Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Prison Life (cz. 6) - Land24 & Nauyaco [Tłumaczenie PL]

Moje (Nasze) Nowe życie - Roz. 4 - Martw się kiedy jest dobrze... bo będzie źle - Slowak [Polskie opowiadanie]



***


(Ostatni sierpnia 2018. Lisia dzielnica 9.00)

Dom spotkań, długi parterowy budynek z wysokim skośnym dachem zakończonym od przodu budynku trójkątem z wielkim okiem, a z tyłu budynku wielką - jak na tą budowlę - kamienną wieżą z kilkoma brązowymi dzwonami. Podstawa zrobiona była z cegieł i pustaków, dach zrobiony był z bardzo ciemnych - czerwonych dachówek.
Wewnątrz stał rząd ławek. Po jednej z każdej strony. W jednym rzędzie było sześć ławek. W jednej było miejsce na dwanaście lisów, albo trzy lwy. Posadzka wykonana była z bruku zalanego betonem. Na każdej ścianie były trzy duże okna składające się z kolorowych szkiełek.
Pod tylną ścianą stała mała mównica. Za nią stał podstarzały lis. Miał szaro-rudą sierść, masę zmarszczek, zakola i niski ciepły głos ojca. Ubrany był w ciemną koszulę i spodnie. Przed nim siedział gromada lisów już druga w tym dniu.
- Witajcie - rzekł niskim tonem. - Zanim zaczniemy chciałbym omówić kilka obecnych spraw. Po pierwsze, Andre Bajer jako jedyne dziecko z tego pokolenia idzie jutro do szkoły. Jesteś tu mały?! - chciał krzyknąć ale wiek zamienił to w głośne charknięcie. 
- Jestem! - odpowiedział jak zwykle z energią i radością.
- Może czegoś nauczysz kilku debili którzy wlali ropę do mojego auta - spojrzał w lewo. Jakiś starszy lis walnął młodszego, aż się skulił. - No cóż, wracając. Ponieważ musimy stać się bardziej otwarci, twoja misja Dre jest bardzo ważna. A teraz druga sprawa. Nasza inwestycja w rozbudowę warsztatu Merrego się... a może niech nam sam powie?
- Generalnie to super. Mam nowe stanowiska, także jakby się znalazło dwunastu chętnych to mogę przyjąć i wyszkolić - powiedział inny lis w wieku podobnym do Nicka.
- No to nie przedłużając dłużej. Strona sześćdziesiąta piąta...

(Godzinę później)

Cały budynek opustoszał. Staruszek zajął się sprzątaniem, a zaczął od umycia ławek. Po cichu przez drzwi wszedł Nick.
- Czy można? Wielebny?
- Dwadzieścia cztery na siedem - odpowiedział z humorem. - O co chodzi?
- Ja przychodzę po poradę, w sprawie syna.
- Już polewam.
- Wole mocniejsze. Z całym szacunkiem - obydwaj postarali się na trochę śmiechu i lekki uśmiech.
- No już dobrze, mów - powiedział opierając się o ścianę i powoli osuwając na ławkę.
- Nie wiem czy dobrze robię - Nick miotał swym wzrokiem po całym pomieszczeniu, kapłan zachęcił go ruchem dłoni by mówił dalej. - Nie można winić całkowicie dzieci za to jak są wychowane, ani rodziców jak to robią, bo kultura i czasy były takie... no nie ciekawe.
- Boisz się, że Dre może spotkać się z dyskryminacją oraz rasizmem i nie wytrzymać? Prawda? - Bajer siadł ciężko obok rozmówcy ze zwieszoną głową.
- Boję się. To chyba naturalne? Przygotowywałem go, że świat po prostu nas nienawidzi, że różnie to jest, no ale kurwa mimo wszystko... - dostał z liścia w twarz, aż poczuł pieczenie.
- Trzymaj ten wulgarny język za parszywą mordą, zwłaszcza tutaj, tutaj gdzie twój ojciec podkładał kamień węgielny.
- Przepraszam - Nick poczuł się znów jak małe dziecko karcone przez rodziców. - Nie chcę, żeby stracił swój entuzjazm i wiarę w zwierzęta, bo jakieś dziecko za często udaje swoich rodziców. Wiem sam nie jestem dobry, wiele złych rzeczy w życiu zrobiłem, a on jest moim ostatnim albo pierwszym światłem w tunelu. Co mam zrobić? - starszy lis położył mu łapę na ramieniu.
- Najpierw jest inteligencja, to dostrzeganie swoich wad i błędów. Wyciągnąłeś z nich wnioski i zrobiłeś obrót w życiu o trzysta sześćdziesiąt stopni...
- Mówi się sto osiemdziesiąt.
- Jeden wuj. Potem jest pokora i skromność. To przyznanie się do winy i słabości by osiągnąć najważniejsze - Nick spojrzał mu w oczy pełen nadziei - Mądrość, czyli nauczanie innych o błędach i o tym jak je naprawiać. Chciałeś zahartować syna. To mądre. Ale prawdziwa próba będzie wtedy gdy zostanie sam na sam z przeszkodą - po chwili namysłu rudy lis wstał, uścisnął rękę, podziękował i wyszedł. Gdy znalazł się na zewnątrz uderzyła w niego fala ciepła ostatnich lata dni.
- Chodź Dre, musisz się przygotować do szkoły - powiedział, myśląc w duchu, że wszytko będzie dobrze.
- Idę! Do jutra chłopaki! - krzyknął do grupki rówieśników bawiących się na stertach gruzu.

(Następnego dnia 6.50)

Nick stał nad łóżkiem syna ze skrzyżowanymi rękoma. Delikatnym głosem powiedział.
- Wstawaj Dre, czas do szkoły - "Jak na filmach" pomyślał. Lisek wygramolił się z pod koca i spojrzał na zegar który stał na szafce oparty o ścianę.
- Nie ma jeszcze siódmej - wyżalił się.
- Taka jest szkoła, trzeba szybko wstawać.
- Nie chce mi się, mogę się spóźnić.
- Dobrze, sam tego chciałeś - chwycił łóżko. Gwałtownie podniósł do góry i zrzucił syna na podłogę. - O już wstałeś.
- Yyy.
- No gdzie ten twój entuzjazm? Pierwszy dzień w szkole, co nie? - na te słowa Dre nagle się przebudził i wrócił do swojego zwykłego wesołego stanu.
- Czemu tu jeszcze stoimy?
- Dobra umyj się i choć na śniadanie.
- Myłem się trzy dni temu - odpowiedział zaskoczony.
- Teraz będziesz musiał myć się codziennie. Wszystko wszystkim. Tylko się pośpiesz, bo mogę ci pomóc.
- OOOOO NIE jestem duży, sam się umyję. Wszędzie.
- No ja myślę.

(7.45 Śródmieście plac przed szkołą podstawową im. Edwarda Zoolza)

Śródmieście było częściowo enklawą Sawanny Głównej. Było zbudowane na pomiędzy wszystkimi większymi dzielnicami. Panował tu klimat naturalny, czyli umiarkowany. Dookoła były stare budynki, głównie wysokie kamienice, dawne pałace i dwory przerobione na muzea i kampusy. Chociaż coraz częstszym widokiem były nowoczesny drapacze chmur i centra handlowe. Pełno tu było parków i skwerów. Głównym źródłem zysku były amfiteatry wbudowane w skały, lub częściowo na wodzie.
Nick i Dre najpierw przyszli na pierwszy czynny przystanek, a potem przyjechali tutaj autobusem. Teraz stali przed dużym kompleksem szkolnym. Był to olbrzymi budynek o jasnej elewacji i ciemnymi pionowymi pasami dla kontrastu. Cała budowla złożona była z podstawówki, prostokątnego trój- piętrowego działu z filią biblioteki miejskiej i czterema boiskami, gimnazjum, drugiego identycznego prostokąta, z tym że zamiast orlików stała hala która była połączeniem między wszystkimi budynkami, szkoły średniej, pół owalny przeszklony obiekt był chlubą szkoły. Najnowocześniejsze klasy tematyczne dla liceum i technikum z możliwością prowadzenia części praktycznej. Wszystko składało się w literę U. Średnia na przodzie, a przed wejściem placyk wyłożony piaskowcami i innym kamieniami, z których zrobiono też ławki i podstawki na kolorowe klomby. Pozostałe budynki były z tyłu. Prostokąty wcinały się w główną budowle, a hala sportowa również ściśle przylegała do szklanej budowli. Natomiast całkiem po drugiej stronie na najbardziej nasłonecznionej stronie były boiska do piłki dla wszystkich, i trzy do kosza dla zwierząt we wszystkich rozmiarach.

Nowy uczeń miał opad szczeny kiedy to zobaczył. Na plecach niósł niebieski plecak zładowany głównie zeszytami i piórnikiem.
- Spakowałem ci bułki z kurczakiem, także uważaj na roślinożernych.
- Okkeejjj.
- No nie bój się, może poznasz nowych przyjaciół. Musisz spróbować - lis popchnął syna do przodu.
- Dobra to idę - ale zanim poszedł przytulił się do ojca. Był ubrany w policyjny mundur. - Kocham cię wiesz?
- Wiem, a teraz leć bo się spóźnisz.
- Cześć.
- Cześć - temu wszystkiemu przyglądała się para mam. Jedna z nich była lwicą w damskim mundurze, a druga żyrafą w bardzo dziwnym i modnym ubiorze trudnym do opisania.
- Bethi, co taki bękart kryminalistów może robić w takiej porządnej szkole? - powiedziała lwica.
- Ta uczelnia, chyba za bardzo przejęła się zasadami RÓWNOŚCI, żeby takich już przyjmować?

(Korytarze podstawówki)

Lisek szedł dziarskim krokiem w czystym mundurku, czyli bordowej koszuli i brązowych, materiałowych spodniach. Pierwszy dzień zaczynał się od razu nauką, więc szukał czegoś co wygląda jak plan lekcji i pomieszczeń.
Wszystkie ściany były nieskazitelnie białe, podłoga była wyłożona beżowymi płytami. Pełno było tu uczniów wszelkich gatunków w wieku 7- 12 lat. Ten tłum, ciąg drzwi, plakatów z informacjami, hałas, to wszystko było dla Dre nowe, straszne i pociągające. Przechodził akurat obok wysoki lampart w czarnej kamizelce, z białą koszulą i spodniami. Był nauczycielem sądząc po tym, że właśnie upominał jakichś nastolatków.
- Przepraszam pana - zapytał go ciągnąc go za spodnie. - Gdzie mam iść? - nauczyciel był wyraźnie zdziwiony, jednak szybko się opamiętał i zaprowadził chłopca przed tablicę interaktywną.
- Z jakiej jesteś klasy? Przydzielano was wczoraj w czasie obchodów.
- Nooo, nie było mnie. Razem z tatą musieliśmy iść kupić wszystkie rzeczy do szkoły.
- Jak się nazywasz?
- Andre Bajer, proszę pana - mężczyzna wpisał dane na swoim koncie, wtedy wyskoczyła duża tabela.
- Jesteś w S3. Wszystkie lekcje masz na tym piętrze. Numery sal są na drzwiach, poradzisz sobie? - zamiast dzwonka, przez megafon rozległ się głos.
- Wszyscy uczniowie do swoich klas. 
- Trzecie po lewej - dodał lampart
- Dziękuję! - odkrzyknął lisek i pobiegł na lekcje.

(Komisariat ZPD Sawanna Główna 8.00)

Nick wszedł do budynku i momentalnie został otoczony przez koleżanki z pracy.
- Masz zdjęcia?! - Judy wskoczyła stopami na jego brzuch i chwyciła za kołnierz.
- Karota, Spokój. Wy też, tak mam wszystkie patrzcie.
Na pierwszym, Nick stał w szpitalu i trzymał noworodka na rękach. Kiedy nasłuchał się już komplementów oraz "jaki słodki" pokazał im kolejne.
Drugie zdjęcie przedstawiało scenę gdzie większy lis kładł mniejszego do łóżka. Jednak zaraz obok pojawiło się jeszcze jedno na którym było widać kto kogo uśpił, bo Dre wlazł na ojca i udawał koc, kiedy ten spał trzymając książkę z bajkami.
Aby przyśpieszyć proces słodzenia, Nick pokazał im ostatnie zdjęcie. Syn z rodzicem zrobili sobie selfie na tle jakiegoś pokoju. Mały ubrany był w kolorową piżamkę i trzymał przytulankę jego rozmiarów. Nick siedział za nim jedną ręką łaskocząc go. Cały obrazek był lekko zamazany.
- To tyle? - spytała Anna
- No niestety.
- Skoro już wiemy, że masz syna to teraz słuchajcie tej nowinki - odezwała się króliczka- Pamiętacie moją siostrę July?
- Tę napaloną, czy tą miłą?
- Eee, napaloną. No więc, ona WYCHODZI ZA MĄŻ! - towarzyszący temu pisko-wrzask zwrócił uwagę całej komendy. Judy kontynuowała opowieść, ale Nick darował ją sobie i poszedł do szatni. Czekali na niego Markus i Kojoto.
- Odkryłeś nowy sposób na podryw? Zdjęcia dzieciaka.
- Dla was mam lepsze - wyjął jeszcze jedno zdjęcie na którym chłopczyk trzyma AK-47.
- Jesteś dobrym ojcem Nick - powiedział pies.

(Tymczasem)

Wataha siedział już w sali odpraw. Trzymał głowę opartą o ręce i myślał.
Do pokoju weszła Marta.
- Cześć Lambert - powiedziała nieśmiało, wilk ocknął się gwałtownie.
- Cześć - odpowiedział zmęczonym głosem.
- Pewnie nieźle ci się oberwało przeze mnie? Chciałam przeprosić, jestem strasznie emocjonalna, a ty mi pomogłeś, byłeś lepszy niż oni.
- Nie musisz przepraszać.
- Ale wyglądasz na przybitego.
- Trish, ona ma wadę genetyczną. Nie urodzi żadnego dziecka, a była w ciąży. To naprawdę...
- Wszystko rozumiem - podeszła i przytuliła go. - Jakoś wszystko się ułoży.
- Oby.

(I znów w szkole)

Klasa, pomieszczenie z dwudziestoma pojedynczymi ławkami, szerokim biurkiem dla nauczyciela i białymi ścianami. Ta biel przytłaczała Dre.
W klasie były sześć dziewczyn, dwie wydry i cztery króliczki, oraz dwunastu chłopców, siedmiu królików dwa kundle jeden lis i bracia  tygrysy.
Zanim wszedł nauczyciel, duży szary królik podszedł do Dre.
- Czemu mamy złodzieja w szkole?
- Nie jestem złodziejem...
- To może jesteś innym bandytą? Jak każdy lis - kilka osób w klasie zaśmiało się, ale chłopak był przeszkolony przez tatę.
- Lepszy złodziej niż słodki mały króliczek - to rozbawiło całą wszystkich uczniów, szczególnie jednego tygrysa, był mały i szczupły. Ten sam szarak podszedł do niego i chwycił go za kołnierz. Był wyjątkowo wysoki i ubity jak na swój gatunek.
- Tak cię to śmieszy? - już chciał uderzyć go kiedy poczuł czyjś dotyk na ramieniu. Odwrócił się i zobaczył pięść lisa, a potem nic.




Autor opowiadania: Slowak

Komentarze

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone