Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

What a Feast... - Roz. 4 Cz. 3 - 0l-Fox-l0 [Tłumaczenie PL]

Dzień, w którym Cię zabraknie - Roz. 12 - Dar czy przynęta? - Ślązak Grzesiek [Polskie opowiadanie]



***
Po skończonej pracy, wyczerpany Nick udał się do parku i usiadł na pierwszej ławce, jaką wypatrzył. Niebo w końcu zaczęło leniwie odsłaniać swoje urokliwe, błękitne oblicze spod warstwy nisko wiszących chmur. Lis wyprostował kości i przeciągając się, zerknął w stronę cmentarza, który znajdował się w zasięgu widzenia. Spadające kolorowe liście z okolicznych drzew wyglądały zniewalająco pięknie za wyjątkiem tych z krwistoczerwonym kolorem. 
- Chyba mięknę. Przecież nawet będąc z Judy, nie zachwycałem się na takimi głupotami... pomyślał.

Po chwili odpoczynku zobaczył biegnącą w jego kierunku Annę, w sportowej bluzie z kapturem. Odezwał się do niej:
- Czy ty mnie przypadkiem nie śledzisz?
- Nie... biegam dla sportu... też się dziwię... że cię tu widzę... - odparła zdyszana lisica.
- Może usiądziesz?
- Z chęcią, dzięki...
Usiadła i wyciągnęła torebkę ciastek z tylnej kieszeni bluzy:
- Poczęstujesz się? Sama upiekłam!
- W sumie... czemu nie?
Spróbował i zapytał:
- Niezłe, naprawdę sama je upiekłaś, a nie kupiłaś? - zapytał nieufnie.
- Coś taki nieufny? - odparła ze śmiechem, zagryzając ciastko - Nie każdy w tym mieście poluje na policjantów... - po czym chwyciła się za twarz i zakryła ją w dłoniach:
- O rany, przepraszam, mam niewyparzony język...
- Ech... nic się nie stało, muszę pogodzić się z losem... Może zmieńmy temat, nie myślałaś o tym, by założyć piekarnię?
- Myślisz, że znalazłabym klientów?
- Pewnie, szczególnie u nas na komendzie. Nasz Pazurian byłby chyba twoim najlepszym klientem...
- Faktycznie, kojarzę go, wygląda na smakosza... - odrzekła ze śmiechem - Ale przynajmniej na razie daruję sobie, bo nie byłabym w stanie powstrzymać się od podjadania. Całe to bieganie zdałoby się na nic...
- Nie wyglądasz na kogoś po potrzebuje odchudzania...
- Na serio tak uważasz? Cóż, cały czas wmawiam sobie, że muszę się odchudzać. Przeglądając się w lustrze, ciągle widzę kogoś, kto nie stara się do końca, nie ma cierpliwości i skutkiem tego są ciągle kurczące się ubrania. Może to tylko moje kompleksy, a może po prostu moja pralka pierze aż za dobrze...

Po chwili ciszy Anna zapytała:
- Zaczyna wiać, może przejdziemy się gdzie indziej? Jest taki mały bar mleczny niedaleko...
- Nie, wybacz, ale dość czasu męczyłem się dziś za biurkiem. Chcę zaczerpnąć świeżego powietrza...
- Na pewno? Jakiś mleczny deserek na pewno postawiłby cię na nogi...
Nick zerknął na Annę z wykrzywioną miną.
- Cóż, w takim razie zostanę tu z tobą... - odparła, przysuwając cię nieco do Nicka.
- Hej, hola, widzę, dokąd to zmierza... - odrzekł Nick - Zrozum, że potrzebuję trochę czasu, a i tak nie wiem, czy będę w stanie jeszcze z kimkolwiek stworzyć udany związek, mając w pamięci to, co stało się z Judy...
- Nie myśl tylko o sobie, proszę cię! Przecież mi też jest ciężko, a widzisz, że próbuję cię wesprzeć...
- Widzę i dziękuję ci za to, ale jest zdecydowanie za wcześnie, bym rozpoczynał tą gorycz jeszcze raz...
Po czym wstał i pod wpływem zimnego wiatru schował ręce do kieszeni. Odszedł wolnym krokiem, zostawiając zasmuconą lisicę w środku parku.

***
Od autora:
Samotność? Czy danie szansy komuś, kogo dopiero się poznało?
Ascetyczne zamknięcie się w sobie? Czy szczęście w towarzystwie?
Vabank? Czy spasowanie?  
Upór? Czy odpuszczenie?
Każdy z nas musi ciągle podejmować trudne wybory...
***



Autor opowiadania i grafiki: ŚlązakGrzesiek

Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone