Przejdź do głównej zawartości

Ostatni post

Death Dealing Outfoxed - Cz. 4 - Krampuzzz - Tłumaczenie PL]

Hungry Hearts - Roz. 3 Cz. 2 - Thriller - Johnsoneer & KungFuFreak [Tłumaczenie PL]







***

- Nnnn... Nnniiee... Zjee... - Mruknął lis i potrząsnął głową.

- Nie zamierzasz mnie zjeść? - Upewniała się Judy.

Potrząsnął głową z zapałem, chowając łapy do kieszeni swojej zielonej bluzy. Lis zbliżył się o krok, Judy na to cofnęła się, utrzymując dystans od krwiożerczego drapieżnika. Lisy były chytrymi stworzeniami, nawet przed epidemią. Być może ten Szwendacz zachował kilka nawyków, zanim się zmienił. Podczas gdy była zdumiona zdolnością formułowania słów, nie zauważyła łagodnego czynu popełnionego przez Szwendacza.

Judy wyzywająco uderzyła stopą o podłogę. - To mnie puść!

Oczy lisa rozszerzyły się, po czym nerwowo potrząsł głową.

- Dlaczego nie?

- Nnn... Nnnie... Bb...

- Nie bezpiecznie, okej, rozumiem - Sapnęła gniewnie. - Ale dlaczego mnie tu trzymasz?

Lis wyglądał, jakby miał wzruszyć ramionami, a Judy nie lubiła gdy ktoś bawił się nią w ten sposób.

Lecz jej temperament szybko nadrabiał zaległości. - Wiesz w ogóle, co to za miejsce?

- Hhhmmm? - Jęknął lis zmieszany.

- Oczywiście, że nie wiesz. Możesz już przestać udawać, Szwendaczu. Wiem, że prawdopodobnie oszukałeś kilka ssaków tą sztuczką z gadaniem i motywem z "byciem bezpiecznym" w przeszłości, ale na mnie to nie działa. Wiem kim jesteś, ty potworze!

Lis cofnął się o krok. Jego oczy pozostawały rozszerzone, gdy ona wskazała na otaczający ją świat.

Judy prawie splunęła, krzycząc na stojącego przed nią Szwendacza. - Widzisz to miejsce? Zostało one zbudowane przez żyjących. Przez ssaki, które troszczyły się o siebie tak, by mogły się razem śmiać i grać. Bezmyślne kreatury nie mają pojęcia o świecie, po którym stąpacie! Jedyne co robicie, to jecie i mordujecie. Te rzeczy nie przypominają ssaków, które zbudowały to miejsce!

Straciwszy tylu członków rodziny i przyjaciół, rozładowała trochę swoje emocje krzycząc na Szwendacza, który zdawał się ją rozumieć. Lis znowu cofnął się o krok, a jego łapy pozostawały w kieszeniach. Trudno mieć instynkty samozachowawcze, kiedy nie żyjesz, przypuszczała Judy.

Po chwili ciszy pomiędzy nimi, przerwanej jedynie przez głos Judy odbijający się od ścian, wyraz twarzy lisa stał się zimny i pasywny. Odwrócił się i ruszył krótkimi schodami w stronę czegoś, co wyglądało jak biuro z administracją parku. Szwendacz nie spojrzał na nią ani razu, nim wszedł do środka i zamknął drzwi.

Cóż... Mogło pójść lepiej.

Judy stała jeszcze przez chwilę upewniając się, czy zostanie Szwendacz w biurze. Jego zachowanie wprawiało ją w zakłopotanie, lecz musiała się zastanowić nad bardziej pilnymi sprawami - na przykład jak wrócić do domu, nie umierając. Zaczęła od drzwi którymi tu weszła. Złożyła uszy i wystawiła głowę na zewnątrz. Przejrzała obszar wokół i wydawało się, że było czysto. Za to robiło się ciemno, a ona mogła być martwa w mniej niż godzinę. 

Po cichym zamknięciu drzwi odwróciła się i pobiegła na drugą stronę parku przez obszar z grami karnawałowymi. Gnijące nagrody wciąż zwisały z sufitu. Judy wyjrzała przez okno z tyłu i jedynym co zobaczyła, była rzeka. Spojrzała w inną stronę, na most kolejowy, przez który weszła do miasta, lecz znalazła tylko wodę. Oznaczało to, że pomiędzy parkiem a wyjściem z miasta było wiele kilometrów. 

- Szlag! - Przeklęła i uderzyła pięścią w ścianę.

Opcje Judy były w tym momencie mocno ograniczone. Mogła wytrzymać do rana, ale nie było gwarancji, czy Szwendacz, który trzymał ją w niewoli, nie zgłodnieje jak będzie spała. Bieganie po ulicach nie wchodziło w rachubę, więc jedyną nadzieją było przekazać jakimś cudem wiadomość o nieudanym wypadzie. Ich odbiór był planowany na zachód słońca, więc odjazd do domu pojawi się tylko po to, by nikogo tam nie zastać. 

Ojciec Judy wpadłby w panikę i wysłał kilka ciężko uzbrojonych grup poszukiwawczych na ratunek. Zakładając, że rada mu pozwoli. Gdyby udało jej się jakoś zrobić sygnał dymny - albo znaleźć radio i wezwać pomoc - mogłaby skierować grupę w dobre miejsce. Ale ojciec wyruszyłby dopiero następnego dnia, po zebraniu zasobów i ssaków. To daje jej około 36 godzin przed jakąkolwiek nadzieją na ratunek, chyba że Kris zostanie znaleziona pierwsza. 

- Kris... - Sapnęła. Jej przyjaciółka wciąż żyła, kiedy lis wyprowadzał ją od rzezi, a żaden z pozostałych Szwendaczy jej nie zauważył. Kris była zdolnym bojownikiem i dość bystra, więc Judy wierzyła, że jej przyjaciółka wyjdzie z tego cało. Lecz straciła zbyt dużo znajomych, by zachować optymizm. Miała nadzieję na najlepsze, lecz przygotowanie się na najgorsze było jedynym, co mogła zrobić w tym momencie.

Judy odwróciła się i spojrzała na biuro, w którym zniknął Szwendacz. Nie było mowy, by miała spędzić noc z tym potworem. Biorąc jednak wszystko pod uwagę, jej obecne położenie nie było aż takie złe, jakie mogłoby być. Znajdowała się w zamkniętym, stosunkowo bezpiecznym miejscu, w którym był tylko jeden Szwendacz. Potrzebowała tylko czegoś dużego i elementu zaskoczenia, a ona będzie bezpieczna, dopóki przybędzie pomoc. Judy rozejrzała się po stoiskach wokół niej. Po chwili znalazła baseball z nietoperzami dopasowana dla ssaków o nieco większych rozmiarach od królika. Przerzuciła go przez ramię i na próbę pomachała kilka razy. Nie jest to najlepsza broń, ale zawsze.

Po chwili skradała się już po schodach do biura upewniając się, czy porusza się wystarczająco cicho. Jej uszy były wyprostowane i gotowe, ale jak dotąd nie usłyszała żadnego ruchu. Przez chwilę czekała przy drzwiach, przyciskając do niego ucho. Rozległ się cichy pomruk, ale nic poza tym. Judy mocniej zacisnęła łapy na nietoperzu i przygotowała się do działania. Lis może być silny. Musi być wystarczająco szybka, by go pokonać, zanim będzie miał jakąkolwiek szansę na odpowiedź. Wzięła szybki oddech i sięgnęła po klamkę.




Link do oryginału: klik!
Autor oryginału: Johnsoneer
Autor grafiki: KungFuFreak
Autor tłumaczenia: _NG_

Komentarze

Prześlij komentarz

Wszystkie komiksy

Legenda

¤ - W trakcie tłumaczenia
¤ - W trakcie rysowania
¤ - Dawno nieaktualizowane, brak informacji o dalszych częściach
¤ - Wstrzymane bądź niedokończone
¤ - Zakończone