Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Życzenia świąteczne

Hungry Hearts - Roz. 9 Cz. 5 - Johnsoneer & KungFuFreak & FeverWildeHopps [Tłumaczenie PL]


Prolog   Poprzednia część


Benny wskazał na dyktafon. 

- Jesteś całkowicie pewna, że znalazłaś to w Szpitalu Głównym?

- Tak. - przypomniała sobie i spojrzała na Kris. - Tuż przed tym, jak zaatakowała nas zdziczała mysz, pamiętasz?

Kris skinęła głową, zwracając się do Ramica. 

- Poznałeś, kto to był?

Wszyscy w pokoju obrócili się w stronę kangura, który spojrzał na nich z ponurą miną. Powoli pokiwał głową. 

- To była doktor Honey DeFleur. Była epidemiologiem w Zwierzogrodzie. Uczyłem się u niej przed Powstaniem. 

Judy zmarszczyła brwi. 

- Przykro mi, że musiałeś to usłyszeć, Ramic. Zostało to nagrane w czasie szturmu, więc obawiam się, że miała małe szanse na przeżycie.

Ramic potrząsnął głową i uklęknął, by spojrzeć na Judy nieco bliżej poziomu jej oczu. 

- Po upadku Zwierzogrodu słyszałem pogłoskę o laboratorium, które wciąż próbowało znaleźć lekarstwo, które zostało sfinansowane przez rząd i faktycznie poczyniło postępy.

Uszy Judy podniosły się nieco wyżej. 

- Jaki postęp?

- Nie wiem. Zapisałem to jako element fantastyki, który pomoże dzieciom zasnąć na dobranoc, ponieważ nikt nie wiedział, gdzie jest to laboratorium. Minęło osiem lat, więc porzuciłem nadzieję, że istnieje, dopóki tego nie usłyszałem. - wyjaśnił Ramic, wskazując na dyktafon.

Benny wtrącił się. 

- Wiesz, dokąd mogła pójść?

Ramic pokiwał głową. 

- Chyba tak. Honey mówiła mi kiedyś, że poza miastem istnieje oddział psychiatryczny, który dzięki izolacji od miasta i wbudowanej ochronie byłby idealnym ośrodkiem badawczym w warunkach bioterroryzmu. Nazywało się to „Azyl Boczny Klif”, a jeśli Honey dostała rządową dotację na założenie tam zakładu, to myśl, że poczyniła postępy, nagle zaczyna brzmieć o wiele bardziej realistycznie. 

Kris skrzyżowała ręce na piersi. 

- Doktorze, gdyby znaleźli lekarstwo, nie sądzisz, że do tej pory byśmy usłyszeli?

Ramic wzruszył ramionami. 

- Może musieli je porzucić. Może zostali zabici przez szwendaczy. Nie jestem pewien, ale gdyby odnotowali jakikolwiek postęp, Honey by go rozwijała dalej. Jak widać, dokumentowała wszystko, co zrobiła.

Judy przyłożyła łapę do brody, stopą delikatnie stukając w zamyśleniu. 

- Istnieje więc szansa, że ​​doktor DeFleur poczyniła postępy w tym tajnym miejscu. Ale do czego potrzebujesz właśnie mnie?

Odwrócił się do niej i zaczął błagać. 

- Proszę cię, przekonaj ojca, aby wysłał tam ekipę zwiadowczą.

Judy zaczęła rozumieć, co miał na myśli. Nie ma mowy, żeby pozwolono jednemu z niewielu wyszkolonych medycznie ssaków w Szarakówku ryzykować porwanie się na coś takiego. Ale to, co Szarakówkowi brakowało w medycynie, nadrabiał siłą ognia. Podczas gdy utknęła w mieście, jej ojciec już wysyłał cały pluton do miasta na akcję ratunkową. Gdyby dostali taką samą misję, z tym by udać się właśnie do tego całego „Bocznego Klifu”, to być może mogliby dogrzebać się do wszystkiego, co pozostawiła Honey. Z tym że Stu Hopps nie zaryzykuje tak łatwo.

Benny usiadł na kanapie i podrapał się po głowie. Miał powód do zdenerwowania - grupa zwiadowcza wysokiego ryzyka wysyłana na nieznane terytoria była jego pracą. 

- Powiedzmy, że możemy się tam dostać. Jak myślisz, co znajdziemy?

Nie-doktor potrząsnął głową. 

- Nie jestem pewny. Nawet jeśli są to tylko niektóre notatki lub zapisy takie jak ten, wszystko, co tam jest, może być przydatne. Gdyby pobrali jakieś próbki, a może nawet opracowali kilka prób szczepionek, mógłbym to wykorzystać do kontynuowania badań tutaj! -  Ramic zaczął się ekscytować.

- Nie mamy tutaj najnowocześniejszych laboratoriów epidemiologicznych, doktorku. - stwierdziła sceptycznie Kris.

- Możemy próbować na sprzęcie jaki mamy. - argumentował. - Jedynie aplikacja może powodować pewne problemy. W tych czasach raczej ciężko o ochotników, którzy zgodziliby się na próbę leczenia. 

Cały pokój stał się bardzo cichy, gdy Judy, Kris, Gideon i Benny spojrzeli na siebie szeroko otwartymi oczami. Usta Gideona nawet się otworzyły, gdy gapili się na siebie. Ramic był trochę zagubiony. 

- No, co?

Judy zrobiła krok do przodu i spojrzała na kangura bardzo poważnie. 

- Ramic, to, co zamierzam ci pokazać, musi pozostać absolutnie tajne.

Wyraz jego twarzy sponurał. 

- Co się stało?

- Jest powód, dla którego mogłam spędzić trzy noce w mieście i wrócić żywa.

- Gdzie cię ugryźli?! - sapnął.

- Nigdzie. Ja ... znalazłam przyjaciela. 

Jego oczy rzucały się między nią a pozostałymi. 

- Co znaczy „przyjaciel”? O czym mówisz?

Nie było prawdziwego sposobu na wyjaśnienie tego bez pokazania mu. Judy westchnęła i odwróciła się w stronę schodów, przykładając łapę do policzka i głośno wołając. 

- Chodź na dół N. - W grupie nastała cisza. Uszy Ramica wykrzywiły się w kilku kierunkach, gdy nasłuchiwał hałasu z góry. - W porządku. Możesz zejść. 


Link do oryginału: O, tutaj.
Autor oryginału: Johnsoneer 
Autor rysunków: KungFuFreak & FeverWildeHopps
Autor tłumaczenia: Ślązak Grzesiek

Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone