Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Team family and the Lobo - Cz. 2 - Kit Ray [Puss in Boots (Kot w butach) - Tłumaczenie PL]

Dzień, w którym Cię zabraknie - Roz. 10 - Echo - Ślązak Grzesiek [Polskie opowiadanie]



***
Pochmurny poranek. Nick zjawił się na cmentarzu jako pierwszy. Czekając, obserwował delikatnie szumiące drzewa i przysłuchiwał się ich dźwiękom. Wydawały się niemal tak ulotne, jak ostatnie chwile, jakie spędził ze swoją ukochaną w Szarakówku. 
Chwilę po nim zjawił się Bogo:
- Trzymasz się jakoś?
- Taaa... jakoś.
- To dobrze.
Po tym komisarz odszedł na bok i poprawił marynarkę. Następnie powoli chodził po terenie cmentarza, wzbijając niewielki, lecz stały tuman kurzu. Nick obserwując go, miał wrażenie, że jest bardziej zniecierpliwiony niż zasmucony. Nie zdziwiło go to zbytnio, gdyż od początku służby uważał go za wzór oficera - twardziela, nie okazującego emocji. Po kilku obejściach przy murze, jego spodnie zmieniły kolor z czarnego na siwo-brązowy. W pewnym momencie zatrzymał się i stanął między furtką i kaplicą, a następnie zaczepił milczących rodziców Judy zmierzających w stronę kaplicy, w której znajdowała się trumna. Wszedł razem z nimi do środka.

Po paru minutach wyszli całkowicie odmienieni. Bonnie płakała, a Stu zawzięcie kłócił się z komisarzem. Po chwili wrzasków, które na (nie)szczęście nie wybudziły żadnego nieboszczyka, komisarz odszedł na bok i stanął pod drzewem, zagryzając zęby pod wpływem wewnętrznego rozdarcia. Oparł się o nie i pod wpływem płaczu Bonnie, zasmucił. Nick zobaczył po raz pierwszy, jak twarz Bogo wykazuje emocję inną niż gniew na nieprzewidziane okoliczności, czyjeś głupie żarty, czy partactwo. Ze względu na okoliczności, darował sobie jednak wszelkie docinki w jego stronę.

Pojawił się ksiądz-leniwiec i odprawiono wstępną uroczystość. Komisarz wraz z McHornem niósł trumnę na czele konwoju pogrzebowego, a za nim ciągnęła się królicza kolumna, w której tylko Nick, Greg i Jade wyróżniali się wzrostem. Na końcu wlokła się smętnie połowa komisariatu.
Po położeniu trumny przy świeżo wykopanej dziurze w ziemi, ksiądz wypowiedział parę uroczystych zdań, co zajęło mu około godziny. Po tym Nick zdecydował się wypowiedzieć:
- Dla wszystkich z nas była najważniejsza. Stanowiła wzór, bo dążyła do realizacji marzeń, na co nie każdego stać. Bonnie, Stu, wybaczcie mi, że popełniłem błąd i nie byłem w stanie zapewnić jej należytej ochrony...
Po czym chwycił łopatkę i symbolicznie posypał trumnę ziemią. Po tym uczynili to rodzice Judy i jej najstarsze rodzeństwo.

Gdy Bogo spuszczał trumnę do dołu, Nick zobaczył Finnicka stojącego pod drzewem na skraju cmentarza.
- Pomożesz mi, czy nie? - warknął Bogo, któremu trumna przy spuszczaniu na linach zaczęła się wyślizgiwać.
Lis pomógł mu i jeszcze raz spojrzał na drzewo, jednak Finnicka już tam nie było, za to przy dole pojawiła się Anna:
- Witaj, wyrazy współczucia, jak się trzymasz?
- Bywało gorzej... albo nie... jednak nie... - i rozpłakał się, wtuliwszy się w ramię Anny.

Po dokończeniu uroczystości, po południu, gdy słońce już zaczynało rozświetlać niebo czerwonym, wieczornym kolorem, Anna zapytała:
- Może opowiesz mi o niej?
- Nazywała się Judith Hopps. Była... nie była lisem, to ona wciągnęła mnie do policji. Co najgorsze, nie zginęła na służbie, tak jakby sobie tego życzyła, lecz poza nią i to w mojej obecności. Oczarowała mnie tą swoją naiwnością i uporem. Była najlepszym, co mnie w życiu spotkało. To dzięki niej poznałem, co znaczy prawdziwe życie rodzinne, no prawie, bo nie zdążyliśmy nawet postarać się o dzieci...
Na to Jade wtrąciła się do rozmowy:
- O, nie... nie zdążyła ci powiedzieć?
- Ale o czym?
- Judy była w ciąży, niedawno mi się z tego zwierzyła. Pomimo, że ci ufała, to bardzo bała się twojej reakcji, gdy to usłyszysz. Wybacz, że dopiero teraz się o tym dowiadujesz, ale nie wybaczyłbyś mi, gdybym powiedziała ci o tym później...
Nick poczuł się zmiażdżony, niczym ktoś z drzewem przewróconym na jego plecy. Wiadomość ta była jak dobijające uderzenie pioruna, od którego ugięły mu się nogi. Nie był w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku, a jego oczy nie pozwoliły na wyciśnięcie większej ilości łez, wobec czego tylko wyprostował się, spuścił głowę, i niezgrabnie powlekając nogami, udał się do domu.

*****
Od autora:
Jak zapomnieć? Jak zapamiętać?
Jak pasterze, czy jak jagnięta?
Codziennie o czymś zapominam,
w niepamięci ciągle coś trzyma.
Przywrócić sercu równowagę,
nie będę głuchy na zniewagę...

Autor opowiadania i grafiki: ŚlązakGrzesiek

Komentarze

  1. Bardzo przykre. Mam tylko jedno pytanie. O co chodzi z tym "Od autora"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dodatkowa myśl do rozdziału. W tym przypadku, pisana wierszem

      Usuń
  2. a to to tak a prawde czy na niby ter rożdiał


    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone