Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

The Lastingness - Roz. 12 Cz. 14 - Yuki-zakuro [Tłumaczenie PL]

Dzień, w którym Cię zabraknie - Roz. 29 - Zbrodnia i kara - Ślązak Grzesiek [Polskie opowiadanie]

  Spis treści

 Prequel

Pierwsza część          Poprzednia część

    Piąta rano. Na komendzie zakończyło sie zebranie i połowa komisariatu ruszyła z ciężkim sprzętem w kierunku laboratorium. Nick wsiadł do prototypowego radiowozu Grega i ruszył na czele kordonu policyjnego. Wozy błyskawicznie otoczyły laboratorium a jedna trzecia oficerów zeszła do kanałów, by zabezpieczyć się przed ponowną ucieczką kogokolwiek. Nick pobiegł jako pierwszy w kierunku laboratorium. Z prawej jego części, przed drzwiami stała łasica na warcie, która zauważywszy co się dzieje, ogłosiła alarm. 
Po tym bagażnik prototypowego auta otwarł się i wyskoczyła z niego Judy ubrana w ciężką kamizelkę kuloodporną i hełm. Pobiegła za Nickiem.
    Lis zaczął przedzierać się przez łasice, poszukując Finnicka. Judy w tym czasie wypatrzyła białego lisa, i pobiegła w jego kierunku. Ten stanął w swoim biurze i otworzył szafkę z bronią. Wyciągnął ze środka pistolet z ostrą amunicją.
- Witam, witam... - oświadczyła Judy.
- Co do... TY? Przecież nie żyjesz! Byłem na twoim pogrzebie!
- Niektóre króliki jak koty, mają dziewięć żyć...
- Rety, nie dość, że policja, to jeszcze widmo mnie prześladuje! Zostaw mnie w spokoju! To nie miało tak być! Nie kazałem mu cię zabijać! Miał cię tylko lekko zranić, byście się w końcu rozeszli i zakończyli tą nienaturalną więź! - wykrzyknął wystraszony Finnick. 
- Nie moja wina, że nie potrafił wykonać dobrze prostego zadania!
- Nawet gdyby to wyszło, nie wydaje mi się że tylko by to nas wzmocniło? - zapytała Judy. - Poza tym, ładne pistoleciki, 
pozwól że przygarnę taki jeden, na wszelki wypadek... - i chwyciła mały, zdobiony złotą wstęgą pistolecik, następnie załadowała do niego magazynek strzałek usypiających.
- Judy? - do biura wpadł Nick a Finnick wykorzystał sytuację i wyskoczył przez okno. Pobiegł do drugiej sali, w której znajdował się wielki kocioł z wywarem. Judy pobiegła za nim, a Nick za nią.
- Zostaw mnie! Przepadnij!
- Ani mi się śni! - wykrzyknęła Judy. Cięzki pancerz dawał jej się we znaki zaczęła zwalniać pod wpływem zmęczenia. Finnick zobaczywszy przez okno policjantów otaczających laboratorium, pobiegł na trap do zrzucania owoców. Stanął na krańcu deski ponad kotłem i wymierzył w nadbiegającą Judy. Ta zatrzymała się na początku deski.
- Jeśli jesteś prawdziwa, będę musiał się ciebie pozbyć naprawdę. Odebrałaś mi przyjaciela! Jedynego kompana! Odebrałaś mi najcenniejszą rzecz jaką miałem!
- Nic ci nie zabrałam, sam sobie tak wmawiasz...
- Od kiedy wstąpił do policji, praktycznie się nie widzieliśmy! Zrobiłaś mu pranie mózgu! Stał się taki jak wy!
- Jacy my?
- Roślinożercy! Tacy niewinni, robicie z siebie ofiary ale dzieciństwo moje i Nicka potrafiliście skutecznie zniszczyć! - wrzasnął Finnick. - Ja tylko chciałem by było jak dawniej, każdy swoją drogą. Aby żaden drapieżnik już nigdy nie został przez was upokorzony!
- Przecież nie wszyscy tacy jesteśmy! Mi też się oberwało od jednego drapieżnika, do dzisiaj ma po tym bliznę - ściągnęła hełm i pokazała mu bliznę - Do dzisiaj przyjaźnię się z lisem, który mnie wtedy skrzywdził i nie planuję założenia obróż elektrycznych na każdego lisa w okolicy!
- Finnick, przestań! To koniec! A ty Judy, miałaś odpoczywać! Dlaczego narażasz się w twoim stanie? - wykrzyknął Nick, zbliżając się do platformy.
- Ojciec też jest potrzebny w rodzinie!
Na to nastała niezręczna cisza. Po chwili Finnick i Judy wyciągnęli swoje pistolety i wymierzyli w siebie nawzajem.
- Nick, pomóż mi! - krzyknęła Judy. - Ja mogę ginąć, ale nie pozwól mu skrzywdzić naszego dziecka!
- Dziecka?! - krzyknął Finnick.
Grunt zaczął palić mu się pod nogami. Nie przewidział takiego obrotu rzeczy. Wiedział, że teraz Nick na pewno wybierze pomoc dla swojej żony. 
Zaczął próbować go przekonywać:
- Uciekła od ciebie na tak długo, ma teraz dziecko z nie wiadomo kim, a ty chcesz jeszcze jej pomagać? Pomyśl o naszym dzieciństwie, o tym ile czasu się wspieraliśmy, byliśmy jak bracia. Pomóż mi walczyć w słusznej sprawie!
Nick wyciągnął pistolet i wycelował w Finnicka, a następnie skierował celownik w stronę Judy.
- Wybacz! - wykrzyknął. - To byłaby zbyt duża strata dla mnie...
- Nie! - krzyknęła Judy.
Po czym Nick obrócił w ręce pistolet, chwycił go za lufę i rzucił nim w rękę zaskoczonego Finnicka, tak że wytrącił mu jego broń. Obydwie wpadły do kotła, a Judy strzeliła i trafiła strzałką usypiającą w rękę białego lisa. Ten zatoczył się i zaczął tracić równowagę. Judy podbiegła i w ostatniej chwili chwycila go za rękę, ratując Finnicka przed utonięciem we wrzątku.
- Czemu mnie ratujesz? Pomimo tego wszystkiego?
- A nie wiem, za dobra jestem. I pewnie głupia według ciebie. Trudno, może faktycznie jestem, bo nauczyłam się nie słuchać głupot, które inni próbują mi wmówić...
- Ja... przepraszam! Za wszystko!
Po czym nadbiegł Nick, chwycił go za drugą rękę i wciągnęli do na deskę. Finnick chodził na w pół przytomny, bo tylko część środka usypiającego dostała się do jego organizmu. Trójka zwierząt wyszła z pomieszczenia z kotłem. Oddziały policji właśnie kończyły zakuwanie łasic. 
Bogo osobiście zakuł usypiającego Finnicka w kajdanki.
- No, dobra robota! Teraz wybaczcie, ale śpieszę się na poranne posiedzenie u burmistrza...
- Co, burmistrz? Rety! - krzyknął oprzytomniały Finnick. - Nick, musimy szybko jechać do ratusza zanim będzie za późno!


Autor tekstu i grafik: ŚlązakGrzesiek


Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone