mu sok z automatu... 
- odpowiedział szeptem Nick, dusząc się ze śmiechu.

- Przetestowałbyś coś dla mnie?

Po tym, jak to powiedział, z Nicka uszła cała pewność siebie - zareagował jak napompowany gorącym powietrzem balon, wrzucony między kostki lodu. Dopiero teraz dostrzegł całą masę wynalazków ułożonych za biurkiem, stojącym przy drzwiach wejściowych.

- Ja...  eee...  nikt tego jeszcze nie testował?

- Z jakiegoś powodu prawie nikt poza Jade mnie tutaj nie odwiedza, nie chciałbym jej narażać, a gdybym sam stracił przytomność przy jakiejś próbie, to pewnie nikt by tego nie słyszał i mi nie pomógł...

- No dobra, (gulp), spróbuję - dodał Nick przełykając ślinę - Od czego mam zacząć?

- Może od pistoletu z harpunem...

- Przecież pół roku temu na akcji go sprawdziliśmy, bardzo dobrze się spisał!

- Ten jest lepszy, z lepszego jakościowo materiału, ma mocniejszy odrzut i dłuższe zęby, do tego dłuższa lina. Zawiesiłem fragment grubej płyty kartonowo-gipsowej pod sufitem. Strzel w nią i zacznij się huśtać na linie, wtedy sprawdzimy przy okazji wytrzymałość płyty. Jeśli się złamie albo liny je podtrzymujące się zerwą, to huśtając się, masz większe szanse na ucieczkę...

- JAK TO SZANSE? Przecież powinienem mieć chyba pewność! - wykrzyknął Nick.

- To jest prototyp Nick, a ta płyta spod sufitu też nie była jeszcze testowana, więc musisz być gotowy na wszystko!

Widząc że Nick nie był zbyt pewny, ryś dodał:

- Cóż, może się pomyliłem, myślałem, że lisy są szybkie i zwinne... w takim razie ja to zrobię, a ty przynajmniej mnie ubezpiecza...

- Dawaj to, zanim się rozmyślę! - odrzekł Nick z urażoną dumą w głosie.

Wystrzelił harpun i podciągnął się na linie za pomocą mechanizmu w pistolecie.

- Powiś tak przez minutkę, tyle wystarczy, żeby to sprawdzić.

- Tak jest, szefie... - odparł niespokojny Nick i zaczął się huśtać.



Po minucie Greg doradził:

- Teraz najlepiej odskocz w moim kierunku, jednocześnie naciskając ten czerwony przycisk, spowoduje to zwolnienie liny przez pistolet!

- Dobra...

Nick wykonał polecenie, popisowym skokiem wylądował tuż przed Gregiem i zapytał:

- Tylko dlaczego miałem odskoczy...

Nim dokończył spadły za nim dwie półówki płyty spod sufitu, wystraszony lis warknął:

- Dlaczego ona spadła dopiero TERAZ?

- Bo tak jak się obawiałem, przy odskoku, na linę przyczepioną do płyty zadziałało większe obciążenie, wobec czego nie wytrzymała tego. Nie jest źle, wystarczy, że wzmocnię ją jeszcze jedną warstwą materiału...

Ale widzisz to, Nick? Nie było tak źle, przecież nie naraziłbym cię specjalnie na utratę zdrowia, jeśli jednak się przestraszyłeś i masz zamiar odpuścić na dziś to w pełni to rozu...

- Co dalej na liście testów? - przerwał mu lis.

- To cacko... - wskazał Nickowi jeden z radiowozów.

- Przecież codziennie takim jeżdżę. - odparł znudzony.

- Nim nie powstydziłby się jeździć nawet agent specjalny... - rozmarzył się ryś. Po chwili dodał zdziwionemu lisowi:

- Ma kilka bajerów, nie wszystkie działają, dlatego chcę, żebyś mi pomógł. Na początku usiądź na miejscu kierowcy, odsłoń konsolę nad radiem i na mój znak naciśnij guzik z gwiazdką.

Nick wykonał co mu kazano, a Greg wcisnął się do tunelu mechanika pod autem i krzyknął:

- Teraz!

Po czym zaniepokojony Nick zamknął oczy i nacisnął przycisk. Usłyszał łomot z tyłu samochodu i zapytał:

- Wszystko OK?

- Tak, dzięki! Już wiem w czym problem, ten przycisk uruchamia kolczatkę która wypuszczona spod tylnego zderzaka ma zatrzymać przestępcę jadącego za radiowozem, jednak coś ją blokowało. Teraz widzę, że będę musiał spiłować kilka śrub i lekko zmodyfikować zderzak.

- Cóż, spodziewałem się czegoś w stylu katapulty, która wystrzeli mnie pod sufit i moja głowa znajdzie się dosłownie na dywaniku w gabinecie Bogo! - odrzekł rozśmieszony Nick.

- Katapultę też przetestujesz... - odparł Greg, gasząc cały dobry humor lisa, po czym dodał:

- Nie no, żartuję, katapulty pod siedzeniem kierowcy JESZCZE nie zamontowałem.



Wyszedł spod auta i poprosił:

- Teraz naciśnij guzik z literą "H", tylko poczekaj, ustawię tarczę...

Jednak zanim skończył, Nick nacisnął i harpun wystrzelony znad przedniego zderzaka przeleciał kilkanaście metrów garażu, przebił wrota garażowe i zaczepił je hakiem. Lis uśmiechnął się jak dziecko przyłapane na kradzieży lizaka, a Greg wziął głęboki wdech i wydech, po czym skomentował:

- Wiem, że cały warsztat jest już posprzątany, sprzęty z komendy naprawione i mam trochę czasu na testy, jednak bądź tak miły i nie dokładaj mi więcej roboty, OK? Jak już wrota i tak są do naprawy, to zaciągnij hamulec i przełącz ten pstryczek pod guzikiem, sprawdzimy jak radzi sobie wciągarka.



Po próbie stwierdził:

- OK, harpun niemal nie stracił wysokości w locie, a wciągarka daje radę, więc przynajmniej jedna rzecz działa w stu procentach dobrze.

- A powiesz mi, do czego służą te wielkie kraty pod sufitem? - zapytał Nick patrząc w górę.

- Może i jestem paranoikiem ale to takie zabezpieczenie - za pomocą pilota mogę je spuścić, zablokować i odciąć większość pomieszczenia, gdyby coś w tym warsztacie wymknęło się spod kontroli... Jedna blokuje się przy bramie, a druga tuż przed moim biurkiem przy wejściu.

- Ale co takiego mogłoby się stać? - odrzekł lekceważąco Nick.

- Na przykład, gdyby jakiś lis pomylił przyciski i odpaliłby turbo przy otwartych drzwiach garażu... - odrzekł z satysfakcją oraz szczyptą złośliwości.

I przetestowali przez następne parę godzin jeszcze kilka prototypów.

Autor opowiadania i grafiki: ŚlązakGrzesiek

Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone