Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Życzenia świąteczne

Dzień, w którym Cię zabraknie - Roz. 9 - Pierwotny instynkt - Ślązak Grzesiek [Polskie opowiadanie]



***
Minęło parę dni. Nick wyspał się i zjawił się na komendzie, by dowiedzieć się, co z niedźwiedziem. Na miejscu zauważył, że większość oficerów wróciła już na normalne obroty i nie rozmawiają już o niedawnych zdarzeniach. Pomyślał sobie:
- Tak szybko zapomnieli. Przecież tak jest najłatwiej, posmucić się chwilę i zapomnieć. 
To żenujące. Choć z drugiej strony, może to ich postawa jest dobra? Może to ja wciąż stoję w miejscu, a wręcz się cofam? Może także powinienem już nie oglądać się za siebie i popatrzeć w przyszłość...
Przeszedł obok Pazuriana zajadającego się pączkami. Wykrzywił się, jednak dostrzegł, że gepard przyszykował sobie tylko połowę standardowej ilości. Uśmiechnięty, skierował się w stronę gabinetu szefa. 

Bogo oznajmił mu:
- Niczego z niego nie wyciągnęliśmy. Cwaniak wie, że nic nie możemy mu zrobić. 
Ma niezły tupet. Oświadczył, że nie mamy na niego nic oprócz "zeznań psychicznie niestabilnego lisa".
Komendant usiadł.
- Mało tego, jest na tyle bezczelny, że oświadczył Trąbalskiemu, że gdybyśmy jednak usiłowali go torturować, nic to nie da, bo jest na to odporny, a każdą ranę, jaka pojawi się na jego ciele, pokaże pismakom z prasy! - warknął, uderzając pięścią w biurko.
- Zobaczymy, kto jest cwańszy... - oświadczył lis i wyszedł z gabinetu.
- Chwila, co ty zamierzasz zrobić?
Ale Nick już go nie słyszał, tylko pobiegł do Grega. 

Po godzinie zjawił się z nim pod pokojem przesłuchań, gdzie czekał na nich Bogo:
- Nie wpuszczę cię tam! Jeśli mu spadnie choć włos z głowy, Grzywalski obedrze mnie ze skóry, już i tak jest wkurzony o śmierć Judy, która była symbolem bezpieczeństwa w tym mieście...
- Spokojnie, szefie, przypilnuję go. Obiecuję, że ten morderca nie będzie miał czego pokazać prasie! - odparł Greg.
- Wiesz, że i tak tam się dostanę. Nie dam się spławić tak łatwo, jak w szpitalu... - dopowiedział Nick.
Komendant westchnął:
- No dobra, Greg, trzymam cię za słowo, ale jeśli Nick coś odwali, to obydwu z was ja potraktuję dwa razy gorzej niż burmistrz mnie!
Weszli więc do środka, a przez szybę w drzwiach przyglądało się kilka policjantów.

Dwie godziny później niedźwiedź zaczął wydzierać się tak głośno, że pomimo wyciszenia ścian w pokoju przesłuchań, słyszała go połowa komendy:
- NIEEEE! Dosyć! Powiem wszystko, wszystko co wiem!
McHorn podszedł do Trąbalskiego i zapytał się:
- Co się dzieje?
- Nick i Greg przesłuchują tego bandytę, który dopadł Judy...
- Wycisnęli coś z niego?
- Z reakcji tego giganta wnioskuję, że tak, rany, przez chwilę nawet mi go było żal...
- Ale jak? Przecież męczyliśmy go kilka dni, na wszystkie możliwe sposoby...
- Pamiętasz, jak niedawno Bogo zalał sobie kawą połowę dokumentów na biurku?
- Tak, jego ryk przebił nawet tego niedźwiedzia... - przypomniał sobie nosorożec.
- A pamiętasz pisk Pazuriana, gdy komendant nadepnął mu na ogon?
- Nawet nie przypominaj, rety! Greg musiał wtedy wymienić szybę w drzwiach frontowych!
- A przypominasz sobie, jak na stołówce cała komenda zrobiła sobie w czasie przerwy konkurs na najgłośniejsze i najbardziej irytujące dźwięki, pośród których zbiorowe skrobanie talerza widelcem było tylko przystawką?
- Rany, chyba nie powiesz, że...
- Dokładnie! - odpowiedział Trąbalski - Greg nagrał te wszystkie dźwięki i na prośbę Nicka zmontował z nich kompilację. Puszczali to temu niedźwiedziowi na słuchawkach przez bite dwie godziny! Od tyłu!
- Teraz to ja zaczynam mu współczuć... Ale jak Greg się na to zgodził?
- Byłem to winien Nickowi... - stwierdził Greg, który chwilę wcześniej wyszedł z pokoju przesłuchań - Uratował mnie kiedyś, więc byłem zobligowany mu pomóc...
- A co z komendantem? Nie zareagował? - zapytał zdziwiony McHorn.
- Zapisał to sobie w notesie, jako niezawodną technikę przesłuchań dla największych zbrodniarzy... - odparł spokojnie Greg.
- Niesamowite, że parę dźwięków może dać taki efekt! - stwierdził zdziwiony słoń.
- Cóż, Nickowi mógł lekko pomóc mój najnowszy i najmocniejszy paralizator... - zakończył rozmowę Greg, puścił oczko dwójce oficerów i uśmiechnął się w taki sposób, że zmroził im krew w żyłach. Postali tak jeszcze przez chwilę, gapiąc się w otwarte drzwi, po czym z niewielkim zaniepokojeniem wrócili do swoich obowiązków.

Autor opowiadania i grafiki: ŚlązakGrzesiek

Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone