Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Team family and the Lobo - Cz. 2 - Kit Ray [Puss in Boots (Kot w butach) - Tłumaczenie PL]

Moje (Nasze) Nowe życie - Roz. 3 - Chwytaj dzień, pamiętaj o śmierci - Slowak [Polskie opowiadanie]



***


(29 sierpnia 18.45)

 Dzielnica Rozrywki ostatnimi laty została bardzo rozbudowana. Od stadionu i pola koncertowego, w dwa lata do kilkunastu mniejszych większych boisk i stadionów, pięciu wielkich hal wystawienniczych, które z zewnątrz różniły się architekturą. Pierwsza z otwartym dachem dla sterowców była przeznaczona na pokazy monster tracków, motocykli i czasem poligon doświadczalny różnych szkół wyższych, dlatego jego budowa była bardzo nowoczesna, żeby pokazać kto ją sfinansował. Można by rozpisywać się nad każdą halą, jednak nijak miały się do dwudziestu sektorów imprezowych, zastawionych budami z jedzeniem, grillem, piwem i drobiazgami. Był koniec wakacji więc wszędzie pełno było zwierząt każdego gatunku i wieku. Na specjalne zasługi zasługiwało Przybrzeże. Mała plaża była mało opłacalna, więc aktualny burmistrz, za swojej wcześniejszej kadencji, kazał wybudować tu okazałą promenadę z dziesiątkami molo dla żaglówek i wycieczkowców. Wzdłuż szerokiej brukowanej ulicy, po lewej stały restauracje z ogródkami i balkonami na piętrze, bary, puby, kluby nocne i dyskoteki. Większość budynków miała najwyżej trzy piętra nie licząc parteru i piwnic. Było tu też wiele hoteli, które dzięki wiecznie ciepłej pogodzie, zawsze były przez kogoś wynajmowane. Po prawej były małe stoiska i uliczni grajkowie. Oczywiście prawie wszyscy byli wcięci, ale studentów czuć było na kilometr.
Dla małego liska, którego całym życiem były opuszczone blokowiska z ubiegłego wieku i plac zabaw - złomowisko, to było coś pięknego.
 Setki mijanych zwierząt, tyle nowych zapachów, których woń potęgował jego wrodzony węch drapieżnika. I kolorowe, ozdobione budynki który każdy starał się być lepszy od drugiego. To tak go zaskoczyło, że dopiero gdy Nick machnął mu łapą przed oczami, Dre wrócił do naszego świata.
- Tu... jest.... SUUUPEEERRR! - wykrzyczał pełen euforii. - Gdzie idziemy najpierw? Może coś zjeść, al...albo zagrać na tamtym stoisku, a może.... może.... albo.... ŁAAŁ! Tam jest wesołe miasteczko! Tato proszeeeeeeeeee. NO CHOĆ! - ciągnąc za łapę ojca próbował go przesunąć. Nick uśmiechnął się i złapał go, podniósł i położył sobie na barana.
- Tak przynajmniej mi się nie zgubisz. FINN idziesz?!
- Ta już już. - tylko jemu nie udzieliła się dziecięca radość.

Wesołe miasteczko składało się z dwóch całkiem sporych karuzeli, kolejki dla maluchów albo małych ssaków, wieży ze spadającymi fotelami. Największymi atrakcjami były koło młyńskie z którego można było zobaczyć całą dzielnicę i wieżowce Sawanny Głównej, oraz rollercoster z trzema pętlami i masą zakrętów i spadków. Wszystko stało na niewielkim cyplu wzmocnionym betonem i kamieniami.
- To gdzie najpierw? - spytał chłopiec.
Po kilku rundkach na karuzeli dla starszych, jeździe na spadających fotelach i kole młyńskim wszyscy byli głodni. Trzy lisy jeszcze raz przeszły przez promenadę, skręciły w ciasną uliczkę i wyszły na największy plac. Kiedy znaleźli sobie miejsce ustalili kto ma po co iść. Andre miał zostać i pilnować miejsc przy stoliku, bo wokoł pełno było innych ssaków rozglądających się za nimi. Dla bezpieczeństwa, Nick poprosił znajomego ochroniarza byka by go przypilnował. Sam zaś poszedł do kramu gdzie sprzedawali duże kawałki bażantów z grilla i prażone owady. Natomiast Fin poszedł po coś do picia. Po dwudziestu minutach wszyscy byli razem.
Najmłodszy zajadał się udkami z bażanta i świerszczami. Fenek jadł swoje danie czyli kupione po drodze kaczki z rusztu popijając piwem. Ponieważ Nick musiał być trzeźwy, pił razem z synem sok wiśniowy, zagryzając mięsem.
 Przez wielkie głośniki powieszone na palach, rozsianych po całym placu, wydobył się ryk speakera. Mówił o ostatniej szansie na zobaczenie manewrów wojskowych. Oczywiście Dre musiał to widzieć.
 Samoloty pokazywały powietrzne walki i gonitwy, dwa nawet spadły rozbijając się, a trzeci wybuchł w powietrzu. Na ziemi zaś co chwila wybuchały pociski i atrapy pojazdów pancernych. Pod koniec można było sobie zrobić zdjęcie. I tak Nick zrobił całą kolekcje jak mały lisek próbuje dosięgnąć sterów, albo  huśtać się na lufie czołgu, mały lisek miał na myśli Fina. Po kilku piwach nagle dostał poczucia humoru. Biednego Dre brzuch rozbolał i prawie się odwodnił przez płacz ze śmiechu. Potem tak wesoło już nie było, bo musieli uciekać przed ochroną. Coś tam Finnick pociągnął, zepsuł nie ważne już.  Kiedy wracali do samochodu, zaczął się pokaz fajerwerków.  Lisy znalazły sobie wolną ławkę i postanowili na koniec obejrzeć spektakl. Niebo dla chłopaka nigdy przedtem nie było tak kolorowe, jasne i różnorodne. Po dwudziestu minutach udało mu się coś powiedzieć. 

- To...najlepszy dzień w moim życiu! - po czym objął ojca w pasie tak mocno, że aż go zatkało.- Dziękuje tato, kocham Cię.- ziewnął i zasnął.
- Ja ciebie też. - pogłaskał go delikatnie po głowie. Wziął na barana i chwytając swojego przyjaciela za kark zabrał wszystkich do wana.



(18.00 dom Watahów)

 Mieszkanie Lamberta i Trish mieściło się na dwunastym piętrze zadbanego wieżowca w zamożniejszej części Śródmieścia. Cała droga jaką odbyli w aucie była jedną okrutną ciszą. Kiedy już weszli do domu, wilk odwrócił się by zamknąć drzwi. Gdy znów się odwrócił dostał mocny cios z liścia.
TY NĘDZNA SZUJO ZDRADZIECKA- żona walnęła go jeszcze raz. Cała skumulowana złość wciąż nie ustępowała - Jak długo to trwa!? CO!? Rok po ślubie i już zdradzasz?! Ja ci już nie wystarczam?! Musisz się pieprzyć z koleżankami z pracy?!
- ZAMKNIJ MORDE I SŁUCHAJ! - odepchnął ja na kilka metrów. - Tylko raz, tylko KURWA raz Marta się przytuliła, TYLKO RAZ. Dałem jej ubranie bo sama wyszła goła jak się dowiedziała, że Nick jest ojcem!
- Co? - bąknęła cicho.
- Jesteś jedyną kobietą z którą chciałbym żyć, a ona po prostu dziękowała, że nie gapiłem się jak inni tylko zareagowałem - mówił coraz spokojniejszym głosem. Wilczyca westchnęła.
- Długo myślałeś na tą bajeczką?
- Trish skarbie - zbliżył się do niej i przejechał palcami po jej policzku. Skierował jej twarz na przeciwko swojej i spojrzał jej głęboko w oczy. - Trish. Coś dzieje? Już parę razy jakaś się do mnie przystawiała, at TY...reagujesz jakbym jawnie cię zdradzał z twoją siostrą. Powiedz mi, proszę - znów nastała niezręczna cisza, chciała wyrwać się od niego, jego spojrzenia, jego delikatnego uścisku palców na twarzy, ale nie mogła. Z prawego oka poleciała jedna, a za nią kilka kolejnych łez smutku.
- Nie chciałam zostać sama - odpowiedziała tajemniczo.
- Nie rozumiem.

- Obiecałeś być przy mnie aż do śmierci ale...ale- pociągnęła nosem. Obróciła się na pięcie i usiadła na długiej, skórzanej sofie z narożnikiem. Wytarła łzy w poduszkę i kontynuowała.
- Jestem w ciąży...
- I ty myślałaś, że ucieknę? W życiu! - Lambert rzucił się na nią z radością i łzami szczęścia, ciesząc się głównie z tego, że nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło.
- ...ale już nie jestem.
- COO, jak to? - trudno było mu ukryć jego ogromne zdziwienie. Samica wydmuchała nos, ochłonęła i smętnym głosem powiedziała powstrzymując się od rozpłakania się.
- Byłam tydzień temu u lekarza. Powiedział... Powiedział, że mam bardzo rzadką chorobę genetyczną... Nie urodzę żadnego dziecka. Płód umiera w ciągu najbliższego miesiąca.
- To, straszne. Choć do mnie - przytulił mocno żonę i dał się jej wypłakać w ramię, drapiąc ją za uchem. Sam przeżywał teraz mocny kryzys, ale musiał się trzymać, ona potrzebowała opoki.

- Wiedziałam jak bardzo chciałeś normalną, kochającą rodzinę. Po tym co przeszedłeś, należało ci się - wręcz krzyczała, żeby zagłuszyć swój płacz. - Myślałam, że wiesz, że postanowisz założyć nową rodzinę, że...
- Ciśśś, już dobrze. Już dobrze. Coś wymyślimy.
- Kocham cię Lambert. 
- Ja ciebie też Trish. Ja ciebie też - "Chociaż naprawdę trudno" dopowiedział w myślach, kiedy przypomniał sobie całe zdarzenie.



(No i jeszcze Judy 20.00)


 Judy siedziała w swoim małym uroczym mieszkanku przed komputerem. Mała sypialnia, łazienka, kuchnio- jadalnia i biuro to wszystko. Gdy odświeżyła się, zjadała coś i odpoczęła postanowiła zadzwonić do rodziców. Rozmawiali już dobrą godzinę, streściła im to czego dowiedziała się o Nicku tego dnia.
- Taka piękna i smutna historia. Prawda Stuu?
- Yhy. Trzeba przyznać, że chłopak trochę się w życiu nacierpiał. Nawet dziadek czuje do niego jakiś respekt za to, że był w wojsku. Judy, ty wiesz jak trudno zdobyć jego szacunek.
- No właśnie wiem.
- A z innej beczki, JULY MOŻESZ NA CHWILĘ PRZYJŚĆ Z, WIESZ KIM? - matka krzyknęła do siostry Judy. Po chwili pojawiła się July ubrana jak zwykle w jaskrawe kolory z jakimś facetem jej wzrostu. Ubrany był  w elegancki garnitur z czarnym krawatem. Na policzkach i uszach miał czarne pręgi.
- Cześć Judy poznaj Jacka, mojego narzeczonego - w tym momencie policjantka piła kawę, ale pod wpływem szoku splunęła na laptopa, a on wyłączył się i poleciał z niego dym. Momentalnie odskoczyła.
- Jak to ma narzeczonego? Przecież ona ma tylko - Teraz zdała sobie sprawę, że jej siostra ma już dwadzieścia pięć lat i od dłuższego czasu przebywała za granicą gdzie pracowała jako reporterka. Potem przypomniała sobie co mówił jej Nick. Za niedługo stuknie jej trzydziestka, a ona nie miała żadnej poważniejszej relacji z kimkolwiek. Wiedziała co się stanie. Za nie długo pewnie ślub, więc zostanie zaproszona. A z kim ona się pokaże? Przecież nie z Nickiem. 
 Z zamyślenia wyrwał ją piosenka Gazelii. To rodzina dzwoniła.
- No super - powiedziała.


***

Autor opowiadania: Slowak

Komentarze

  1. Wooooow, ale zarąbiste.
    #sarkazm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajna historia się keruje. Czyżby Dre lada moment będzie mógł nawiązać bliższą relację w wilczymi wujkami, którzy mają więcej czasu niż ojciec policjant? ;)
      #teoriafanowska
      #bezsarkazmu

      Usuń
  2. Wydaje mi się, że ta choroba genetyczne to kit aby ukryć, że zrobiła aborcję ale w sumie to tylko moje podejrzenia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone