Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Życzenia świąteczne

Tydzień pełen wrażeń - Roz. 9 - Ciemność - Ślązak Grzesiek & Canvastigate [Polskie opowiadanie]


***


Wieczór.
Radiowóz podjechał na ulicę Cienistą, niedaleko adresu, który podał im Greg. Budynkiem była kilkunastopiętrowa wieża, gęsto otoczona ze wszystkich stron drzewami. Oficerowie zobaczyli Jade wchodzącą do wieży i łasicę z chustą otwierającą jej drzwi, tą samą która porwała wózek Grega. Na ten widok ryś szepnął Nickowi:
- To ten parszywy złodziej, który próbował mi ukraść wózek. Pewnie on też podłożył bombę. Kto by pomyślał, że taki mały szkodnik może narobić tyle bałaganu...
Ubrał mały plecak i powiedział:
- Macie moją krótkofalówkę, wejdę do wieży przez tamten kanał wentylacyjny.
Judy krzyknęła:
- Zaczekaj!
Ale Greg był już w połowie drogi do wieży. Na to Nick zaczął wzywać wsparcie policyjne.

Ryś biegł od drzewa do drzewa, a gdy zbliżył się od tyłu do wieży, zobaczył szyb wentylacyjny. Pazurami odkręcił śrubę i wszedł do środka. Na pierwszym piętrze, wypatrzył przez kratę wiszący na przeciwległej ścianie plan budynku i przyjrzał mu się uważnie. Udał się wyżej i po kilkupiętrowej wspinaczce, zobaczył przez kratkę kilka łasic, rozmawiających w laboratorium z niską zakapturzoną postacią.
- Taka ilość serum spokojnie wystarczy na całe miasto, przed północą wszystko będzie gotowe.
- Cieszę się, gdy wreszcie w tym mieście zapanuje chaos, nikt więcej nie waży się nazwać mnie "słodkim dzieckiem". Drapieżniki odzyskają swoją rolę w łańcuchu pokarmowym! - warknęła postać.
Po czym usłyszał ledwo zrozumiały głos Jade i zaczął wspinać się wyżej, słysząc ją coraz głośniej. 

Kilka pięter dalej, zauważył otoczony chemikaliami wielki zbiornik płynu podpięty do grubej rury skierowanej ku ziemi. Na zbiorniku wisiał zegar odliczający czas do północy, podłączony do dwóch wielkich pomp. Zobaczył jak łasice wlewają do niego kolejne porcje fioletowego płynu i zrozumiał, że to jagodowe serum. Powiadomił o tym Judy i wspiął się piętro wyżej, już nie wyłączając krótkofalówki.

Z bocznego szybu słyszał już bardzo wyraźnie głos Jade, odbił w niego i znalazł się nad sufitem wielkiej okrągłej sali.
- Z nami koniec Alex, teraz już wiem, że nigdy mnie nie kochałeś!
- Myślisz że ot tak dam ci odejść? Nie dziś, nie w tym momencie!
Po czym złapał szarpiącą się Jade, na co Greg wykrzyknął:
- Wypuść ją!
Po czym Alex spojrzał w górę i dostał w głowę wielką kratą z szybu wentylacyjnego, a Greg zeskoczył na dół i krzyknął:
- Jade, uciekaj!
Gdy Nick i Judy usłyszeli to w krótkofalówce, powiadomili Bogo i ruszyli z odsieczą. Wkroczyli do wielkiego holu, na co rozległ się alarm.

Z całego budynku, w tym z laboratoriów, zaczęły zbiegać łasice i otoczyły policjantów z kijami i linami. Na to Judy zaczęła celować do nich z pistoletu na strzałki usypiające, jednak usłyszała od Nicka:
- Jest ich zbyt wielu!
Po czym łasice rzuciły się nich. Nick bez wahania rzucił sobie pod nogi granat dymny, chwycił Judy i pistoletem od Grega wystrzelił harpun w kierunku sufitu. Zawiśli pod nim, słysząc, jak łasice nokautują się nawzajem w gęstym dymie.

W tym czasie Jade uciekła, a Alex wstał i warknął:
- Więc to twoja sprawka, to z twojego powodu ona chce odejść! Nie ucieknie, moi pomocnicy na dole ją zatrzymają!
- To TY, ty znokautowałeś mnie w tej uliczce i wstrzyknąłeś substancję usypiającą do mich owoców!
- Taaa i owszem, dzięki temu większość policjantów teraz sobie śpi, podczas gdy my wprowadzimy miasto w stan chaosu! - odrzekł ze śmiechem.
- Masz pecha, bo z całego komisariatu tych owoców skosztował tylko jeden, uodporniony osobnik - ja!
- Co takiego? Jak?...
- Powiedzmy, że mam słabość do skowyjców... - odparł Greg z satysfakcją i dodał:
- Zamierasz zatruć całe miasto? Już burmistrz Obłoczek próbowała i jej się nie udało!
- Ona była tylko prawą ręką szefa, miała wykonać serię prób na drapieżnikach i dostać za to władzę w mieście, ale dając się złapać, zawiodła, więc ja zająłem jej miejsce. Szef jest kimś, kogo nigdy byś o to nie podejrzewał...

W tym momencie obok drzwi przebiegła zakapturzona postać i udała się schodami w kierunku wyższych pięter.

- Co wam to da? Co wam nie pasuje w harmonii tego miasta? - zapytał ryś.
- I tak cię załatwię, więc mogę ci powiedzieć: szef szykował to już od kilku miesięcy. Ta para wścibskich policjantów, która zatrzymała niedawno parę naszych kolegów, tylko nieznacznie opóźniła nasz plan. Mamy taką porcję serum, że wystarczy spokojnie na zdziczenie wszystkich drapieżników w mieście. Do jutra całe miasto opanuje dziki tłum i nic na to nie poradzisz. Wiem, że owoce osłabiają efekt serum, więc...
- ...to ty sabotowałeś moją firmę...
- A żebyś wiedział, ale nie musisz się już tym przejmować, to będzie dla mnie czysta satysfakcja...

Po czym rzucił się na rysia i pazurami podrapał mu rękę, następnie twarz, a potem przewrócił go na plecy i próbował udusić. Greg przypomniał sobie oglądaną audycję w szpitalu:
- "...będąc przewróconym lub przyciśniętym do ściany, użyjcie całego swojego ciała do odepchnięcia napastnika..."
Po czym całym ciałem odrzucił zaskoczonego Alexa na ścianę. Ten wściekł się, podbiegł i chwycił go od strony pleców. Greg wyciągnął z kieszonki w koszuli mały granat hukowy, odbezpieczył, rzucił w powietrze i wraz duszącym go Alexem próbował obrócić się plecami do niego, tak, aby lampart znalazł się bliżej wybuchu. Częściowo mu się to udało i gdy granat wybuchł, obydwaj zostali ogłuszeni, przy czym puszczony Greg był w stanie jeszcze przyłożyć Alexowi w twarz i pozbawić go przytomności.

Nick w tym czasie zobaczył, jak harpun odpada od sufitu, więc zeskoczyli w dym, obezwładnili i uśpili resztę łasic-niedobitków.

Pod wieżę podjechało policyjną furgonetką dwóch nosorożców-policjantów, wdarli się do budynku i na rozkaz Judy zaczęli zakuwać i wyprowadzać łasice z budynku.

Greg zaczął zbiegać po schodach w kierunku parteru, wyciągnął krótkofalówkę i wykrzyknął do niej:
- Przynieście mi obie butelki z łatwopalnym żelem i zapalniczkę z mojej torby oraz ładunek wybuchowy, który saperzy odpięli od mojego wózka. Muszę wysadzić zbiornik z serum!
Jeśli nie zrobię tego w ciągu pół godziny, to cały wodociąg zostanie skażony i drapieżniki zaczną rzeź w mieście!

Jade właśnie zbiegła na parter, gdzie zobaczył ją Nick i pobiegli razem do radiowozu. Następnie zabrał materiały, pobiegł z powrotem do wieży i podał je Gregowi na schodach, który uprzedził go:
- Wyprowadźcie wszystkich z wieży i nie czekajcie na mnie! Jeśli zobaczycie Alexa lub niskiego osobnika w kapturze, to zatrzymajcie ich, Alex i jego szef odpowiadają za to wszystko!
Po czym pobiegł z powrotem na schody, a mijając pokój z monitoringiem zobaczył na widoku z kamery przed wieżą Jade czekającą przed radiowozem.

Udał się w kierunku zbiornika z serum. Podłożył ładunek między zbiornikiem a beczkami z paliwem do napędu pomp, a następnie przewrócił jedną z beczek. Otworzył butelkę i zaczął rozlewać żel, tworząc cieńką łatwopalną ścieżkę.

Wybiegł na korytarz prowadzący do schowka z chemicznymi środkami czyszczącymi. Na prawo od drzwi do niego znajdował się drugi korytarz, prowadzący na wysunięty z wieży balkon. Zatrzymał się w połowie pierwszego korytarza, gdy zabrakło mu żelu w pierwszej butli. Ściągnął torbę z pleców i sięgnął po drugą, gdy zobaczył przed sobą szybko rosnący cień.

Rozpędzony Alex wpadł w niego i odrzucił aż pod schowek:
- Jeszcze z tobą nie skończyłem! - warknął.
Na co obolały Greg widząc, że nie ma innego wyjścia, wyciągnął z kieszeni dużą garść zmiażdżonych od upadku skowyjców i szybko połknął.

Alex podszedł do niego, podniósł, przycisnął do ściany i zaczął potrząsać:
- Wypcham cię trocinami i postawię na podwórku jako przestrogę dla reszty!

Po czym uderzył Grega pazurami w twarz, w ten sam policzek, co wcześniej w okrągłej sali, tak mocno, że pół jego twarzy zalało się krwią.
Na to ryś wykrzywił się z bólu, po czym otworzył szeroko oczy, które stały się przekrwione. Spojrzał nimi na Alexa tak, że lampartowi ciarki przeszły po plecach i wykrzyczał powoli:
- WŁAŚNIE...  STRACIŁEŚ...  SWOJĄ SZANSĘ!
Po czym uniósł Alexa za koszulę uderzając jego głową o sufit, następnie z całej siły rzucił nim w drzwi schowka, tak, że zostały wyłamane, a lamparta oblały chemikalia z półek schowka.

Następnie warcząc podbiegł do plecaka, wyjął butlę z żelem, założył plecak i pociągnął dalej łatwopalną ścieżkę. Warknął wściekle do mikrofalówki:
- Czy wszyscy już wyszli z wieży?
Na co usłyszał odpowiedź zaniepokojonej Judy:
- Tak, ale czy wszystko w porządku?
- Jeśli mi się nie uda, zaopiekujcie się Jade!
Po czym dobiegł do balkonu i zapalniczką odpalił ścieżkę z żelu.

Tymczasem na dachu zakapturzona postać obserwująca wszystko na obrazach z kamer wewnątrz budynku stwierdziła:
- Najpierw zawiodła burmistrz Obłoczek, potem przyjaciel wstąpił do policji, a teraz zawiodłeś mnie i ty, Alexandrze...
Po czym ściągnęła kaptur ukazując od tyłu głowę małego, białego lisa - Finnicka.

Alex otrząsnął się w schowku i wyciągnął z kieszeni rewolwer. Greg wyrzucił pustą butelkę po czym zaczął przechodzić przez poręcz balkonu. Lampart z pianą w pysku zaczął biec w jego kierunku, strzelając do niego i gdy Greg trzymał się poręczy od zewnątrz, dostał jedną z kul rewolweru. Przeszła ona na wylot przez bok rysia, na wysokości biodra, po czym wyjąc z bólu Greg odepchnął się, pociągnął linkę zwisającą z plecaka i otworzył czaszę spadochronu. Alex zaczął biec jeszcze szybciej, chcąc skoczyć na Grega i pazurami zabić go w powietrzu, jednak ryś widząc go, ostatkiem sił pociągnął linki spadochronu tak, że uniósł się, a lampart spadł na gałęzie drzew pod wieżą.



W tym czasie płonąca ścieżka żelu dotarła do zakrętu ze zniszczonym schowkiem, powodując zapłon rozlanych chemikaliów i wyrzucając przez balkon ognisty podmuch rozświetlając w ciemności 3 sylwetki: Alexa zaczynającego przebijać się przez gałęzie drzew, Grega lecącego bezwładnie na spadochronie w dół i helikopter, który właśnie wystartował z dachu wieży.

Poobijany Alex po przebiciu kilkunastu gałęzi, spadł prosto pod nogi Judy i obolały warknął:
- Nic na mnie nie macie!
Po czym Judy pokazała mu dyktafon-marchewkę i stwierdziła:
- Mylisz się złociutki... - i puściła mu fragment:
- "...ja zająłem jej miejsce..."

Po usłyszeniu tego Alex zemdlał i zakuty dołączył do łasic w policyjnej furgonetce. Greg natomiast po przedarciu się przez warstwę gałęzi, zawisł pół metra nad ziemią na spadochronie. Nick podbiegł do niego, zobaczył przestrzał po kuli i odciął go od spadochronu, biorąc na ręce. Ryś na to ostatkiem sił wysapał:
- Uciekajcie...

Dziesięć minut przed północą. Ogień dotarł właśnie do sali zbiornika z serum i zapalił zalaną benzyną podłogę. Czterej policjanci i Jade wskakują do pojazdów i odjeżdżają nimi jak najdalej od wieży.

Nastąpiła eksplozja zbiornika powodująca wybicie szyb, powstanie pierścienia ognia naokoło wieży oraz zapalenie pobliskich drzew.

Za skrzyżowaniem radiowóz włączył koguta i wyprzedził furgonetkę policyjną. Nick i Judy przez radio wywołali szpital i wezwali do przyjęcia ciężko rannego rysia. Na tyle radiowozu siedziała łkająca Jade, mająca na kolanie zakrwawioną głowę nieprzytomnego Grega.

Szpital. Lekarze błyskawicznie wiozą rysia na salę chirurgiczną, a następnie opatrują.

Środa. Godzina pierwsza w nocy. Greg leży na łóżku, przypięty do kardiografu, z zabandażowaną ręką, twarzą i korpusem na wysokości postrzału.
Czuwa przy nim para zmęczonych policjantów i zrozpaczona Jade.
- Dlaczego on musiał tak ryzykować? Przecież nikt nie jest wart takiego cierpienia! - zaczęła łkać gepardzica.
- Nie chodziło tylko o ciebie. Składniki serum pochodziły z jego firmy, Greg czuł się winny temu, że miasto znalazło się w niebezpieczeństwie! - wyjaśniła Judy.
- Jak to?
- Greg dostarczył skowyjce tej bandzie nie wiedząc, że użyją ich jako broń... - dodał Nick.
Po czym tętno Grega zaczęło spadać, kardiograf rozbrzmiewał coraz rzadziej, a personel szpitala zdawał się zniknąć.

Tętno rysia spadało przez kilka sekund, aż ku przerażeniu gepardzicy osiągnęło wartość 0 - serce Grega się zatrzymało. Nikt na zewnątrz pokoju nie słyszał wołania zrozpaczonej Jade... 

Autor opowiadania: ŚlązakGrzesiek
Autor grafik: Canvastigate 

Komentarze

Prześlij komentarz

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone