Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Życzenia świąteczne

Dzień, w którym Cię zabraknie - Roz. 21 - Zaufaj mi - Ślązak Grzesiek [Polskie opowiadanie]

Spis treści

Prequel

Pierwsza część          Poprzednia część

     Po kilku dniach Judy zjawiła się rankiem na komisariacie. Po wzroku obserwujących ją oficerów domyśliła się, że wiedzą o akcji, w której brała udział. Gdyby nie to, że ukrywała swoją tożsamość, cieszyłaby się że, w końcu zaczęto ją dostrzegać. Wymieniła się paroma serdecznymi przywitaniami i skierowała do pokoju Joe. Zdziwiona odkryła że nie ma jej tam, natomiast za biurkiem od dłuższej chwili siedział i czekał na nią Berg. Obok niego stał starszy, barczysty jegomość.

- Witam, panno Judy... - odezwał się nieznajomy.

- Skąd pan mnie zna?

- Rozmawiałem wczoraj z Bogo i po jego krętej gadce domyśliłem się że coś ukrywa. Przydusiłem go by udzielił mi wszystkich szczegółów... - oświadczył Berg.

- Mam nadzieję, że rozumie pan sytuację...

- Rozumiem, aż za dobrze. Masz ranę postrzałową. Pomimo tego, że auto Joe jest wzmocnione...

- ...udział w tej akcji był bardzo głupim posunięciem z twojej strony. - dokończył Henry.

- Ale... Kim pan właściwie jest?

- Wybacz, gdzie moje maniery. Nazywam się Henry.

Berg oświadczył:

- To mój przyjaciel, można mu zaufać. Pomimo tego, że nie jest już policjantem, współpracuje z nami. - po czym na chwilę zamilkł, spojrzał surowo na królicę i dodał:

- Wracając do sprawy, wiem, że to częściowo moja wina bo sam nieświadomy tego przydzieliłem cie do pomocy Joe. Żebyśmy się źle nie zrozumieli, jestem z ciebie dumny, Judy ale następną akcję musisz zostawić nam i tylko nam!

- Mam tu siedzieć bezczynnie?

- Jak już mówiłem, Bogo nie miał wyboru i udzielił mi wszystkich szczegółów. Wiem że i tak nie usiedziałabyś na miejscu i pewnie znalazłabyś się na miejscu, czym stworzyłabyś zagrożenie nie tylko dla siebie, ale także dla naszej jednostki, gdyby przykładowo wzięto cię jako zakładnika. Wobec tego, będziesz uczestniczyć jako kierowca i TYLKO jako kierowca w naszej następnej, a twojej ostatniej akcji tutaj, Judy. Po niej, zależnie od tego, jak będzie wyglądać sytuacja w Zwierzogrodzie, wrócisz do siebie lub zajmiesz się papierkową robotą.

 

Królica nie wiedziała co powiedzieć, czy cieszyć się, czy płakać - w końcu była szansa na powrót do Nicka ale jednocześnie groziło jej uziemienie przy stertach zakurzonych papierzysk. Było to dla niej gorsze niż wypisywanie mandatów. Popatrzyła smutnym wzorkiem na Berga, a ten po krótkim kontakcie wzrokowym z Henrym, wyjaśnił:

- Nie patrz tak na mnie, gdybyś tu dowodziła i miała rannego oficera pod swoimi skrzydłami zrobiłabyś to samo, Judy... Wiesz dobrze, że musisz wypocząć...

- Judy, tak? Tyle rozmawiałyśmy i myślałam, że jesteśmy ze sobą szczere... - stwierdziła Joe stając u progu drzwi swojego gabinetu, po czym odeszła szybkim krokiem.

Judy wybiegła za nią:

- Poczekaj, przecież wiedziałaś, że miałam ważny powód, by tego nikomu nie mówić...

- Niby tak, ale przecież współpracujemy, więc przede mną nie powinnaś mieć żadnych tajemnic! A raczej współpracowałyśmy...

- Jak to?

- Mam taką zasadę, dla mnie czyjeś porady warte są tyle ile jego szczerość. Nie mam zamiaru mieć z tobą dłużej do czynienia!

Judy poczuła się dotknięta. Nigdy wcześniej nikt nie nazwał ją kłamcą. Było to dla niej tym bardziej bolesne, że robiła to z rozkazu Bogo, a kosztem zaufania wobec zwierząt, z którymi najbliżej współpracowała.

- Proszę, przestań! - zawołała Judy zapłakanym głosem.

- Jak mam ci zaufać? Ile są teraz warte twoje porady w sprawie mojego związku? Miłość budowana na kłamstwach jest nic nie warta!

- Mówiłam tak szczerze, jak tylko mogłam!

- Akurat! To, że chciałaś tylko ratować swój tyłek, jestem w stanie zrozumieć. Ale okłamywać nowych towarzyszy na drugim krańcu świata? Przecież tutaj ten prześladowca w życiu by cię nie znalazł!

- Dostałam rozkaz!

- Mnie byś poświęciła, gdybyś dostała taki rozkaz?

Judy nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa.

- Tak myślałam. Zrobiłabyś to bez mrugnięcia okiem, jesteśmy dla ciebie tylko pionkami, o których zapomnisz zaraz po powrocie do siebie...

- Zrobiłam to też z miłości!

- Tak? Ciekawa jestem, czy swój związek też zbudowałaś na kłamstwie? - zapytała Joe i skierowała się szybkim krokiem do wyjścia.

- Mojego lisa nie byłabym w stanie okłamać! On bardzo dobrze potrafi wyczuć czyjeś kłamstwo!

Joe zatrzymała się i zamarła.

- Jak to lisa? Przecież... to niemożliwe...

- Czy ty, będąc na celowniku, nie zrobiłabyś dla Eryka tego samego? I dla swojej rodziny? A przede wszystkim dla swojego przyszłego dziecka?

- Ale jak? Drapieżnik? I roślinożerca? Razem? I dziecko?

Judy zbliżyła się, wyjmując z kieszeni zdjęcie, na którym siedziała na ławce w sukni ślubnej, przytulona do Nicka.

- Wiem dzięki niemu, że lisy bardzo cenią sobie szczerość w związku. Nie lubią, gdy mówi się że są cwane, podobnie jak króliki nie cierpią nazywania ich uroczymi. To nie było łatwe, mamy za sobą niejedną trudną próbę, a ostatnią miało być oznajmienie Nickowi, że zostanie ojcem. Wiemy, że jesteśmy obgadywani, że wielu zwierzętom ciężko jest do nas przywyknąć, ale jesteśmy razem już jakiś czas i nic tego nie zmieni...

- Jego oczy... jego twarz... jaki on jest podobny do Eryka... - westchnęła Joe, patrząc jak zahipnotyzowana na zdjęcie.

- Wtedy, gdy się poznałyśmy w twoim mieszkaniu, też to zauważyłam, ale Nick nigdy nie wspominał mi o swoim rodzeństwie.

- To nie brat, Eryk nie ma rodzeństwa... - odparła nieprzytomnym głosem lisica, po czym dodała:

- No dobra, dam ci drugą szansę, tylko proszę, nigdy więcej żadnych tajemnic, OK panno Daisy?

- Daję ci moje słowo...


***

Autor tekstu i grafik: ŚlązakGrzesiek

Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone